środa, 4 listopada 2020

Mój punkt widzenia na Ewangelię

 


NOWE WINO INTERNETU W STARE KOŚCIELNE BUKŁAKI 

Ewangelia proponuje nam przypowieść o istnie matematycznej logice. Czerpiemy z Mateusza 9; 16-17: „Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie, i gorsze robi się przedarcie. Nie wlewa się też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki się psują. Raczej młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje.”
Kościół katolicki w latach sześćdziesiątych XX wieku (a więc po Soborze Watykańskim II) zdał sobie sprawę z tego, że wszystkie jego dogmaty, sakramenty, prawa i przepisy stały się starymi bukłakami, podczas gdy rodzący się świat technologii był całkowicie nowym winem, będącym w stanie upić nowe pokolenia i zburzyć konstrukcję Kościoła. W rzeczywistości Bóg w Jezusie stał się ciałem, a człowiek w nauce stał się raptem Bogiem. Do tej pory władzą doczesną zarządzał Kościół za pomocą archaicznych metod (stare bukłaki: manipulowanie sumieniem poprzez wyznawanie grzechòw i tworzenie poczucia winy, poprzez masową indoktrynację lekcjami katechizmu, poprzez świętą biurokrację z jej sakramentami i tak dalej). Te narzędzia nie są już dziś skuteczne, ponieważ władza doczesna już nie istnieje, wyparta przez władzę finansową, która decyduje o tym kto rządzi i czym rządzi. Dlatego należy znaleźć bardziej nowoczesne środki kontroli: GPS w telefonach komórkowych, kamery wideo, odciski palców, mikroczipy, aplikacje, a przede wszystkim centralizacja informacji za pośrednictwem sieci społecznościowych. Kościół zaś udaje, że się zmienia, a zamiast tego dostosowuje się do współczesnego nurtu: to On podąża za światem, a nie świat za nim. Część przedstawicieli Kościoła zauważyła to, więc odkłada na bok doktrynę, aby dostosować się i kontynuować podążanie za masami, z których czerpią dochody. Inna część, fundamentalistyczna, demonizuje wszystko, żałuje dawnych czasów, nie zdając sobie sprawy z tego, że są one teraz czystym obskurantyzmem w obliczu swobodnego przepływu ludzkich idei w sieci, które nie pozwalają już dłużej sobą manipulować. Kościół szuka swojej przyszłości na innych kontynentach. To nie przypadek, że mamy argentyńskiego papieża. Kiedyś będziemy mieli może i afrykańskiego, ale to nie jest rozwiązanie. Są to kontynenty tak stare jak chrześcijański bukłak, który sprawił, że zgniły poza naturalnym dojrzewaniem czasów biegnących niezmiennie w przyszłość. W międzyczasie islam, dzięki naszym świeckim prawom, rośnie cicho jak trawa i dzięki własnym prawom kiedyś nas podbije i zdominuje. Gdy religia i polityka walczą o władzę, arabski koń trojański porusza się cicho na kòłeczkach już pomiędzy naszymi ścianami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz