EGO-izm





Nie możemy żyć bez naszego ego...

Jedną z największych pomyłek jakie zostały popełnione na poziomie duchowym jest demonizowanie ego, ponieważ ego to my i samo tego słowa znaczenie o tym mówi:
"Ego" z łaciny oznacza "ja"; bez siebie nic nie można zrobić. Niszczenie ego byłoby walką z samym sobą, samobòjczą iluzją. Bez ego jesteśmy niczym. Problemem więc nie jest ego, lecz egoizm, który odznacza się całkowitym skupieniem uwagi na sobie, w sposób absolutny i wykluczający innych. Ci, którzy walczą z ego robią dziurę w całym.





EGOIZM JEST SAMOZNISZCZENIEM

Ego to MY, to nasze wewnętrzne "JA". Wymierzyć je tylko w siebie i koncentrować je tylko na sobie jest samozniszczeniem, jest popadaniem w absolutną nicość. Natura jest dwukierunkowa, złożona z przeciwieństw, charakteryzuje się partnerstwem, podczas gdy egoizm jest jednokierunkowy, myśli tylko o sobie, istnieje tylko on - egoizm.
Ale walka z egoizmem może okazać się niebezpieczna: jeśli EGO nie jest wolne, wòwczas uważa się za wielkie i niszczy samo siebie, własne "JA". Jest to jedna z iluzji i naiwności dotykających życie duchowe.
Nie można zniszczyć ego, jeśli samo ego tego nie chce i nie będzie nigdy chciało zranić siebie wierząc, że jest to dobre, a raczej zrobi to tylko dlatego, że egoizm uważany jest za zły. Wielu niszczy własne ego, by stać się egoistycznie pokornym, co jest absurdem. Jest to pułapka, od ktòrej niewielu ludziom udaje się uwolnić.





POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI TAK.
EGOIZM NIE.

Innym terminem, którego często zdajemy się nie rozumieć, jest uzasadniona i konieczna "miłość względem samego siebie", ktòrą musimy się odznaczać dla dobra własnego i otaczających nas ludzi. Jej brak jest oznaką traumy; brak miłości względem samego siebie doprowadza do niemożności kochania bliźnich. Ale uwaga: niezdrowa miłość własna nazywa się "egoizmem". Objawia się w nadmiarze, a brak zdrowej miłości siebie (proponowany przez wiele religii) to pogarda, utrzymywanie, że jest się grzesznikiem, niegodnym, podłym, bezwartościowym, niewiernym sługą Bożym ... i wiele innych szkodliwych dla naszej duszy okropności. Pośrodku jest zdrowa miłość do samego siebie jako "poczucie własnej wartości" - do umieszczenia na pierwszym miejscu w naszym życiu!


"JA" i ABSOLUT

Nasze osobiste "JA" jest tylko obrazem, odbiciem ABSOLUTU, Jedynego. Konflikt pojawia się, gdy nasza osobowość (JA) oddziela się egoistycznie od Jedynego, od Boga. W ten sposób to my uważamy się za ABSOLUT, Boga, twórcę absolutnego i niezależnego od wszystkiego i wszystkich; stajemy się jak drzewo, które oddzieliło się od własnych korzeni. Wyjściem z tej sytuacji jest nie dopuszczenie do stanu, w ktòrym EGO zamknie się w sobie (stąd egoizm i egocentryzm), ale doprowadzenie do tego, by otworzyło się na prawdę, iż prawdziwa jego natura i dusza istnieje w tym, by coraz bardziej przypominać ABSOLUT, naturalne JA, Uniwersalną Energię. Ale tylko jedna siła może otworzyć JA bez złamania go, bez zniszczenia, podobnie jak światło przenikające przez szkło nie rozbija go: miłość. Tylko że ta miłość w nas jest często zdeformowana przez niewłaściwą miłość względem siebie, właśnie egoizm: miłość, która znajduje odzwierciedlenie tylko w sobie.

JA absolutne nie istnieje

Metafizycznie rzecz biorąc, jeśli istniałoby JA absolutne, nie byłoby miejsca dla nikogo innego, istniałoby tylko ono, więc nawet to, co wielu nazywa Bogiem, nie odpowiada idei absolutnego JA. Wręcz przeciwnie... Bóg jest Wszystkim we Wszystkich i we Wszystkim; jest Wszechobecny w każdym drobiazgu. Każda rzecz jest wyjątkowa lecz przez to nie ma ani większej, ani mniejszej wartości; jest po prostu inna, odmienna. Kto chce dominować już w tym samym momencie dokonał egoistycznego oddzielenia własnego "ja" od boskiego absolutu, już nie przypomina absolutu, ktòry ukryty jest we wszystkich rzeczach, który nigdy nie dominuje całkowicie nad innymi. Nikt nie wybiera egoizmu celowo. Byłoby to złem. Chyba że jest się nieświadomym, ignorantem, uwięzionym w błędnym przeświadczeniu, że własne dobro jest wartością absolutną. Z tej to satysfakcji rodzi się duma, còrka egoizmu.

Piekło EGO (JA) zamkniętego w sobie

Egoizm jest postrzegany jako oddzielony fragment naszego "ja" w nieprzyjaznym wszechświecie: obawiający się utraty dominacji nad wszystkim i wszystkimi, uważający się za Boga. Jest również nieufny względem wewnętrznego kontaktu z innymi ludźmi, innymi "ja", które instynktownie uważa za zagrożenie. I to jest wojna bogów, krucjata składająca się z siły, dominacji, arogancji, chciwości, obojętności, dumy i przemocy; słowem kompleks wyższości ... Ojciec Egoizm wydaje na świat còrkę Dumę, autorkę ducha Wyższości. Tak prezentuje się trio nienawiści - przeciwieństwo tego, czym jest Boża miłość. Tylko ktoś, kto jest związany i identyfikuje się z boską istotą, z absolutem, jest w stanie zmniejszyć odczuwaną wrogość, przestać tworzyć bariery wykonane z negatywnych energii; nie jest już częścią dramatu Egoizmu; wie, że nie musi niczego bronić, bo nie ma nic do stracenia poza samym sobą.




 JA może być poznane tylko poprzez konfrontację z jakimś TY

Jesteśmy czystym związkiem; JA istnieje, ponieważ istnieje jakieś TY. Jeśli byłbyś sam na tym świecie, nigdy nie dowiedziałbyś się kim jesteś.
Początkowo JA odkrywa się samotne, wystraszone i szuka tak zwanej "psychicznej projekcji", spontanicznie i mimowolnie; chodzi o tak zwane "lustro" lub odbicie nieświadomości. Jest to od zawsze istniejący na poziomie utajonym ważny mechanizm opierający się na dwòch działaniach:
1. wierzymy, że wszystko to, co nam się podoba, jest prawdą, nawet jeśli jest fałszem
2. to, czego nie akceptujemy w sobie, wygodnie jest projektować na innych ludzi


SPOTKANIE ZE SOBĄ

Poznanie siebie jest często najbardziej okrutną i rozczarowującą rzeczą, jaka może nas spotkać. Ale potem staje się wydarzeniem najbardziej szlachetnym, satysfakcjonującym i zdrowym. Początkowo trudno jest odkryć własny fałsz, złudzenia, porażki ... wcale nie jest to przyjemne, ale na zasadzie mętnych wòd, nie jest to moment, w ktòrym odzwierciedla się jasno prawdziwy obraz rzeczy. Potem przychodzi spokój i uczucie wyzwolenia. Wolny umysł ani się nie broni, ani nie atakuje. Po prostu działa bez użycia siły i zawsze jest autorem spokojnego spotkania, nigdy chaotycznego. Gdy spotkacie duszę wolną, znającą własną wartość, rozpoznacie ją po pokoju jaki pozostawia w waszym sercu i lekkości jaką pozostawia w waszym umyśle.


SPOTKANIE jest otworzeniem się BEZ NISZCZENIA SIEBIE

Za każdym razem, gdy dwie osoby (dwa JA) lub więcej interaguje między sobą, uaktywniają się dramatyczne mechanizmy, ponieważ otwarcie się na drugiego człowieka jest w pewnym sensie śmiercią konkretnej przestrzeni w naszym wnętrzu, aby zrobić tam miejsce dla drugiej osoby. JA wyczuwa instynktownie i naiwnie, że Egoizm jest zagrożony. Osoby żyjące samotnie nie boją się nigdy własnego dramatu: autoutwierdzają się w przekonaniu, że jest im dobrze, ale zawsze obawiają się przebudzenia, czyli rezygnacji z siebie, pełnej świadomości... Więc dlatego to właśnie miłość jest tak trudna: jest w niej spora dawka śmierci, a śmierć zawsze niesie ze sobą pełną świadomość życia.

Czyste JA = świadomość

Kiedy JA nie odzwierciedla się już ani w sobie, ani w innych, ale w boskiej istocie, rodzi się świadomość i kończy się dramat strachu i przemocy. Człowiek świadomy nie identyfikuje się więcej z rzeczami, nie projektuje się na innych. Jest wolny od egoizmu, pychy i arogancji, nie opiera się negatywizmowi, ale przyjmuje go i wyciąga z niego korzyści. Nie przeciwstawiając się przeciwnemu biegunowi, JA jest coraz bardziej otwarte; nie wspierając się wymianą energii nie asymiluje zła, ani nie jest pod jego wpływem. Mòwimy o JA odmienionym, w ktòrym wszystko płynie i przemienia się. Zmiana jest w nas, w sumieniu i samoświadomości.




WOLNE "ja"

Świadomość uwalnia JA z jego zamknięcia i sprawia, że jest otwarte na istotę Absolutu. Nie przeżywamy już konfliktów wewnętrznych, bo nie ma już ani takiej potrzeby, ani oczekiwań ze strony JA. Króluje prostota i czułość, bo przyjmuje się istnienie najmniejszych rzeczy przez pryzmat tego, kim jesteśmy.



ODKRYWAMY SIĘ WOLNI W NIESKONCZONOŚCI

Istnienie, w którym żyjemy, jest jedynie pojemnikiem, kształtem, ale nie zawartością, ani treścią. To jest żywotność naszego bytu, który nie jest oddzielony lub różny od tego co istnieje.
Nie jesteśmy tym co się wydaje lub co się dzieje dopòki nie utożsamimy się z tą powierzchownością poprzez egoizm. Gdy stajemy się wolni, możemy odczuć istotę bytu jako jedność z wszechświatem.







Egoizm nie polega na tym, by żyć tak, jak nam się podoba, ale na wymaganiu, żeby inni żyli tak, jak my tego chcemy.






Objawy chorego EGO

- Kiedy się obrażasz (mędrzec nigdy się nie obraża: jeśli mòwią mu coś zgodnego z prawdą, stara się poprawić, jeśli fałszywie go oskarżają, nie przejmuje się tym wcale; wie, że kłamstwo się nie liczy, nie jest jego problemem)
- Czujesz potrzebę, aby zawsze wygrywać
- Chcesz być zawsze lepszy niż inni
- Zawsze chcesz mieć rację
- Cierpisz, jeśli ktoś o tobie zapomni, nie doceni, nie złoży życzeń urodzinowych
- Zawsze porównujesz się z innymi










UDUCHOWIENIE jest otwieraniem się,
EGOIZM jest zamknięciem.

Mòwi Ego: kiedy wszystko będzie zewnętrznie na właściwym miejscu, będę spokojny.
Mòwi Duch: kiedy odnajdę spokój wewnętrzny, wszystko wokół mnie będzie na właściwym miejscu.







Fałszywy Bóg jest tylko jedną z alienacji Ego, która chce się sublimować poprzez służalczość adoracji nagradzanej publiczną dobrocią, dlatego religie publiczne są największą manifestacją społeczną zbiorowego ego.

EGO, pasożyt BYTU

Ego w naszym wnętrzu jest gęstością myśli, która zamyka się w sobie zakrzywiając się jak w czasoprzestrzeni materii; jest miejscem, w którym mieszka tylko "JA" i ma czas tylko dla siebie. Ego jest wielowymiarową jednostką, innymi słowy istnieje na poziomie psychicznym, energetycznym, eterycznym, itp .. (ale nie fizycznym) i bierze w posiadanie ludzką psychikę w celu wykorzystania zasobòw energii i "cielesnego pojazdu", aby istnieć.
W praktyce ego jest pasożytem "ludzkiego systemu". Charakterystyczną cechą ego jest wykorzystanie zasobów człowieka na własną korzyść, a nie na rzecz samego człowieka. Człowiek staje się marionetką w rękach ego, które ustala role i scenariusze służące interesom ego w nim mieszkającemu; paradoksalnie człowiek zapomina o sobie. Ego dostrzega jedynie swoją "wielkość" wewnętrzną, ktòra jak by nie była wielka, jest zawsze zamknięta. Ego nie potrafi więc uwolnić Stworzenia w samym sobie, ale więzi je, aby nie istnieć. Ego jest egzystencjalnym strachem, ktòry ma się za Wszechmogącego, ale jest zaprzeczeniem Stworzenia.


EGO POMIĘDZY NIEWIDOCZNYM I PRZEJRZYSTYM

Ego się ukrywa, potrafi być niewidzialne, ale wprawia nas w błąd utwierdzając nas w przekonaniu, że jest przejrzyste. Tak naprawdę nie pozwala się dojrzeć. Jego hermetyczny byt nie jest zabarykadowanym bezpieczeństwem, ale opancerzonym strachem. Ego jest zaprzeczeniem ducha. Jest zamknięte w materialnym świecie, który nie pozwala na stałe i bezpośrednie połączenie ze "Źródłem".
Przebywanie w kontakcie ze "Źródłem" pozwala na zrozumienie własnej roli w stworzeniu, a następnie robienie dokładnie tego, co trzeba, tego, do czego zostało się powołanym. Ego, zajmując przestrzeń przeznaczoną przez naturę i przez jej stwórcę do goszczenia boskiej esencji życia będącej prawdziwą istotą człowieka, zatarło tę zdolność percepcji i łączenia (w ludzkiej jednostce) pochodzenia człowieka z jego rolą w życiu. W ten sposòb człowiek traci świadomość siebie i tego, co jest do zrobienia na tym świecie, a jego życie zamienia się w piekło.








Próżność jest dziwką Ego

Próżni ludzie nie zauważają jak bardzo sprzedają swój osobisty wygląd w wulgarny, ale fascynujący sposób. Są prostytutkami zarozumiałości, sprzedają się za pochwały, często fałszywe, ponieważ pochwały, które wzbudza próżność, rodzą się najczęściej z zawiści.





MIŁOŚĆ DLA EGOIZMU, A NIE DLA MIŁOŚCI

Egoizm i miłość siebie, zamiast być tym samym, są przeciwieństwami. Egoista wyklucza wszystkich, w tym siebie samego, myśli o dominacji nad światem na swoją korzyść, ale ostatecznie pozostaje sam i sfrustrowany - egoista nie kocha siebie zbyt mocno, ale zbyt mało, w rzeczywistości nienawidzi siebie, nigdy nie budując wyzwalających relacji z innym, co jest możliwe jedynie gdy kochamy siebie w odpowiedniej mierze. Erich Fromm wyjaśnia to w zdumiewający sposòb:
 „Łatwiej jest zrozumieć egoizm, jeśli porównuje się go do chorobliwego zainteresowania innymi, ponieważ znajdujemy go na przykład w zbyt troskliwej matce. Chociaż wierzy, że jest szczególnie przywiązana do swojego dziecka, tak naprawdę tłumi głęboką wrogość wobec przedmiotu własnego zainteresowania, nadmiernie troszcząc się nie dlatego, że nazbyt kocha, ale dlatego, że musi jakoś nadrobić swoją niezdolność do kochania."




Szaleństwo Ego obejmuje trzy siły, które polaryzują miłość dokładnie w trzy negatywne tendencje: dumę, egoizm i arogancję; każda z nich może być tłumiona jedynie poprzez porażki moralne, które, jeśli nie zostaną zaakceptowane, katalizują charakter czyniąc go odizolowanym (z egoizmu), zarozumiałym (z dumy) oraz nerwowym i podirytowanym (z arogancji). W prawie wszystkich przypadkach zwycięża jedna z trzech, ale zawsze po trosze łączymy je w sobie i wszystkie trzy współistnieją razem w charakterze danej osoby.


DUCH TO OTWARCIE, EGO JEST ZAMKNIĘCIEM, 
ALE CO Z EGO DUCHOWYM?

Kiedy nasze życie jest zdominowane przez Ego, walczymy o wiele rzeczy: prestiż, sławę, władzę, materialną chciwość, ekonomiczną realizację. W pewnej chwili męczy nas ten próżny świat i decydujemy się wejść na duchową ścieżkę z myślą o zmianie, ale nasze Ego staje się i tak... duchowym Ego. Walczymy wtedy o wiele rzeczy: pokój, równość, o ubogich, walczymy nawet z samym egoizmem, ale jesteśmy dumni z tej walki i nie zdajemy sobie sprawy z tego, że wykorzystujemy nieszczęścia biednych, aby zaspokoić swoje własne potrzeby miłosierdzia i dobroczynności. Nasze Ego stało się tylko bardziej wyrafinowane, bardziej subtelne i diabelskie, dlatego trudniejsze do okiełznania. W rzeczywistości, kiedy wyrzekamy się czegoś, pozostajemy w jakiś sposób związani z naszym wyrzeczeniem, uduchowiamy nasze wady. Problemem nie jest posiadanie rzeczy, ale nie bycie przez nie posiadanym. Ego nie można wyeliminować, nie wolno nam go porzucić, musimy je zintegrować, sprawić, by było świadome, aby mieć je na oku. To trochę tak, jakby przewlekłej choroby nie można było wyleczyć; ale można nad nią zapanować i z nią żyć.
Mòwi Ego: "Kiedy wszystko będzie na swoim miejscu tak, jak ja tego chcę, wòwczas zaznam spokoju."
Duchowe "Ja" mówi: "Gdy zaznaję spokoju w samym sobie, wòwczas wszystko wokòł jest na swoim miejscu."




Żebracy... KOMPLEMENTòW

Człowiek, ktòry nie odkrył swojej istoty jest jak dziecko - spragniony miłości, komplementòw, powszechnej akceptacji, ludzkiej wdzięczności, potwierdzenia ... Niczego nie robi dla siebie, ale wszystko dla uzyskania poklasku u innych: podziwu i miejsca na scenie istnienia daremnych ludzkich pozoròw.
Jesteśmy zakochani w naszym powierzchownym wyglądzie (świat selfie jest tego dowodem); niektòrzy wypraszają życzenia ("dziś są moje urodziny"), niektórzy fotografują swoje rany, zadrapania, kończyny w gipsie. Zanosimy błagania o „like”. Na tym świecie jest więcej głodu miłości i uczucia niż głodu chleba. Śmierć bez publiczności w świecie bohaterów jest dziś najokropniejszą śmiercią naszego Ego.










Ego to zasłona między człowiekiem a Bogiem.

- Rumi -







Można poznać kosmos, ale nie własne ego; nasza jaźń jest bardziej odległa niż jakakolwiek inna gwiazda.

- Gilbert Keith Chesterton -







Żyjemy w społeczeństwie złożonym z pozorów, wirtualnym, internetowym, pełnym ładnych i "szczęśliwych" zdjęć profilowych;
ale kiedy jesteśmy offline, powracamy do naszych cieni, smutkòw i niekompletności.
Video, ekrany, selfie to małe sceny, na których ludzie marzą o tym, by być bohaterami, mieć fanów, zbierać oklaski, wzbudzać zazdrości, a nawet kochać; chwila sławy, sekunda chwały i fałszywego zwycięstwa.



ZNACZENIE UMIERANIA

Jedną z cech charakteryzujących osoby udające się na ścieżkę duchową jest wewnętrzna śmierć Ego. Jest to także nakaz ewangeliczny:
„Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy upadłszy na ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeśli obumrze, przyniesie plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne.” (J 12, 24-25).
Aby to zrobić, musimy przypominać umarłych na cmentarzu. Jeśli obrzucimy groby kamieniami, a obelgami umarłych, oni nic nie odpowiedzą. Dlaczego więc tak bardzo bierzemy do siebie to, że źle o nas mówią? Dlaczego ranią nas kamienie osądów, które zwracają się przeciwko nam? Gdyby nasze Ego było naprawdę martwe, byłoby jak cmentarze, nie byłoby wzburzone, nie przywiązywałoby najmniejszej uwagi do tego, co powiedzą inni.

EGO ZAMKNIĘTE W SOBIE WYWOŁUJE DUALIZM
I WYMYŚLA FAŁSZYWY ABSOLUT

Nasze rozumowanie jest zawsze ograniczone przez przeciwieństwa, dlatego zawsze stajemy w obliczu skrajności, dla których rzeczy są dobre lub złe, smaki są słodkie lub gorzkie, obrazy są piękne lub brzydkie, religie są prawdziwe lub fałszywe i tak dalej ... Ale to, co jest dla mnie piękne, może być mniej piękne lub nawet brzydkie dla kogoś innego, więc istnieje koncepcja względności. Oznacza to, że nawet jeśli prawda jest absolutna, sfera emocjonalna zawsze będzie względna i ograniczona. Za tą sferą ludzki umysł zatrzymuje się i często wierzy, że to, co lubi, jest prawdą, myląc w ten sposób rzeczywistą prawdę z tym, co chciałby aby było prawdą. Innymi słowy: wierzymy, że to, co lubimy, jest prawdą i postrzegamy rzeczywistość taką, jaką chcielibyśmy, aby ona była, a nie taką, jaka jest realnie.
Gdybyśmy nauczyli się przekraczać relatywizm bez popadania w absolutyzm lub totalitaryzm, uzyskalibyśmy nowy rodzaj wiedzy, Ego nie byłoby zamknięte w swojej skończoności, czyli w sobie i otworzyłoby się na Absolut, nie próbując go posiąść. Nasza wizja życia byłaby wtedy całkowicie jednolita i bezstronna. Ale aby tego dokonać, powinniśmy porzucić monoteizm ... aby rozwinąć w sobie zdolność widzenia Boga we wszystkim.

DUCH SPRZECZNOŚCI

Dialog oznacza walkę (etymologicznie oznacza posiadanie odmiennych opinii: dia = przeciwne, logos = myśli). Dialog istnieje po to, aby zrozumieć, a nie narzucać innym własne przekonania. Niektórzy ludzie opowiadają się jednak za przyjemnością walki, narzucania się, nie zawsze dbając przy tym o prawdę. Ryzyko rozmowy z nimi jest oczywiste: wpływają na utratę naszych energii, podczas gdy osami prosperują, ponieważ lubią negatywność. Są trochę jak prosięta w błocie - lubią się brudzić, a my, nużając się z nimi, aby je oczyścić, na pewno sobie z tym zadaniem nie poradzimy.






Każde rozwiązanie pochodzące od egoistycznego umysłu kieruje się ideą, że istnieje problem, a rozwiązanie staje się jeszcze większym problemem, niż ten, ktòry próbowało rozwiązać, ponieważ ego nie chce rozwiązać problemu, ale się go pozbyć. Aby naprawdę rozwiązać problem trzeba wyjść z siebie, z ego. Z tego powodu udajemy, że zmagamy się z problemem, nawet w dobrych intencjach, a robimy to tylko po to, by uniknąć problemu, ktòry przez to zwiększa swoją objętość.





ZDEMONTOWAĆ EGO, ABY ZROBIĆ L(EGO)?

Jedną z najbardziej fascynujących gier dzieciństwa było Lego. Jego elementy przypominają atomy, z których wszystko jest zbudowane i uformowane. Identyczne jest nasze psychiczne Ego, które wszystkim nasiąka, wszystko sobie przywłaszcza, chce wszystko posiadać i chce, by wszystko przybierało w nim kształt. Z L(Ego) można zbudować wszystko.
Ego !!! jedno z najbardziej spektakularnych psychicznych miraży ludzkiego umysłu. Kiedy już zauważymy, że to Ego przeszkadza i utrudnia nam drogę wewnętrznego wzrostu, co robimy? Wszystkie wskazówki dotyczą zniszczenia Ego, ukrycia go, odłożenia go na bok, wygładzenia, "obcięcia nóg i rąk", spuszczenia głowy, sprowadzenia go do uległości i tak dalej. I przez całe lata robimy co w naszej mocy przeciwko temu Ego. W końcu, kiedy myślimy, że udało się nam je pokonać, co się dzieje? Ba! odczuwamy satysfakcję z pokonania Ego, ale ale! ... ta satysfakcja jest jego oddechem, ponieważ nie możemy wykorzenić Ego nie mając Ego, ktòre tego by dokonało, nie możemy go rozmontować bez jego własnej siły i nacisku. Ego jest tą samą siłą, ktòra prowadzi nas do dokonania tej masakry, więc im bardziej je zabijamy, tym silniejsze rodzi się pod inną postacią ... Ileż uduchowionych istot dumnych z własnej pokorny? dumnych z oswojenia swojej dumy? A nasza duma (która jest kwitnącym Ego) jest zawsze gotowa uśmiechać się do nas jak prawdziwy Joker.
Dopóki nie zrozumiemy, że Ego to nasz wspólnik, że jest to cień, w którym możemy rozpalić światło, nie zrozumiemy, że Ego nie jest wrogiem, którego mamy pokonać, aby go wyeliminować (kochaj swojego wroga, powiedział ktoś w Ewangelii, ponieważ w pierwszej kolejności sami dla siebie jesteśmy najgorszym wrogiem). Dopóki Ego nie stanie się ego-izmem, jesteśmy bezpieczni. Ale, niestety, już jako dzieci nie robimy nic innego, tylko sprawiamy, że rozwijamy się koncentrując wszystko na budowie naszego samolubstwa, z pomocą bezmyślnych dorosłych. Dotarliśmy do czasòw społeczeństwa "selfie", co w języku angielskim oznacza WIDOK mojego uwielbianego EGO. A zbiorowe Ego, które dziś budujemy, jest duszą mechanicznego Matrixa ze wspaniałego filmu braci Wachowskich.










Moim celem jest obniżenie Ego,
ale nie mogę go dosięgnąć.








RDZA  EGO ... 

Co może zniszczyć żelazo? Jego własny tlenek, trochę jak nasze Ego - nikt nie może cię zniszczyć poza tobą samym, kiedy na to pozwolisz; gdy wierzymy, że jesteśmy silni, niezniszczalni, doskonali, dajemy wtedy przestrzeń (utlenianie) wilgoci (powietrzu i wodzie), aby stworzyć tę reakcję elektrochemiczną zwaną hydratem tlenku żelaza (III). Krótko mówiąc, to zaniedbane żelazo samo napędza swe zniszczenie. Jeśli pomyślimy, że powietrze w nas jest duchem, pomoże nam to zrozumieć, że zaniedbując ducha spotyka nas los utlenionego żelaza. Tlen zawarty w powietrzu i wodzie jest zjonizowany (naładowany elektronami), więc zaniedbując ducha jesteśmy naładowani negatywnością. Często mówimy, że mamy zardzewiałe mięśnie, ale to samo dzieje się z duszą: ego karmi się swoją negatywnością i dusza gnije. Ego ze swej natury jest podatne na korozję, dlatego nieuniknione jest, że samo siebie koroduje: nie robi nic poza myśleniem o sobie, wewnętrzna rdza jest psychiczną wilgocią: nie ma życia, nie ma tlenu.


Cel: obniżyć moje Ego
Stopień trudności: jest za wysokie
Przeszkoda: robię to z egoizmu


Ego jest naturalną częścią naszej psychiki. Nie możemy go wyeliminować, ponieważ potrzebujemy w tym celu tego samego Ego - żadne działanie nie jest wykonywane bez tego potencjału. Problemem nie jest zatem Ego, ale skupienie wszystkiego na tej sile, ponieważ staje się wtedy egoizmem. Wszystkie słowa kończące się na „izm” oznaczają całkowitą koncentrację na biegunowości lub ekstremizmie: rasizmie, terroryzmie, feminizmie, męskim szowinizmie, alkoholizmie, a więc także egoizmie. Egoizm jest zamknięciem się Ja w sobie, ale jeśli z natury jest ono zamknięte, a tym bardziej, jeśli tendencyjnie wycofuje się w siebie, skutkiem jest nieprzepuszczalność. Spójrzmy na samolubnych ludzi: żyją w bańce, cały świat jest ich odbiciem, jest dla nich i od nich.
W Naturze znamy polaryzacje, dwie energie, które działają we wszystkim: ciemną i instynktowną siłę Yin, która jest Ego i w niej odbija się jasne i wspaniałe światło, które wszyscy nazywają Bogiem (w naszej psychice jest to odcisk, który nazywamy Super Ego, Yang). Szukamy tego Boga z całą siłą przyjemności, woli, pasji, z tą mocą, którą nazywamy Libido, ale ponieważ jest ona niebezpieczna, ponieważ czujemy, że jest bardzo potężna, jest ona owinięta tą Ciemną częścią, którą jest Ja.
Te dwie siły zostały po mistrzowsku opisane w księdze Upaniszad: „Podobne do dwóch złotych ptaków siedzących na tym samym drzewie… Ego i Ja, bliscy przyjaciele, zamieszkujemy to samo ciało… Pierwszy lubi słodkie i gorzkie owoce drzewa życia …… Drugi obserwuje beznamiętnie… ”
Te wersety z mądrości kultury hinduskiej doskonale opisują parę uzupełniających się przeciwieństw, które są również obecne w dobrze znanym Symbolu kultury chińskiej: Yin i Yang. Kultura Tolteków nazywa tę parę tonale i nagual.
Ego i Ja są jak dwie strony tego samego medalu, których nie da się oddzielić ani wyeliminować bez zrujnowania drugiej. Ja jest świadome, podczas gdy Ego jest nieświadome. Cała praca na ścieżce duchowej polega na tym, aby móc od czasu do czasu spoglądać z miłością na Ego bez oskarżania go świadomym Ja i upewnić się, że to działanie nie sprawi, że Ja będzie z siebie bardzo zadowolone (pycha); w przeciwnym razie Ja stanie się jak Ego i nigdy nie wyjdziemy z labiryntu naszej nieświadomości.  Wielokrotnie chcemy, na przykład, wykonać czysty czyn i tą zarozumiałą gorliwością czynimy go nieczystym, ponieważ szczycimy się naszą czystością. Jak widać, granica jest bardzo cienka, przekraczamy granicę nie zdając sobie z tego sprawy. Bardziej subtelny przykład: ile razy chcemy kochać bezinteresowanie i nie zdajemy sobie sprawy z tego, że jest to już osobisty interes, za którym kryje się nasze zadowolone Ego? Za każdym razem, gdy Ja upada, wzmacnia Ego i sprawia, że ​​jest ono coraz bardziej opancerzone i odporne.


Nie jestem aż tak samolubny, żeby zmieniać tylko siebie. 
Jestem altruistą i dlatego chcę zmienić innych.


Umysł, aby uchwycić Absolut, musi go rozróżnić i podzielić w jego abstrakcyjnym pojęciu, ponieważ umysł nie może zrozumieć Jedności, ponieważ Jedność, że tak powiem, używa umysłu do podzielenia wszystkiego na dwie części (jest to rozróżnienie Jedności). Kiedy ją rozróżniamy, rozdzielamy się i rodzi się Ego... Ego = Ja oddzielone. Jest to dla nas esencjalne, bo jeśli się nie rozdzielamy, nie identyfikujemy się, nie rodzimy się, nie widzimy drugiego, innego. Kiedy Bóg tworzy na swój obraz, widzi po prostu siebie (EGO absolutne). Aby pozbyć się siebie (bo EGO absolutne byłoby samobójstwem), Bóg otwiera się, daje siebie, wciela się, rozwija, znika (czyli pokora); jest to naturą miłości, punktem zerowym. Zero otwiera się i staje się Jednym. Liczby, matematyka, geometria, wszystko rodzi się w ten sam sposób. Całość rodzi się, gdy Całość umiera lub oddziela się od siebie.
Jedynym sposobem, w jaki nasz umysł może uchwycić Absolut, jest oddzielenie go od siebie nieabsolutnego; nie ma innego mechanizmu, tak działa nasza psychika. Ego, które widzimy jako oddzielne, jest takie, ponieważ aby je zobaczyć musimy się od niego oddzielić, ale tak naprawdę takie nie jest, jest iluzją optyczną, iluzją mentalną. Kiedy o tym myślimy, jesteśmy podzieleni, kiedy to przeżywamy, łączymy się z JA i w tym momencie (punkt zerowy) zarówno JA jak i EGO znikają… Dlatego Bóg wydaje się nie istnieć; w Jego naturze jest zniknięcie, ukrycie, samounicestwienie, jest Zerem, Nicością.


POCZUJ KTO NA CIEBIE PATRZY, ALE NIE PATRZ NA NIEGO

Eksperyment z podwójną szczeliną jest wariantem eksperymentu Younga, który pozwala nam pokazać dualizm falowo-cząsteczkowy materii. Richard Feynman zwykł mawiać, że ten eksperyment „… leży u podstaw mechaniki kwantowej. W rzeczywistości zawiera jedyną tajemnicę”. To znaczy: kiedy patrzymy na materię, zachowuje się ona jak cząsteczka i widzimy ją taką, jaka nam się „wydaje”; gdy jej nie widzimy (a więc słyszymy), zachowuje się jak fala i odkrywamy, że to coś innego. Lubimy używać tego porównania także w stosunku do wydarzeń aktywności psychicznej. Na przykład nasze Ego: kiedy je widzimy, to w rzeczywistości widzimy tylko siebie, to, co nam się wydaje, ale nie to, czym naprawdę emanujemy (fala). Gdy zamiast tego przestajemy walczyć, a zaczynamy odczuwać, to odkrywamy, że to ono na nas patrzy (nie my) i tylko wtedy możemy odkryć w sobie rzeczy, których oczy intelektu nigdy nie widzą. Nasza wiedza na racjonalnym poziomie zawsze będzie ograniczana przez naszą własną intelektualną percepcję. Serce ze swoim czuciem dociera dalej i szybciej.


Kiedy nasze małe świadome Ja spotyka swoje ogromne nieświadome Ego, czuje się bezsilne wobec ogromnej czułości swojego odbicia, podczas gdy wzruszone Ego chroni nasze Ja, ponieważ uważa je za swoje stworzenie.


DZIEDZICTWO EGOIZMU

Pomyślmy... jak śmieszni jesteśmy my, ludzie. Chcemy, żeby o nas pamiętano za naszą przeszłość, chcemy zostawić coś, co ludzkość lub nasze wnuki będą mogły wspominać. Chcemy zostawić ślad na ludzkości, bo boimy się zapomnienia, zniknięcia. Jest to desperacja naszego Ego, które nie chce umrzeć. 
Naszą najstraszniejszą chorobą psychiczną jest wiara, że ​​jesteśmy kimś. Nazywamy tę chorobę JA i wszyscy walczymy przez całe życie o budowanie, obronę i urzeczywistnianie tego przeklętego JA.
Psychoanaliza została stworzona po to, by wyleczyć ludzi z wiary, że są kimś, z owego pragnienia bycia kimś, ponieważ w rzeczywistości jesteśmy Bytem, Istnieniem i niczym więcej. Wszystkie inne idee (jestem piękny, bogaty, inteligentny, jestem katolikiem, Europejczykiem, artystą, robotnikiem, geniuszem itp.) są konstruktami mentalnymi. Nie należą do Istoty; są mechanizmami obronnymi i narzędziami samego Ego do jego obrony oraz konkurowania z innymi. Czasami nawet budujemy własną tożsamość niszcząc tożsamość innych. Tożsamość polega na Byciu, a nie na działaniu, posiadaniu czy wierzeniu. Ale, niestety, w naszym społeczeństwie, ludzie budują swoją tożsamość zgodnie z tym, co mają, robią i w co wierzą.




Kiedy robimy wszystko z Ego, nie wiemy już co i jak robić...

°°°

Mędrzec walczy z własnym Ego; ignoranci walczą przeciwko wszystkim innym.

- Rumi -

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz