ETYMO-Logicznie...c.d.n.




POSZUKUJEMY TEJ SAMEJ DŁUGOŚCI FALI

Jednym z głównych źródeł nieporozumień na poziomie filozoficznym i duchowym są różne współrzędne, które są nadawane znaczeniom słów. Na przykład: mamy skłonność do mylenia duszy z duchem lub duszy z ego, bezkrytycznie mówimy o uczuciach, sercu, emocjach, kiedy mogą mieć różne znaczenia w zależności od kultury pochodzenia. Z tego powodu niezwykle ważne jest, aby zrozumieć, co oznaczają określone terminy, w jakim kontekście są używane i z jakiej kultury pochodzą. Słowo umysł można pomylić z rozumem, inteligencję z intelektem, rozum ze świadomością i tak dalej. Dlatego staramy się przedstawić panoramę różnych terminów z różnych punktów widzenia.


NATURA, ZIEMIA, FIZYKA, CIAŁO

Proszę was, abyście skupili najwyższą uwagę w celu uchwycenia wspólnego wątku powyższych słòw dla zrozumienia pełni koncepcji i jej globalnego charakteru:
NATURA oznacza to, co się RODZI (słowo natura pochodzi od słowa „nascor” = "nascere" (wł.) = narodzić się), podczas gdy nowonarodzone jest greckim znaczeniem PHYSIS, tego, co jest fizyczne, tego, co rozumiemy przez CIAŁO (ciało fizyczne); stąd również konsekwentnie MATER, czyli materia fizyczna, ktòrą z kolei jest Ziemia, energia i BYT w każdej manifestacji (esencji). Z jednego słowa rodzi się drugie, łączy je wspólny duch, który nazywam PRAWDZIWYM  ŻYCIEM = przeżywaną prawdą, czyli RZECZYWISTOŚCIĄ.

Zawsze radzę studiować etymologię słów, są one źròdłem nieograniczonego światła!


BÓG 

Słowo to wywodzi się z aryjskiego etymologicznego rdzenia div - ktòry oznacza światło, to, co świeci. Stąd łacińskie Deus = Bóg, dies = dzień, czyli część dnia charakteryzująca się światłem. Bóg jest Tym, który oświeca stworzenie, nadaje mu formę i istnienie poprzez Swoją Esencję, która jest Światłem, ocalając je od ciemności nicości ... Światło z kolei jest energią i wszystko jest uczynione z energii, więc Bóg jest witalnością tkwiącą we wszystkim, w każdym człowieku, w każdej istocie.


INTELIGENCJA

Etymologia słowa inteligencja sięga łacińskiego przysłówka INTUS = wewnątrz i łacińskiego czasownika LEGERE = czytać, co oznacza zdolność czytania, rozumienia lub pojmowania czegoś wewnątrz, a więc dogłębnie. Druga interpretacja sięga do łacińskiego przyimka INTER = pomiędzy. Dlatego inteligencja byłaby zdolnością do czytania (... między wierszami), odkrywania związków i wzajemnych powiązań między różnymi aspektami rzeczywistości. 
Dzisiaj wielu z nas myli inteligencję ze zdolnością, na przykład, do zapamiętywania i przekazywania informacji, czyli powtarzania tego, co zasłyszane lub przeczytane. Takie zdolności nie są inteligencją, ale komunikatywnością i elokwencją. Naprawdę inteligentnych ludzi jest raczej niewielu.




POTWÓR

Jest to słowo, które potrzebuje odkupienia, a jego znaczenie uległo co najmniej potwornej deformacji. Potwòr, Mostro pochodzi od czasownika mostrare, pokazać, a nawet więcej: pochodzi z łac. monstrum (cud, zwiastun, zapowiedź) i monere (ostrzegać, upominać). W starożytności używano tego słowa, gdy bogowie chcieli kogoś ostrzec, okazać zwiastun, dzieło potworne, czyli boskie, niezwykłe, a więc zjawisko nie przeciwko Naturze, ale nadprzyrodzone. Dlatego absolutnie nie należało bać się Potwora, wręcz przeciwnie - była to wizja odkrywcza i wyzwalająca. Mędrcy, alchemicy, magowie, pustelnicy ... non stop próbowali zajrzeć w głąb swoich dusz bez strachu, ponieważ te Potwory pokazywały im swoje prawdziwe, ukryte, a zatem boskie cechy. Kiedy zatracono boski sens słowa Potwòr, z czasem stał się on tylko złowieszczy, piekielny, przeciwny Naturze. Odtąd Potwora należy unikać, nie można go zobaczyć, trzeba się go bać. Nie ma nam już nic do pokazania, powiedzenia. Wielka szkoda !!!


ZMARTWIENIE

Czy często jesteśmy przytłoczeni, dotknięci lub pochłonięci jakimiś troskami? Cóż, spróbujmy etymologicznie rozmontować znaczenie zmartwienia. Słowo "zmartwienie" (wł. preocupazione) pochodzi od łacińskiego czasownika capĕre "zająć" miejsce, zająć jakąś przestrzeń; poprzedzający go przyimek pre = zanim, wskazuje na zajęcie tego miejsca zanim zaistnieje realny powód, zanim coś zaistnieje. Jest to jak siedzenie na krześle, którego jeszcze nie ma, jak zaręczyny z dziewczyną, ktòra o tym nie wie. Brzmi absurdalnie, prawda? W rzeczywistości zamartwianie się jest chorą, zwodniczą, szkodliwą, złośliwą psychiczną i sentymentalną tendencją. Nie powinniśmy się martwić, ale uważać; musimy od razu zająć miejsce, a nie tylko najpierw o nim myśleć (pre, zanim). Mówiąc prościej, jest to stawianie szklanych domòw, zmaganie się z gigantami jak Don Kichot, podczas gdy w rzeczywistości są one wiatrakami, jest to zadręczanie siebie. Umysł i serce muszą być zajęte, a nie zatroskane, zajęte czymś konkretnym, a nie czymś ulotnym i fantasmagorycznym. Zmartwienia są zazwyczaj koszmarnymi snami z otwartymi oczami.


KRYZYS

Słowo kryzys wywodzi się niewątpliwie od greckiego czasownika KRINO = rozdzielać, sortować w szerokim znaczeniu, rozróżniać, osądzać, oceniać. W potocznym użyciu nabrało negatywnego znaczenia. Oznacza pogorszenie sytuacji. W rzeczywistości kryzys jest momentem równym ROZDROŻU, potrzebie dokonania wyboru, aby zrezygnować z jednego na rzecz drugiego. Jest więc oznaką wzrostu, ewolucji. Kryzys oznacza, że znajdujemy się na rozstajnych drogach (na przykład rozstanie się z dziecięcymi zabawkami i rozpoczęcie etapu dorastania z przyjaciółmi), że musimy podjąć fundamentalną decyzję, aby kontynuować. Kryzys nie jest przeszkodą, ale szczeblem, poza którym posuwamy się do przodu. 
Słowo kryzys pochodzi również od czasownika κρίνω, czyli rozdzielenia, które tworzy ostrze noża, cięcie; powiedzenie „jestem w kryzysie” było tym samym co powiedzenie „jestem na ostrzu brzytwy”,  „jestem między młotem a kowadłem”, czyli zawsze w decydującej chwili dokonania wyboru.



SZTUKA

Wydaje się, że etymologia słowa "sztuka" (wł. arte) wywodzi się z aryjskiego rdzenia AR - co w sanskrycie oznacza podążanie w kierunku, a w sensie przetłumaczonym dostosowywanie, wytwarzanie, produkowanie. Ten korzeń znajdujemy w łacińskim "ars, artis", więc słowo "sztuka" miało znaczenie praktyczne w sensie umiejętności w działalności produktywnej, zdolności i umiejętności harmonijnego wykonywania czynności we właściwy sposób.
A więc artysta jest tym, który wie, jak iść w dobrym kierunku, nawet jeśli dobrze nie wie, gdzie dokładnie jest ten dobry kierunek. Wybiera drogę w drodze, nie ma z góry ustalonej precyzyjnej drogi, wie, że zmierza do celu, nawet jeśli nie wie, gdzie znajduje się ten cel. Sztuka to mieć w sercu kompas, który wskazuje nieskończoność, nawet jeśli nie wiemy, gdzie ta nieskończoność może się skończyć, ponieważ w rzeczywistości się nie kończy. Sztuka tworzy odpowiedzi bez potrzeby posiadania odpowiedzi. 


WODA (acqua)

Etymologia słowa woda jest powiązana z indoeuropejskim korzeniem ak- = zginać, złożyć. Ten sam rdzeń występuje w sanskrycie ak-na = złożony i w sanskrycie ap = sok, woda i w zendo afs = humor, woda. Innymi słowy chodzi o zdolność wody do przystosowania się do dowolnego kształtu, wszędzie ugina się i kształtuje.
Jeśli pomyślimy o składzie chemicznym wody (H2O), znaczenie jest po prostu cudowne:
H = absolutnie najprostszy atom, jeden proton i jeden elektron, aby dać przestrzeń do zmiany w inne, bardziej złożone struktury, tworząc w ten sposób pamięć
O = element, który łączy się z każdym innym elementem, tworząc połączenia, zdolny do nadania życiu energii
H2O oznacza, że ​​energia życia jest konsumowana, zabierając ze sobą (w swojej pamięci) życie, które przenika i otacza. Podczas gdy wodór jest paliwem (spala), tlen jest ogniwem zapalnym (pomaga spalać). Liczba 2 jest właściwą miarą, która jednoczy, tak jak w połączeniu dwoistej natury wszystkiego.



CZŁOWIEK ... BYT (ISTOTA) LUDZKA ... LUDZIE

Słowo człowiek pochodzi od sanskryckiego rdzenia bhu-, który później stał się hu- (stąd także humus = ziemia). Dlatego człowiek oznacza „stworzenie stworzone z ziemi”. I tu przychodzi na myśl biblijny opis stworzenia człowieka, w którym mówi się, że Bóg kształtuje człowieka z ziemi, a następnie tchnie w niego Swoje Życiowe Tchnienie. Słowo Adam pochodzi od hebrajskiego אָדָם (Adam), które oznacza dosłownie „byt ludzki”, dlatego Bóg nie stworzył jednego człowieka, ale ogólnie ludzkość. Z drugiej strony, w językach akadyjskich „adamu” oznacza „zrobiony, stworzony” (Ewa nie jest właściwie poprawnym tłumaczeniem; w rzeczywistości byłaby ona Adamą, z hebrajskiego „gleba, powłoka ziemska”, co ma jak najbardziej sens w stwierdzeniu, że Adam (istota ludzka) pochodzi z Adamy (ziemi). Myślę, że byłoby znacznie bardziej godnie, gdybyśmy zaczęli eliminować seksistowskie słowo „człowiek” odnoszące się do całej ludzkości, w tym kobiet. Lepiej rozmawiać o ludziach lub istotach ludzkich, kiedy mówimy o człowieku w sensie ogólnym.




BIGOTTO ... zajadły, sfanatyzowany, bigoteryjny...

Etymologia słowa „bigotto”, „bigoteryjny” sięga francuskiego „bigot”, czyli obraźliwego przymiotnika nadawanego Niemcom za ich powtarzający się okrzyk „bî Gott”, w języku staroniemieckim odpowiadający okrzykowi „dla Boga”, a w obecnym języku angielskim odpowiadający wyrażeniu „oh my God”. Wciąż odnosi się do osòb przestrzegających praktyk religijnych w przesadny sposób, przywiązując większą wagę do ich wyglądu zewnętrznego, a mniej do ich wewnętrznej wartości.




NIEBO

Termin niebo (wł. cielo) pochodzi od łacińskiego caelum = region cięty i rozgraniczony, odnoszący się odpowiednio do greckiego κοῖλος (koilos) w znaczeniu pusty, wydrążony i rdzenia ku- z poczuciem wypukłości, czyli sklepienia niebieskiego. W niektórych językach starożytnych i nowożytnych do odróżnienia nieba ziemskiego od duchowego używa się dwóch różnych słów. W języku angielskim sky jest niebem w potocznym lub naukowym znaczeniu, a heaven jest niebem w sensie religijnym. W języku hebrajskim ḫamayim - niebiosa w liczbie mnogiej - odnoszą się do religii, a raqia to firmament.

RAJ, PARADISO

Z greckiego: paràdeisos oznacza ogród. Z kolei z irańskiego "pairi-daeza" oznacza miejsce ogrodzone, określenie składające się z „pairi”-dookoła i „daeza”- ściany, muru. Naprawdę szkoda, że z tym biednym obrazem utożsamiliśmy niebiański czy duchowy RAJ. Dlaczego? 
Obraz niebiańskiego raju, który nosimy w sobie, to tylko wycinek z biblijnego Edenu, ponieważ w tamtych czasach na wschodnich pustyniach Mezopotamii posiadanie ogrodu było luksusem (często myślimy, że raj to bogata willa, jak wiszące ogrody Babilonu pośrodku pustyni). Zamknąć całą przyrodę w małym miejscu to luksus: w rzeczywistości ogród zawiera możliwie wszystkie rośliny, kwiaty, drzewa, być może jaskinie, niektóre wzgórza, a może nawet przepływającą przez nie rzekę, jezioro jako syntezę morza, w kilku słowach, całą przyrodę jako całość; jest rzeczywiście piękny, ale jest to wizja redukcyjna, ponieważ z drugiej strony ogrodzony ogród, jakkolwiek wspaniały, zawsze będzie tylko groteskową próbą okiełznania wirów Natury zamiast doświadczenia jej ogromu. Mieszkanie w złotej klatce nie jest wolnością. Apokryficzna legenda opowiada, że ​​kiedy Adam i Ewa opuścili Eden, odkryli większy ogród: Naturę bez ścian, nieskończone przestrzenie poza Edenem. Często zdarza się, że to samo dzieje się na poziomie religijnym: mamy pojęcie o duchowości podzielonej na sekcje, stąd sztuczne niebo i wielu z nas nie odkrywa raju, który przecież jest ziemski (według Biblii Eden był na ziemi, a nie w niebie). Nie odkrywamy, że prawdziwy Raj nie ma granic, nie jest miejscem, ale wewnętrzną pojemnością (serce w baśniach jest symbolicznie postrzegane jako ogród duszy). Raj to funkcja psychologiczna, dostępność duszy, droga i sposòb życia, czucia i postrzegania rzeczywistości.



ALKOHOL CZY DUCH ?

Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego nazywamy alkohol spirytusem ("spirito" z łaciny oznacza ducha)? Tak naprawdę nosi nazwę etanolu będącego podstawą wszystkich napojów alkoholowych. Tymczasem ALKOHOL jest słowem pochodzenia arabskiego: Al-Kuhl był bardzo drobnym i starannie oczyszczonym proszkiem, którego używano do leczenia choròb oczu, jak dzisiejszych kropel, a także w kosmetyce. W konsekwencji procesu tłumaczenia, słowo Al-Kuhl zaczęło oznaczać bardzo czystą substancję lub esencję z czegoś, co miało tendencję do sublimacji, by w procesie destylacji stać się spiryt-usem. Destylat esencji. Alkohol stał się więc substancją lub napojem, który sprawiał, że można było zobaczyć inne rzeczywistości, prawdziwy Duch (Spirito) stał się Demonem: Alghul. Pamiętacie wroga numer jeden Batmana? Nazywano go Głową Demona: Ra's Al Ghul. W grach video Al Ghul jest bardzo znanym Demonem, który żywi się głównie ciałami... w rozkładzie, tak jak alkohol ludźmi, wsysa ich do środka, żywi się ich brakującym Duchem, alkohol jest posiadaniem, prawdziwym Demonem, Duchem (Spirito), który wypełnia pustkę ludzi bez Ducha (Spirito). Na Zachodzie rodzajnik połączono z rzeczownikiem i Al Ghul stał się alkoholem (jak al chemia stała się alchemią). Al Ghul był najbardziej subtelną częścią, lekką i prawie niewidzialną, kurzem, następnie Duchem (Spirito), duszą rzeczy. Czego poszukuje się w alkoholu? Roztworu, rozwiązania (łac. słowo "soluzione" oznacza oba: roztwòr i rozwiązanie) - zaniku substancji, a więc istoty rzeczy, odpowiedzi na problem.Ten, kto jest pozbawiony Ducha (Spirito), ma tendencję to tego, by go wypijać pod postacią alkoholu.



MIŁOŚĆ

Z łaciny: AMARE, od indoeuropejskiego korzenia [ka] pożądać, pragnąć lub Kamare, lub ri-KAmare (wł.): jest to energia i uczucie odwzajemniania pożądanych przepływòw, wyrażania pełnego i głębokiego podziwu, słownego lub dotykowego i haftowania ich (ri-KAmare) w splotach od jednej osoby do drugiej. Trudna to do udowodnienia etymologia, ale niezwykle poetycka, wywodząca się z łacińskiego „a-mors” - bez śmierci.

NIENAWIŚĆ

Od greckiego OTH-EO = złamać się przez uderzenie lub rozerwanie, a od indoeuropejskiego korzenia VADH = oddalić się odpychając się nawzajem; nienawiść jest tą siłą, która zawiera wiele negatywnych sił: zderzenie, rozdarcie, zranienie, oddalenie, zdystansowanie i dzielenie.


OBSERWACJA

Są w nas zmysły zewnętrzne, do których przywiązujemy tak wielką wagę, ale odpowiadają one także zmysłom wewnętrznym, których istnienie wielu z nas nawet ignoruje. Oczami widzimy rzeczy, patrzymy na nie, ale wielu z nas na tym się zatrzymuje, oczywiście ... Nie mając życia wewnętrznego, nie mając oka otwartego w duszy nie jesteśmy w stanie uchwycić istoty tego, co widzimy. W rzeczywistości ci, którzy patrzą sercem, którzy widzą intelektem, idą dalej; są to ludzie, którzy OBSERWUJĄ, od łacińskiego OB i SERVARE: OB to spoglądanie w dół, w górę, na boki, wszędzie, podczas gdy SERVARE to strzeżenie, zachowywanie, przechowywanie w sobie tego, co zostało widziane. Żyjemy w świecie podglądaczy, ludzi, którzy widzą rzeczy zwykłym wzrokiem, ale ich nie chwytają, widzą ludzi, ale nawet ich nie znają. Mamy niewielu obserwatorów, ludzi, którzy obserwują, czynią swój wewnętrzny świat obserwatorium na wzòr obserwatoriòw astronomicznych, botanicznych, wojskowych lub naukowych. Nic im nie umknie, mają oko, można by powiedzieć, boskie, któremu towarzyszy głęboka cisza, podczas gdy patrzący i widzący rzeczy powierzchownie są często hałaśliwi i oddani plotkom. Ostatecznie więc patrzą na wszystko, ale niczego nie obserwują, a w konsekwencji nic nie rozumieją.

EMOCJA

Żyjemy emocjami, a jednak niewielu z nas zna znaczenie tego wspaniałego słowa, często mylonego z pasją lub sentymentem. Dzięki etymologii otwiera się przed nami wszechświat zrozumienia; z łaciny exmovere (ex = na zewnątrz + movere = poruszać się) oznaczy tą siłę (motion - od silnika), ktòra wypycha nas z siebie. Jest to ruch, który wstrząsa nami wewnątrz i wyciąga na zewnątrz; jest to wibracja duszy. Uwaga: jeśli jest to wibracja, jest to również częstotliwość i dobrze wiemy, że my, będąc energią, żyjemy zgodnie z częstotliwościami. Aby na przykład dostroić się do stacji radiowej, musimy uchwycić jej częstotliwość i wystarczy minimum zakłóceń, aby radio nie było dobrze słyszalne. Więc kiedy czujemy emocję, oznacza to, że nasza wewnętrzna część znalazła lub poczuła to coś, co przyciąga ją na zewnątrz. Emocja jest drzwiami lub łącznikiem między naszym wewnętrznym wszechświatem a wszystkimi dostępnymi i możliwymi światami zewnętrznymi. Jest radarem duszy, pokazuje nam, gdzie ona się porusza. 
Emocja, tak jak namiętność, nie jest ani dobra, ani zła. Po prostu wskazuje, ale nie osądza, nie ma sensu oceniać emocji, nie ma w nich współczucia, współudziału, uczestnictwa, a tym bardziej wolności. Są najpotężniejszym szczytem duszy. Moralność religijna i niektóre prądy spirytystyczne są zawsze w błędzie, gdy chcą osądzać, a przede wszystkim kontrolować emocje, ponieważ nie można ich kontrolować w sposób despotyczny (sztywny, regułami). Można je rozumieć tylko w sposób polityczny (elastyczny, z dialogiem i paktami). Nie ma sensu mówić zakochanej dziewczynie, aby nie widziała swojej miłości, nie ma sensu zabranianie narkomanowi brania kokainy, jak i bezcelowe jest namawianie palacza, by rzucił palenie - umysł rozumie radę, serce nigdy jej nie posłucha. Dlatego emocje, jako częstotliwości, muszą być zorientowane we właściwej pozycji magnetycznej (prawo przyciągania) i skoro emocje mają ujemną biegunowość (siedziba w sercu, bez obrazów, stąd niemożność opisania emocji), musimy nauczyć się nadawać pozytywny obraz emocjom (sidziba w głowie, z obrazami). W ten sposób negatywny i pozytywny przyciągają się.
Trudność polega na zdolności umysłowej do nadania pozytywnego OBRAZU (lub racji) temu, czego pragniemy, ponieważ tutaj w grę wchodzi druga siła magnetyzmu, polaryzacja: jeśli emocja jest żeńska, jest negatywna i możemy ją tylko OTRZYMAĆ, ale jeśli jest ona męska, jest pozytywna i możemy ją tylko PODAROWAĆ. Jeśli nauczymy się rozróżniać ten mechanizm (tj. kiedy możemy dawać i kiedy musimy czekać na otrzymanie), będziemy w stanie stworzyć materię za pomocą emocji (motion), obraz, który się wciela ... słowo, które staje się Ciałem. Musimy, jak magnes, wiedzieć którą stronę siebie wyeksponować, ponieważ magnesy z dobrej strony przyciągają się, ale ze złej odpychają.
Oprócz polaryzacji naszej emocji musimy obserwować jaka jest biegunowość pożądanego obiektu i tutaj wszystko się komplikuje, ponieważ uważamy zazwyczaj, że jest on pozytywny, a może być negatywny, lub jest to obiekt otwarty na otrzymywanie, a nie jesteśmy gotowi dawać i też chcemy otrzymywać, obiekt może być na górze, a nie jesteśmy skłonni stawiać siebie na dole, lub ostatecznie obiekt jest otwarty, a my jesteśmy zamknięci ... To w tym otwarciu fal dźwiękowych i mikrofal magnetycznych nasze emocje są utracone lub zrealizowane. Głowa i serce muszą się dostroić, aby zrozumieć właściwą koordynację emocji i być w stanie uświadomić sobie, co myślimy i co czujemy.



NIESKOŃCZONOŚĆ!

Jednym z najbardziej sprzecznych terminów jest słowo „nieskończoność”, o czym świadczy sama jego etymologia. IN, W (będąc w, czyli wewnątrz) i FINITO, SKOŃCZONY (ograniczony), a zatem rzeczy nieskończone są rzeczywistościami zamkniętymi w skończoności, rzeczami, osobami lub rzeczywistością, która zawsze się kończy i w tym samym czasie odradza się, aby ponownie skończyć, a więc nie mają końca, zamknięte w swojej skończoności. Zamiast tak, rozumiemy „nieskończoność” w inny sposób, to znaczy nieskończoność jest tym, co nie ma końca, co nie ma granic lub co nie może mieć żadnej konkluzji, ponieważ jest nieskończone, bez końca. W koncepcji chrześcijańskiej pojęcie ukute w sferze myśli greckiej znajduje swoje zbieżności z samym Bogiem jako bytem nieskończonym. Sposób, w jaki filozofowie postrzegają nieskończoność, być może nie jest tym, czego używają matematycy i naukowcy.
Naukowcy używają tego słowa jako nieskończoności liczb. Matematycy odkryli, że istnieją nieskończone nieskończoności, co jest rodzajem koła. Pierwszym, który zdał sobie sprawę, że może istnieć więcej niż jedna nieskończoność, był Giordano Bruno. Te nieskończoności w nieskończonej liczbie są niczym innym jak różnymi wymiarami, w których możemy żyć materią i duchem ... Wszystko to razem wzięte byłoby koncepcją WIECZNOŚCI, którą znamy nie tylko jako nieskończoną, ale także jako bez początku !!!
Jednak należy zauważyć, że dla starożytnych Greków „skończone” było doskonałe, a „nieskończone” było niedoskonałe! Jest to powód, dla którego IN etymologicznie jest negacją, a nie tym samym, co ozanacza słowo „wewnątrz”. Innymi słowy oznacza to, co niedostępne, nieruchome, niemożliwe itp. A zatem nieskończone byłoby tym, co mamy na myśli dzisiaj: bez końca.


WIECZNOŚĆ, ETERNITÀ ... KIEDY I GDZIE?
Pomyślmy, jak bardzo uczyniliśmy Boga nieistnieniem, utożsamiając Boga ze słowem wieczność i nieskończoność i wierząc, że wieczność nadejdzie, gdy znajdziemy Boga lub po życiu ...
Jeśli pomyślimy o prawdziwym znaczeniu słowa Wieczność, odkryjemy, że wieczność nie jest potem, na końcu, gdzieś, kto wie gdzie, ale jest TU i TERAZ. Jest tak dlatego, że wieczność obejmuje i włącza WSZYSTKO, a zatem także chwilę obecną, jesteśmy w wieczności już tu i teraz. Można powiedzieć nawet więcej:
Czas (crono) na poziomie chronologicznym, podobnie jak liczby, jest nieograniczony; na poziomie psychologicznym jest postrzeganiem czasów: przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, stąd termin pochodzi od łacińskiego wyrażenia „ex” (na zewnątrz) i od „ternum” (trio) lub „poza triadą czasu: przeszłości, teraźniejszości i przyszłości”. Jest to koncepcja duchowa, która nie należy zatem do fizyki (jest to metafizyka: poza aspektem fizycznym czy przyrodniczym). Czas więc SIĘ NIE KOŃCZY w wieczności, ale jest w nią włączony: jest pełną świadomością życia w tym miejscu, stąd TU I TERAZ, teraźniejszość w sposób totalny… to jest wieczność. Matematyka pokazuje, że nie ma absolutnej nieskończoności właśnie dlatego, że rozpuszcza się w wieczności (jak Bóg w materii, Jezus w Człowieku).
W monoteizmie stworzenie miało początek (genesi) i koniec (apokalipsę), więc nie ma nieskończoności (nie można cofać się w nieskończoność ani pòjść zbyt naprzód), a jedyną wieczną rzeczą jest Bóg. Ale gdyby istniał tylko On (byt) kim byśmy byli? NIEBYTEM? Oto dlaczego monoteizm jest dwuznaczny... W religii takiej jak dżinizm, nie jest to do zaakceptowania: dla niej możliwe jest, że wszechświat istniał zawsze i zawsze będzie istniał, więc nie było potrzeby tworzenia koncepcji stworzenia, nie było potrzeby tworzenia koncepcji twórcy, nie było potrzeby tworzenia koncepcji niszczyciela.
Zakończę powiedzeniem Zen:
„Uczeń zapytał mistrza:
- Mistrzu, czym jest wieczność?
A nauczyciel odpowiedział:
- Jest 10:30 ..."


CZAS w różnych CZASACH

Łączymy wpisy o nieskończoności i wieczności z czasem, aby stworzyć bardziej złożoną i kompletną całość. Przez czas rozumiemy zarówno czas chronologiczny (mierzony chronometrami), jak i psychologiczny (nasze postrzeganie przestrzeni w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości), a także miarę fizyczną: definiowaną jako odległość między zdarzeniami obliczaną we współrzędnych czasoprzestrzennych (czas ten rozszerza się lub kurczy jak wszechświat; przykład: 2 godziny obok ukochanej osoby wydają się nam 2 minutami, 2 godziny z teściową wydają się czasami 2 tygodniami !!!  - wszystko to zależy więc od tego jacy jesteśmy i z kim jesteśmy w PRZESTRZENI + CZASIE). A po płaszczyźnie fizyczny jest czas METAFIZYCZNY, który wykracza poza wieczność. 
Hinduizm ma trzech bogów, którymi są Brama, Wisznu i Śiwa. Brama jest odpowiednikiem Boga Ojca, czyli stwórcy, Wisznu jest tym, który podtrzymuje istnienie wszechświata, a Shiva, który jest niszczycielem, doprowadza go do końca. Wydawałoby się, że istnieje skończona koncepcja czasu, to znaczy, że wszechświat rodzi się, rośnie i kończy. Tyle tylko, że faktycznie ten taniec jest powtarzalny. Shiva niszczy wszechświat, ale potem ten wszechświat odradza się. Istnieje taka idea, metafora, że ​​wszechświat jest po prostu mrugnięciem oka Wisznu. I tutaj nieskończoność powraca w nieco inny sposób, co jest ideą czasu nieograniczonego, cyklicznego, okresowego, to znaczy kołowego.
Wszechświat rodzi się, rośnie, ulega zniszczeniu, ale potem odradza się i tak dalej, i wchodzi w krąg. Podczas gdy z naszego zachodniego punktu widzenia, w naszych religiach, jest początek i koniec, ale koniec jest ostateczny. Potem będzie wieczność, ale jest to inny rodzaj wieczności. Tak więc w rzeczywistości, w zależności od typu religii, istnieją odmienne koncepcje, które pojawiają się w filozoficznej i naukowej myśli o nieskończoności.


URAZA, RANCORE

Z łaciny RANCON = rancido, zjełczały, a odnosi się do uczucia, które się w nas zepsuło, do uczucia zgniłego. Osoba żywiąca urazę jest jak lodówka pełna zgniłego jedzenia. Uraza to uczucie nienawiści długo i wytrwale tkwiącej w sercu. Pochodzenie słowa uwydatnia cechę uczuć niewyrażonych: psują się, kwaśnieją, gniją. To, co ma gościć w naszym sercu, musi być starannie wybrane. To słowo mówi nam, że trzymanie urazy w środku jest jak posiadanie raka w duszy, który pożera i zmienia nas w zombie. Hodowana w duszy uraza przejawia się w sposób aktywny lub bierny: 
- aktywny, gdy popycha nas do złośliwości, zemsty, siania nieporozumień, plotek, oszczerstw i tysiąca innych zdrad
- pasywny, gdy po prostu ignoruje i odmawia słowa; zachowanie typowo infantylne tych, ktòrzy nie wiedzą, że milczenie bogów jest ich grobem.


PRZEBACZENIE

Słowo WYBACZYĆ, PERDONARE, jest złożone z łacińskiego „PER” (całkowicie) i „DONARE” (podarować). Przebaczenie ma zatem to samo znaczenie co miłość: oddanie się całkowicie i bezinteresownie, bez proszenia o nic w zamian. I tak przebaczenie jawi się jako najwyższy stopień dawania. To samo dotyczy języka angielskiego i niemieckiego: for-give, vor-geben. W tym sensie słuszne jest powiedzenie: kto nie może przebaczać, nie umie kochać, kto chce kochać, musi najpierw nauczyć się przebaczać. 
W świecie łacińskim i w mitologii rzymskiej Clementia była boginią
przebaczenia i miłosierdzia oraz aktem przebaczenia zdolnym zbliżyć serce człowieka do serca bogów ... Na tym polega wielka różnica między Bogiem a człowiekiem: Bóg wybacza łatwo i z serca, a człowiek wkłada w to wiele wysiłku.

PAMIĘTANIE

Pamiętać, RICORDARE, z łacińskiego „re”-z powrotem, „cor”-serce i oznacza wezwanie z powrotem do serca. Nie jest to zatem sama pamięć, pamięć należy do rozumu. Jest to zdolność do zidentyfikowania wspomnienia i to do SERCA należy utrzymanie go przy życiu, więc pamiętanie oznacza przywrócenie życia wspomnieniu poprzez uczucie serca do danej myśli lub emocji. To, co pozostaje w sercu, jest jak tatuaż, nie umiera. Pamięć rozpoznaje zatem fakty, zdarzenia, rzeczy w sferze praktycznej (numer telefonu, adres, wzór matematyczny), podczas gdy pamiętanie zatrzymuje emocje i uczucia właśnie w sercu.




ENTUZJAZM

Z łatwością rozpoznajemy osobę entuzjastyczną: pełną energii, rozpylającą radość, rozsiewającą pozytywne nastawienie.
Etymologia w znakomity sposób wyjaśnia znaczenie słowa
- entuzjazm (z greckiego) en = w / thèos = dio, we wnętrzu Boga.
Entuzjazm wyzwala zatem Boga, boskość, boską siłę, którą mamy w sobie. Entuzjazm nie jest podnieceniem, nie jest siłą woli jak odwaga, ale raczej stanem psychicznym, powiedziałabym, że bardzo głębokim i świadomym wiedzy i czucia, że boskość promieniuje w nas w kierunku otaczającego nas świata.

MAŁŻEŃSTWO (MATRI-MONIO) I / LUB DZIEDZICTWO (PATRI-MONIO)

Kiedy myślimy o małżeństwie, natychmiast myślimy także o miłości. Ale jeśli zastanowimy się przez chwilę, odkryjemy kilka naprawdę okropnych prawd. Zacznijmy od etymologii słowa małżeństwo: obowiązki matki, "matri - monium": zapewne sprzątanie, pranie, gotowanie, prasowanie, rodzenie i wychowywanie dzieci. Gdzie w tym wszystkim znajduje się ojciec? Cóż, ojciec jest odpowiedzialny za dziedzictwo. Obowiązkiem ojca jest wybudowanie domu, zrobienie kariery, zapewnienie rodzinie dochodòw i tak naprawdę słowo dziedzictwo, "patri - monium", stało się synonimem bogactwa i kapitału ekonomicznego. W starożytnym patriarchalnym społeczeństwie również kobieta była dziedzictwem mężczyzny, była jego, nie wspominając już o małżeństwie jako licencji seksualnej (prawdziwa udomowiona prostytucja: mężczyzna dbał o to, aby kobieta w domu była zawsze dostępna w łóżku i stąd w rzeczywistości bierze się nieszczęsne określenie „DOVERE MATRIMONIALE”, "obowiązek małżeński". Nie "przyjemność"... Kobieta była tylko rzeczą. Wiele mòwi na ten temat kwestia nazwiska: przyjmowanie nazwiska męża, w językach łacińskich podkreślone rodzajnikiem wskazującym na przynależność do męża: na przykład Maria Rossi DI MARTINELLI. Nic nie wskazywało na przynależność męża do żony, więc była ona niejako częścią wyposażenia jego domu, więc małżeństwo - jednym słowem - było ciężarem, ciężarem, który spadał wyłącznie na ramiona kobiety. Małżeństwo samo w sobie jest biznesem, sklepem, umową społeczną, paktem spisanym między dwiema stronami, paktem, który na poziomie politycznym i społecznym ma gwarantować uregulowanaie spraw społecznych w ramach pewnych ograniczeń, rozporządzeń i zabezpieczeń prawnych (pomyślmy choćby o spadku i emeryturze); mówiąc wprost: jest to system, który sprawia, że świat​​ polityki w wygodny dla siebie sposòb zapewnia ludziom życie razem, budowanie kapitału, konsumowanie produktòw i ochronę dla potomstwa. Gdzie jest miejsce na miłość?
Religia w sojuszu z polityką uczyniła małżeństwo nierozerwalnym w imię wiecznej miłości (dopóki śmierć nas nie rozłączy), więc nie robi dla dobra sprawy wiele więcej. Mężczyzna i kobieta z natury czują pociąg do siły, która prowadzi ich do wspólnego życia, do identyfikacji, do przynależności, do rozmnażania się; ale oboje dobrze wiedzą, że ich zjednoczenie nie jest umową, nie jest podpisem świadków w księdze ani paktem społecznym. Mòwimy o SAKRAMENCIE i tutaj powinniśmy przeanalizować to słowo, aby zrozumieć, dokąd poszła sobie miłość ...

SACRAMENTUM

Słowo „małżeństwo” nie ma nic wspólnego z miłością, jest wręcz jej przeciwieństwem. Zostało zredukowane do umów społecznych, a zatem praktyk politycznych. Religia starała się nadać miłości wartość duchową, czyniąc ją sakramentem (ale dobrze wiemy, że Kościół uczynił sakramenty raczej dwuznacznymi i arbitralnymi narzędziami władzy). Ale co oznacza słowo "sakrament"? Pomóżmy sobie innymi (łacińskimi) słowami, aby głębiej zrozumieć znaczenie słowa "sakrament":
ALI-MENTUM (żywienie siebie)
ABBELLI-MENTUM (upiększanie siebie)
i wreszcie
SACRA-MENTUM (uświęcanie siebie)
Kościół powiedział, że sakramentòw jest 7... Tymczasem, jeśli na poważnie weźmiemy słowo SACRA-MENTUM (uświęcanie siebie), musimy zauważyć, że jest ich nieskończenie wiele, są wszystkim tym, co łączy nas z boskością, wszystkim tym, co pozwala nam odkryć to, co święte, czyli "sacramentum": uśmiech dziecka, kolory wschodòw słońca i zapach kwiatòw lub pocałunek ukochanej osoby. Zatem w miłości, przeżywanie sakramentu oznacza odnalezienie boskości w drugim człowieku. Oczywiście, jeśli nie jesteśmy uduchowieni, nie zdołamy dojrzeć jego świętości. Kochać się wzajemnie oznacza poświęcić się sobie nawzajem, "consacrarsi", być "con - sacro" = ze świętym, poświęcać się świętemu w sposób boski, oddawać się świętemu, widzieć świętość, która jest w drugim człowieku (znaczenie słowa Namastè). Słowo „oblubieniec" lub „oblubienica” („sposo" lub „sposa") pochodzi od łacińskiego słowa "spondere", które oznacza uczynienie drugiemu człowiekowi świętego daru z siebie, czyli konsakrowanie siebie: stajemy się wòwczas świątynią dla drugiego człowieka, a on naszym kapłanem i odwrotnie. Dlatego prawdziwe małżeństwo w rzeczywistości jest rzadkością. Niewiele jest osób konsakrowanych: mnichów, magików, szamanów, oświeconych, małżonkòw... Są to ludzie, którzy żyją w absolutnej miłości, na poziomie sakramentalnym, odkrywając to, co święte i boskie w drugiej osobie, pomagając sobie nawzajem w przebudzeniu, oświeceniu. Ich miłość czyni z partnera bóstwo i odwrotnie. W "sacrum" przestrzeń jest absolutna, ale jest w niej miejsce jedynie dla tej drugiej osoby: żyje się DLA drugiej osoby, Z drugą osobą, Z drugiej osoby i drugą osobą.... Myślę, że niewielu z nas kocha; pozostali po prostu grają w miłość.

WSPÓŁMAŁŻONEK (łac. CONIUGE)

Etymologia tego słowa otwiera przed nami cudowny przebłysk zrozumienia tego, kim powinien być wspòłmałżonek. Pochodzi od łacińskiego "cum" = razem i "Jugun" = jarzmo (od czasownika "Jungo" = zjednoczyć się lub złożyć razem). Dlatego "coniuge", małżonek, jest słowem odnoszącym się do posiadania jarzma, które jest ciężarem życia, ale też do dźwigania go wraz z kimś innym, w jarzmie z towarzyszem życia. Wiadomo, że jarzmo było narzędziem używanym jako środek do połączenia dwóch wołòw, których siła i synchronizacja potężnie wpływały na jakość orki. Współmałżonek jest zatem osobą, z ktòrą można dopełnić zobowiązania, z ktòrą można orać ziemię życia pod zasiew wspòlnych pragnień i marzeń. Jest to osoba, ktòra podaje nam rękę w wysiłku, która stoi przy was w trudnej sytuacji, która nas wspiera i naz znosi. W Ewangelii ”(Mt 11,28-30) czytamy: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie." Ten cytat odnosi się do siły duchowej, wewnętrznej miłości, która czyni życie pary bardzo potężnym, harmonijnym i zjednoczonym - zdolności pomagającej poradzić sobie na każdym gruncie pod orkę.



SŁUCHANIE TO SŁYSZENIE TEGO, CZEGO KTOŚ NIE MÓWI

Jeśli przeanalizujemy chiński piktogram, za pomocą którego słowo „słuchanie” jest raczej opisane niż zapisane, odkryjemy ogromne i wspaniałe znaczenie. Składa się on z pięciu słów (jakby wszystkie zmysły zostały skondensowane): aby słuchać innego Ty, nasze Ja musi nadstawić ucha oczami do jego serca. Serce poniżej oznacza serce otwarte, nie osądzające, pozbawione uprzedzeń, nie nastawione na osądzanie, kłótnię, doradzanie, korygowanie ... Ten piktogram to obraz osoby, która podczas rozmowy odbija się w zbiorniku wodnym, czyli w swoim rozmòwcy, w jego ciszy, jak w zwierciadle wody w przezroczystym sercu.



MÓWIĆ, ROZMAWIAĆ, prowadzić DIALOG, GADAĆ, PAPLAĆ ...

Mówi się, że my, ludzie, odróżniamy się od zwierząt poprzez dar słowa, ale czasami wątpię w to, gdy myślę o słabej wartości i miernemu znaczeniu, jakie nadajemy używanym przez nas słowom. Poszukajmy przykładòw, skoro mówimy o rozmowie:

MÓWIĆ. Włoskim odpowiednikiem jest słowo DIRE, a pochodzi od indoeuropejskiego „dik”, co oznacza wskazywanie palcem, po prostu pokazanie konkretnej rzeczy. Pytanie brzmi: jak wiele rzeczy mòwimy niczego nie wskazując? nie mówiąc nic znaczącego? Nasze słowa ruszają wtedy losowo we wszystkich kierunkach nie będąc nośnikiem wartościowego przekazu.
ROZMAWIAĆ. Włoskim odpowiednikiem jest słowo PARLARE, a pochodzi z "barbarzyńskiego" języka łacińskiego, z czasòw, gdy łacina przeżywała już swoją dekadencję, od słowa „parabolare”. Oznacza postawienie się przed drugim człowiekiem próbując (jak anteny paraboliczne) zmierzyć swoją długość fali, strojenie, oznacza staranie się, by być zrozumianym. Chrystus, ktòry mówił przypowieściami (parabole), zbliżał się do ludzi niemal "szepcąc do ucha", bardzo intymnie. Dzisiaj niewielu ludzi mówi, niewielu tak naprawdę przyciąga nas jak antena paraboliczna.
KONWERSOWAĆ. W łacinie "con - versus"  oznacza rozmawianie z innymi W TYM SAMYM KIERUNKU, bycie w harmonii; konwersowanie oznacza odnalezienie się razem w tej samej idei.
PROWADZIĆ DIALOG. W języku greckim "dia" = opozycja i "logos" = czasownik, myśl; dia-logos oznacza zweryfikowanie jak daleko od siebie jesteśmy, jak różne są nasze myśli od myśli drugiej osoby. Tak naprawdę, gdy podejmujemy dialog, kwestia jest poważna, musimy wyjaśnić stanowiska, zobaczyć, jak się mamy z naszymi ideami w stosunku do innych ludzi.
GADAĆ. Pogadanie sobie jest najczęściej używaną przez ludzi formą porozumiewania się z innymi. Słowo to nie ma znaczącego źròdłosłowiu, ponieważ jest utworzone przez dźwięk onomatopeiczny używany często do przywoływania zwierząt, jak w niemieckim „gackern”, gdakanie kur, gadu-gadu (często rozgadanie ludzi wydaje się rozgdakaniem w kurniku). Francuskie „claque”, klaskanie (w język) przypomina mi nasze ojczyste "klekotanie" (paplanie), a również katalońskie "ciarlare", co oznacza rozpylanie, rozpryskiwanie...
Im dokładniej analizujemy naszą mowę, tym bardziej schodzimy do dzikich, zwierzęcych i instynktownych poziomòw, skąd blisko już do bezmyślnego bełkotu.

EDUKOWAĆ I / LUB UCZYĆ

Między wychowaniem a nauczaniem jest przepaść, którą pomoże nam zrozumieć etymologia. Wychowywanie oznacza wydobywanie z ucznia tego, co w sobie ma, jego istoty, jego mądrości, jego cech, podczas gdy nauczanie oznacza wprowadzanie w ucznia tego, co nauczyciel wie i czego chce nauczyć. Innymi słowy, nauczyciel uczy myśleć jak on, podczas gdy wychowawca odkrywa przed uczniem jak myśleć samodzielnie, bez niego. 
Słowo "wychowywać" pochodzi od łacińskiego "e" (na zewnątrz) i "ducare" (prowadzić), a więc wyciągać na zewnątrz. 
Słowo "nauczać" pochodzi od łacińskiego "in" (wewnątrz) i "signare" (odciskanie znaków), jest zatem naznaczeniem w środku, klasycznym praniem mózgu. 
Możemy ze smutkiem powiedzieć, że w naszych szkołach pracują przeważnie nauczyciele. Realizują program, biada, by uczyli czegoś innego (byłoby to kształceniem!). Pomyślmy o tych, którzy uczą sztuki, a sztuka jest swobodnym wyrażaniem duszy. Trzeba ją odkryć, nie można jej nauczyć (Picasso miał swoje powody, by powiedzieć, że akademia sztuki jest grobem artystów). 
Wychowawca zadaje pytania, ale nie oczekuje własnych odpowiedzi - poprzez odpowiedzi ucznia prowadzi go do tego, aby uczeń odkrył co ma w środku (fantastyczna metoda sokratejska). W ten sposób odpowiedzi nie są dokładne jak w matematyce, ale są swobodnym wyrażaniem siebie, w którym jest miejsce na błąd będący częścią procesu uczenia się, bez siania strachu przed porażką.
Ci, którzy edukują, nie dają ocen, ale komplementy lub rady. Nauczyciel z systemem ocen trzyma nóż od strony rękojeści, może łatwo nadużywać swojej fałszywej mocy i skłaniać uczniów do najgorszego: rywalizacji, karierowiczości, wyścigu szczuròw dalekiego od osiągania wiedzy i dobra, ponieważ celem jest zwycięstwo, a nie wiedza, czyli dobro. Wychowawca, edukator pyta „jak się masz? czym jesteś zainteresowany? interesuje cię ten temat?” ... Nauczyciel jest czołgiem, który tworzy bariery, lęki i różnice, nigdy nie prosi o nic osobistego. Edukator dodaje uczniom pewności siebie, nauczyciel popycha uczniów do zdobywania jego zaufania, ucząc ich, jak stać się lizusami i stręczycielami, by uzyskać względy nauczyciela (praktyka mafijna, ta koronka uczniów stanie się łapówkarzami w naszym smutnym i komercyjnym świecie). Wychowawca słucha, nauczyciel po prostu mówi. I podczas gdy wychowawca nie ma problemu z powiedzeniem, że nie wie pewnych rzeczy i że też się myli, nauczyciel ma zawsze rację ...

ODDAWANIE CZCI, HONORU (ONORARE)

To słowo z biegiem czasu przeszło przerażającą deformację, zostało umniejszone. Początkowo oznaczało urząd publiczny;"Honor" był tytułem, jak stopień naukowy, uzyskanym z czasem po zrobieniu kariery, wykazaniu zaangażowania na stanowisku, więc było ZASŁUGĄ zdobywaną z wielkim poświęceniem, nie można go było żądać i wymagać jako należnej moralnej reputacji.
Uderzający przykład: czcić ojca i matkę, znane przykazanie chrześcijańskie ... Powstaje pytanie: niezależnie od tego jak ten mężczyzna i ta kobieta odgrywają swoją rolę ojca i matki? Co, jeśli nie spełniają tego „honoru”, ​​czyli kariery, zawodu, zadania czy powołania w HONOROWY sposób, niegodny pochwały i honoròw? A tymczasem moralność narzuciła nam absolutne milczenie, aby zapewnić nas i ogòł, że nasi rodzice są dobrzy, no i spadają na nas poczucie winy i potępienie. Jeśli rodzice nie stają na wysokości rodzicielskiego zadania i nie zachowują się jak rodzice, oddaniem im czci staje się zrozumienie ich błędòw, wystawienie im naszej oceny za ich „honor” lub karierę. Jeśli ze strachu, z powodu uwarunkowań moralnych, poczucia winy etc. jesteśmy zmuszeni twierdzić, że kochamy naszych rodziców (kiedy może byli po prostu złoczyńcami), byłoby to brakiem HONORU - to tak, jakby dać dziecku szòstkę z matematyki, kiedy nie potrafi wykonać prostego 2 + 2. Uhonorowanie mojego ojca oznacza odrzucenie go, jeśli był draniem, ponieważ nie ma honoru tam, gdzie nie ma prawdy i nie ma wolności tam, gdzie nie ma prawdy. Jeśli nie będziemy mieli odwagi uhonorować złego rodzica, nie zerwiemy psychicznego łańcucha, a my (jako niespełnione dzieci) przekażemy, podarujemy w sobie naszym dzieciom nieuczciwego rodzica, bo rodzicem mogę być tylko w takim stopniu, w jakim zdołam zrealizować siebie jako syn czy còrka. Będę honorowym dzieckiem, kiedy uda mi się zostać własnym ojcem i matką (psychiczne oddzielenie się od rodzicielskiej wewnętrznej pępowiny), a dzieje się tak tylko wtedy, gdy będę mogła czcić ojca i matkę zarówno w ich dobru, jak i w ich złu. Honorowanie po grecku oznacza OCENIANIE, a zatem nie zawsze jest głosem pozytywnym lub dobrym. Honor czy cześć to zasłużony podziw, a nie podziw dla rangi, nie jest wymaganiem potężnego rodzica żądającego honoru w sposób despotyczny lub polityczny. Uczynienie z czci przykazania (musisz uhonorować swojego ojca i swoją matkę) jest gwałtem na psychice. Wielu ludzi nadal cierpi straszne traumy wobec swych rodziców i szefów w każdej postaci (profesorowie, pracodawcy, politycy), ktòrzy mogą nam szkodzić, więc szanujemy ich ze strachu, ale nie dla zasługi. Honor jest jednym z tych słów, które z czasem zeszły na drogę "prostytucji", odarte ze swej prawdziwej istoty.



STRACH

Strach, PAURA, od prowansalskiego, francuskiego i katalońskiego „PAVOUR”, co oznacza bycie na ziemi. Słowo to utworzone jest przez dwa korzenie: „pav” (gleba, podłoga) i „veo” (powalony). Strach oznacza zatem „upadek na ziemię”(w dòł moralny) z powodu powalających nas ciosów. Życie w strachu oznacza tkwienie w błocie, w kurzu, w stanie unieruchomienia.

RELIGIA

Termin religia wywodzi się z łacińskiego słowa relìgio, którego etymologia nie jest do końca jasna, ponieważ ma podwójne znaczenie: religàre, czyli „wiązać, łączyć” w znaczeniu związania człowieka z boskością, ale był to termin używany też w sensie „zobowiązania”, podczas gdy prawdziwa religia nie krępuje, ale uwalnia człowieka od bałwochwalstwa. Inni zinterpretowali termin „wiązać” jako związek lub łącznik między niebem a ziemią, Bogiem i człowiekiem, w sensie znalezienia ŁĄCZA, gdzie religia byłaby drogą zjednoczenia człowieka z jego boską naturą. Zanim chrześcijanie użyli tego terminu w sensie ZOBOWIĄZANIA, ZŁĄCZENIA (które ma bardzo polityczny i rzymski imperialistyczny posmak), według Cycerona (106 pne-43 pne), słowo to pochodzi od czasownika relegere, to znaczy „cofnąć się do początków czegoś” lub „przeczytać ponownie” lub „pogłębić,”dobrze przeczytać, ze zrozumieniem, zrozumieć co robimy, co mówimy lub w co wierzymy, więc jest to po prostu poszukiwanie świadomości. Religia prawdziwa nie wiąże, ale uwalnia, nie idzie na kompromis z prawami, ale wyzwala duchem. Niestety, termin religia zawsze był skażony w swojej biurokratycznej praktyce, ponieważ zinstytucjonalizowane religie narzucają ZWIĄZEK praktykom politycznym i rządowym.


PROFANUM

W łacinie słowo to składa się z „pro”, przed i „fanum” świątynią - a zatem oznacza wszystko to, co musi stać poza świątynią, wszystko to, co nie jest święte. W rzeczywistości termin ten jest bardzo sprzeczny w sobie, ponieważ każdy, kto ma prawdziwe spojrzenie, czyli ŚWIĘTE, nie widzi bluźnierstwa, wszystko jest w Bogu, wszystko jest w Jednym, wszystko jest czyste dla czystych (jak powiedział Jezus). 
Profanatorem był człowiekiem, który z niewiedzy ignorował boskość. Profano było obrazem czegoś zmysłowego i niereligijnego, profanum było wszystkim, co nie mogło wejść do świątyni ... ale ta religijna wizja w swym ekskluzywnym i redukcyjnym charakterze jest równie profanacyjna w sobie. Święte jest w profanum i odwrotnie, oddzielenie ich od siebie czyni je nienaturalnymi.


WIARA, INTUICJA, ŚWIADOMOŚĆ, SUPERSTYCJA

Słowem, które często ma wiele znaczeń, a przez to i nieporozumień, jest słowo WIARA (od Peithe = przekonany, pewny) i odnosi się do tego, w co WIERZYMY (stąd przekonania), czemu jesteśmy WIERNI (wiara, stąd wierność). Na poziomie psychologicznym jest to raczej WEWNĘTRZNE PRZEKONANIE, a zatem intuicja, jest to prawda, która pochodzi z głębokiego doświadczenia, a więc ŚWIADOMOŚCI. WIARA jest synonimem transcendentalnej WIEDZY. 
Dla wielu wiara oznacza „porzucenie myślenia”, „brak refleksji”, „powierzenie się czystemu i ślepemu przypadkowi, zwanemu świętą tajemnicą”. To akurat nie jest wiara, ale klasyczny przesąd, za pomocą którego wiele religii praktykuje wielką sugestię w sumieniach najsłabszych i ignorantów. Wiara nie sprzeciwia się rozumowi, przeciwnie, jest oknem, z którego rozum jest w stanie uchwycić, poza granicami swej skończoności poznawczej, intuicję nieograniczonego.
Zrozumienie pochodzi z wiary, ponieważ wiara jest innym sposobem patrzenia na rzeczy: zamiast je tylko widzieć, przechodzimy do ich słuchania, ale nie jest to uczucie podlegające kaprysowi iluzji i fantazji (strzeżcie się fałszywych nauczycieli, wzniosłych pseudo mistykòw), ale przekonania o życiu w pełni, stąd pewność, że jest się na właściwej drodze.
Nikt nie jest wolny od wiary, wszyscy jesteśmy oczywiście zobowiązani w coś wierzyć: ci, którzy nie wierzą w religię, wierzą w obietnice polityków, są tacy, którzy wierzą w wybraną drużynę piłkarską, w liczby na loterii, są tacy, którzy wierzą, że Bóg nie istnieje ... wiara jest szczeliną, przez którą przedostaje się tchnienie skończoności ludzkiego rozumu.



DUSZA

Oto jeden z najbardziej złożonych terminów, który jest wielokrotnie nadużywany. Dusza (od łacińskiego anima, połączonego z greckim ànemos, „oddech”, „wiatr”); w Biblii duch jest również nazywany Ruah = tchnieniem życia, dlatego uważano, że martwy człowiek zostaje pozbawiony duszy, gdy przestaje oddychać! W wielu religiach, tradycjach duchowych i filozofiach dusza jest duchową i wieczną częścią żywej istoty, powszechnie uważaną za niezależną od ciała, różną od części fizycznej. Zwykle uważa się, że składa się ona z sumienia i osobowości istoty ludzkiej, często jest arbitralnie identyfikowana jako synonim „ducha”, „umysłu” lub „ja”, ale jak zobaczymy później w innych postach, wszystkie te rzeczy to nie jedno i to samo.
Na Wschodzie dusza jest Zasadą, która ożywia wszystko, jest Prawdziwą esencją Natury. Jest Bytem, ​​a my jesteśmy tylko przejawami tego bytu (koncepcja pierwszych filozofów greckich: jeśli Bóg jest Bytem, ​​to my nie możemy być, ponieważ nie jesteśmy nieistnieniem, jesteśmy przejawem Bytu). Zasada separacji, „ego” (nasze JA), jest tylko ograniczonym odzwierciedleniem tej Ogromnej Energii. Wszystkie praktyki jogi i wszelkie filozofie i religie mają na celu uwolnienie się z niewoli ego i ostateczne zestrojenie z energią własnej Duszy.

PUSTKA LUB NICOŚĆ

Oto kolejny dwuznaczny termin w jego duchowym rozumieniu. Dla nas nicość wydaje się być czymś, co nie istnieje, ale gdyby nie istniało, nie moglibyśmy nawet NIC o tym powiedzieć, więc nicość jako koncept już CZYMŚ jest. W większości tradycji kulturowych Wschodu idea pustki jest synonimem nieskończonego bogactwa możliwości, maksymalnej otwartości i wolności. To, co wydaje się nam PUSTKĄ (tak jak w fizyce pustka jest brakiem materii w objętości przestrzeni) jest tajemniczą PEŁNIĄ. PEŁEN PUSTKI - taki jest wszechświat, duch, umysł oświeconego. Jest jak cylindryczny kapelusz cyrkowego maga: nawet jeśli PUSTY, można wyciągnąć z niego wszystko. 
Najstarsze mity na Zachodzie mówią o CHAOSIE. 
Grecki „chaos” wywodzi się ze starszej formy, która odpowiada łacińskiemu „cavus”, z którego pochodzi włoskie „cavo”, zagłębienie. Pomieszanie „pustki” z „nicością” pojawia się wraz z odrzuceniem parmenidańskiej doktryny o niemożliwości istnienia „niebytu”, którą przyjęło także chrześcijaństwo. To Hegel sprawił, że „byt” zbiegł się z „nicością” z powodu ich absolutnej „nieokreśloności”, ale my, ludzie Zachodu, boimy się, że pustka jest nicością. Pustka, o jakiej zwykliśmy myśleć na Zachodzie, przechodzi w nihilizm: życie puste, puste głowy, puste osoby! Nasze najnowsze teorie naukowe, zgodne z filozofią Yin-Yang, mówią nam, że pustka jest warunkiem zaistnienia możliwości dla wszystkich wydarzeń, wszystkich rzeczy. W tym sensie próżnia jest najpełniejsza.


ŚWIĘTE LENISTWO I NIE DZIAŁANIE

W życiu mistycznym często źle rozumiane są dwa pojęcia. Zachodni mnisi nazywają świętym lenistwem to, co jest zdolnością do poświęcenia CZASU na ROBIENIE tego, czego chce Bóg. Mieszkańcy Wschodu nazywają to „NIE DZIAŁANIEM”. Nie działanie oznacza, że ​​nigdy nie robimy niczego tylko dla własnego interesu lub dla siebie, ale robimy wszystko dla powszechnego planu, a więc nie działanie to rodzaj szacunku dla boskiego rytmu.
Oświecenie postępuje mimo wszystko, przenika wszędzie, a w każdym razie wszystkie istoty są przekształcane w sposòb pozytywny. Wystarczy nie działać: to znaczy nie przeszkadzać ich prawdziwej naturze. Brak działania jest podobny do pustki; kiedy używamy wazonu, w rzeczywistości interesującą nas częścią jest jego próżnia: dlatego pustka oznacza również użyteczność. Jeśli zatem osoba pozostaje pusta, to znaczy nie działa, nie wymusza sytuacji, jest w stanie przyjąć lub raczej być otwartą na tajemnicę. W tym sensie pojęcie nie działania jest szacunkiem dla boskiego wymiaru rzeczywistości; jest to wiedza, która wychodzi poza pozory, przyjmując porządek znacznie większy. Mędrzec NIE DZIAŁA dla siebie, ale pozwala Duchowi Natury uczynić go spełnieniem, więc jego zainteresowanie jest również realizowane bez wysiłku (nie szuka go, ale znajduje). Mędrzec wpływa na rzeczywistość swoją miłością, nic nie robiąc, po prostu pozostaje w centrum siebie. Oświetla otaczającą go i innych rzeczywistość własnym pięknem.
To jest podstawowy punkt Tao: znaleźć swoją wewnętrzną przestrzeń; źródło radości i dobrego samopoczucia; i z tego centrum iść w kierunku świata, z prostotą i naturalnością! Nie narzucając rzeczy, otrzymujemy wszystko w sposób naturalny; nie działając wbrew świętemu rytmowi Natury, urzeczywistniamy nasze prawdziwe ja i na nowo odkrywamy naszą wrodzoną dobroć, która jest zaraźliwa i ma wpływ na otaczającą nas rzeczywistość.


OFIARA Z SIEBIE

W dowolnym momencie naszego życia każdy z nas zostanie wezwany do poświęcenia narcystyczno-infantylnej postawy psychologicznej, aby ustanowić inną, bardziej dojrzałą i ewolucyjną.
W buddyzmie tybetańskim słowo ''nisharana'', wyrzeczenie, oznacza odpuszczenie czegoś, aby wydobyć coś innego: prawdziwy akt wyrzeczenia jest równoznaczny z uznaniem zasady porządku, która leży nad naszymi indywidualnymi, samolubnymi i ograniczonymi myślami (porządek, Miłość). Wyrzeczenie oznacza pozbycie się czegoś, a pustka uwolniona przez utratę niektórych naszych pomysłów lub więzi staje się przestrzenią, w której można wygenerować Nowe.
Poświęcenie czy wyrzeczenie jest zdrowym aktem psychologicznym tylko wtedy, gdy zmienia nas samych, jest dobrowolnym procesem, którego nie można nikomu narzucić: możemy ofiarować tylko to, co posiadamy i tylko w takim zakresie, w jakim czujemy, że jesteśmy w stanie to dać.
Jeśli sacrificium, poświęcenie oznacza „to, co święte”, to warto zaznaczyć, że możemy się poświęcić tylko wtedy, gdy jesteśmy w stanie zobaczyć i żyć świętością, boskością w sobie.


OFIARA I DAR

Sacrificio, ofiara - z łacińskiego „sacer ficere” oznacza „uświęcenie któregokolwiek z naszych działań lub wydarzeń”, czyli nadanie mu większego znaczenia dzięki świadomości jego wartości.
Sacrum rodzi się z ludzkiego uczucia Miłości, gdy zaczynamy czuć się częścią harmonii Miłości, odczuwając potrzebę „oddania” tej Miłości, w jakiś sposób ... Z tego pragnienia, by odwzajemnić dary otrzymane dzięki życiu, rodzi się Sacrum. Dlatego jeśli ktoś nie jest w stanie głębokiej wdzięczności, nie może mieć miejsca żadna ofiara.
"Ofiara z siebie'' jest aktem Miłości, który umożliwia ewolucję naszego bytu, ale może się to zdarzyć tylko wtedy, gdy rodzi się z wolnego aktu woli, z radości wdzięczności, w przeciwnym razie jest to tylko próba, która czyni z nas jednostki brzydkie wewnętrznie, niezadowolone i nieprzyjemne.


EZOTERYZM

Termin ten wywodzi się z greckiego esoterikos (wewnątrz, w środku) i historycznie odnosi się do świętych tajemnic obecnych we wszystkich pogaństwach i katolicyzmie. W rzeczywistości ezoterykiem jest ten, komu udaje się uchwycić to, czego inni nie widzą, dlatego wiedza ta jest TAJNA, ale ... UWAGA! Często jesteśmy tak bardzo dziecinni, że czynimy z sekretu handel albo chorobliwy i zazdrosny skarb, więc wierzymy, że ten obszar jest wyłączny dla getta wybrańcòw. A tymczasem Natura niczego nie ukrywa i to my, ślepi, nie widzimy jej tajemnic, ktòre istnieją na naszych oczach. To nie Bóg, którego nie można zobaczyć lub jest daleko od nas. To my tak bardzo dystansujemy się od Niego, że nigdy nie udaje nam się Go zobaczyć (nazywam Bogiem właśnie tą energetyczną zdolność uchwycenia światła, sensu rzeczy, tajemnicy).
W rzeczywistości mistyczne religie, takie jak gnostycyzm, który był rodzajem infiltracji w chrześcijaństwo, kabała w judaizmie i sufizm w islamie, zejście dewów na górę Meru i ich postępująca materializacja, o której mówi buddyzm, często sprawiają, że ezoterycznym jest pole minowe, nawet ciemne i negatywne, prawie identyfikowane z satanizmem (okultyzmem). A jest wręcz przeciwnie: prawdziwy ezoteryzm uczy nas uchwycenia „boskiej iskry” w człowieku i tego, że człowiek jest czasowo ograniczony, podczas gdy jego świetlista cząstka przekracza czas. To nie-świadomość utrzymuje tę iskrę w ludzkim iluzorycznym stanie, podczas gdy świadomość uwalnia ją, czyniąc ją doskonale świadomą.



DIABEŁ, SZATAN, ZASŁONA MAYA, CHAOS

Diabeł
Z łaciny: [diabolus], co oznacza „oszczerca”.
Z greckiego: [dia-bolos]; [dia] „poprzez”, [ballo] „wkładać”.
Właściwie: oddzielić, umieścić w środku, wstawić barierę, utworzyć pęknięcia.
Moglibyśmy podsumować: [diabolus] = działanie zmierzające do tego, by podzielić, stworzyć dystans i / lub różnorodność z początkowej jedności.
Szatan
Z fenickiego i starożytnego hebrajskiego pochodzi inne słowo - [shatan], które oznacza: „przeciwnik, wróg, antagonista, kontestator, burzyciel, oskarżyciel”.
Z sanskrytu: [sat-an]; [sat] „istnienie / prawda”, [an] cząstka negująca (jak AN-alfabeta, AN-archia).
Dlatego możemy zsyntetyzować [sat-an] do tego, który nie istnieje, który nie jest prawdziwy (nie jest nosicielem prawdy), który jest iluzoryczny, jest wrogiem wewnętrznym.
Lucyfer
Lucifer z łaciny: [luciferus]; [lucem] „światło”, [ferre] „nosić”. Niosący (własne) światło. W starożytności planeta Wenus była również nazywana Lucyferem, ponieważ wydawało się, że sama przynosi światło poranne (jest to ostatnia gwiazda znikająca o wschodzie słońca). Możemy podsumować, że Lucyfer jest tym, który wydaje się nieść Światło, który wydaje się świecić własnym światłem (który ma to roszczenie). Pochodzi z greckiego diábolos = ten, który dzieli, ten, kto rzuca (bállein) różnicę (diá). Termin ten, wskazując jednocześnie na diaboliczną figurę tradycyjnej wyobraźni, wskazuje jednocześnie na zasadę, zasadę separacji i podziału, którą ta postać zawsze chciała reprezentować. Jeśli Bóg jest Jednym, diabeł jest drugim. Pentagram z jednym ramieniem w górę jest człowiekiem zwròconym w kierunku stworzenia; pentagram z dwoma ramionami w górę i jednym w dół symbolizuje człowieka zwròconego przeciwko stworzeniu. Jest tym, kto poddaje się separacyjnej wizji istnienia, w której postrzega siebie jako przeciwieństwo innych i nieustannie z nimi konkuruje, a zatem dokonuje separacji, jest diabelski lub demoniczny. Na Wschodzie zaś nie jest to osoba, ale zasłona - zasłona nieświadomości, ignorancji, co w psychologii przejmuje rolę nieświadomej KOBIECOŚCI (tutaj diabeł przybiera bardziej postać kobiety, ktòra zdradza Boga).
W judaizmie nie ma pojęcia diabła takiego jak w chrześcijaństwie czy islamie. W języku hebrajskim biblijny termin ha-satan (שָׂטָן) oznacza „przeciwnika” lub przeszkodę, lub też „oskarżyciela na rozprawie, zaprzeczającego”. Innymi słowy, szatan lub demony są negatywnymi energiami, siłami (czyli myślami, emocjami, wadami, skłonnościami, fanatyzmami), które działają w każdym z nas. W starożytności stwierdzenie, że alkoholik był opętany przez demona, dziś powinno być rozumiane jako opętanie przez jego negatywną siłę, która sprawia, że ​​jest on uzależniony od alkoholu, nie wiedząc nawet dlaczego. Każda nadludzka siła ... alkohol, narkotyki, palenie, wszelkiego rodzaju urojenia, manie itp. (nam nieświadome i nieuświadomione), które prowadzą do negatywności i jakiegokolwiek zniszczenia, są tak zwanymi demonami, o których mówią Ewangelie, opowieści i starożytne historie ... 


 NAMASTE '...

Albert Einstein napisał do Gandhiego z zapytaniem o czym ten mówił.
Otrzymał prostą odpowiedź: Namasté.
Einstein napisał ponownie, aby zapytać o znaczenie tego hinduskiego słowa Namasté, a odpowiedź brzmiała:
„Czczę w Tobie miejsce, w którym mieszka cały wszechświat. Czczę w Tobie miejsce światła, miłości, prawdy, pokoju i mądrości. Czczę w tobie miejsce, w którym, kiedy się spotykamy w tym miejscu, a ja jestem w tym miejscu, jest nas tylko jeden".


MASKA I OSOBOWOŚĆ

Słowo „osobowość” pochodzi od greckiej „maski”, ponieważ w starożytnym greckim teatrze każdy odgrywał jakąś rolę, miał swoją postać do odegrania, a tym samym maskę. Jesteśmy postacią, a raczej osobą z tysiącem obowiązków, przyzwyczajeń, pragnień itp ... Często okazuje się, że używamy więcej niż jednej maski, nie będąc jednak hipokrytami, ponieważ istnieje ukryta strona, która jest tylko częścią naszej intymności i staramy się ją chronić. Jesteśmy zatem ludzcy i boscy, stworzeni z ziemi, ale z niebiańskimi aspiracjami, w każdym z nas jest święty i demon, dżentelmen i świnia, przyzwoita dama i chętna dziwka ... Społeczeństwo zmusiło nas do ukrywania się z naszym demonem, aby zabić naszą zwierzęcą stronę, tworząc przepaść między miłością (która jest w świetle) a seksem (który jest częścią cienia).
Rzeczywiście konieczne jest, dla wspólnego dobra, zachowanie pełne szacunku, kultura osobista etc., ale kiedy bestia w nas prosi o wyjście, każdy z nas odczuwa pragnienie transgresji, wystąpienia poza margines, każdy z nas czuje smak tego, co zakazane, a ten cień pokusy sprawia, że ​​czujemy się NIEZALEŻNI i WOLNI od jakiegokolwiek wcześniej ustalonego znaczenia, zarówno moralnego, jak i etycznego.


CZŁOWIEK = HUMUS = ZIEMIA

U początków słowa „człowiek”(uomo) znajduje się łacińskie słowo „humus”, które oznacza „ziemię”.
Ludzkie pochodzenie jest ziemskie, czyli „z ziemi”. Człowiek jest z ziemi, narodził się z ziemi, tak jak roślina… ale jego korzenie w pewnym momencie zamieniły się w nogi! To dlatego buty ze skórzanymi podeszwami są zdrowsze, pozwalają na przepływ energii ziemi, dlatego miasta są tak nieludzkie, tam nasze stopy chodzą po asfalcie, po betonie, tam nie mamy już kontaktu z naszą esencją i praktycznie usychamy ... Prawda jest taka, że ​​potrzebujemy kontaktu z ziemią. Aby nie umrzeć, nie możemy przerywać fizycznego kontaktu z naszą Matką! Jesteśmy dokładnie tym, co kultywujemy w sercu i umyśle.



ŚWIĄTYNIA

Z łacińskiego „templum” = część nieba, z której obserwacji wróżbici dedukowali znaki. Stąd wzięło się wskazywanie części poświęconej ziemi, a następnie świętej budowli, którą na niej wznoszono, jak najwyżej, aby nadać jej wymiar nieba. Świątynia to koncepcja oparta na separacji: linia lub ściana oddziela miejsce święte od profanum. Majestat budowli, najwyższa wartość artystyczna, która ją wzbogaca, a nawet jej pierwowzór poświęcony kultowi pogańskiego bóstwa to tylko konotacje tego centralnego rdzenia koncepcji, jakim jest figura osobnego - a nawet niedostępnego - miejsca. Świątynią mogłoby być zatem dowolne miejsce, nawet nasze ciało, w którym możemy nawiązać kontakt z boskością ... lub siedziba słynnej akademii czy majestatycznej biblioteki, do ktòrej wchodząc można mieć wrażenie wstąpienia do świątyni wiedzy. Sławną restaurację można określić świątynią smaku ... i tak dalej.



TRZECIE OKO

Na Wschodzie „trzecie oko” jest warunkiem wstępnym „intuicji” i „jasnowidzenia”. Znajduje się na środku czoła, nieco powyżej brwi. Jest połączone z szóstą czakrą i przysadką mózgową. Na Zachodzie jest często nazywane „SZÓSTYM ZMYSŁEM”, ale jego znaczenie jest zawsze takie samo: świadomość, spojrzenie intuicyjne (niedyskursywne) na prawdę. 
W Ewangelii Jezus powiedział: „Światłem ciała jest OKO. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie W ŚWIETLE. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności.” (Mt 6,22)  Przy określeniu „szósty zmysł” łatwo można popełnić błąd: nie zapominajmy, że mamy 5 zewnętrznych zmysłów powiązanych z ciałem (wzrok, węch, smak, słuch, dotyk) oraz 5 odpowiadających im zmysłów wewnętrznych.



ŚWIADOMOŚĆ

To słowo jest cudowne, ale grozi mu dziś to samo, co spotkało także wiele innych słów (miłość, szczerość, bycie sobą itp.) - zamknięcie w wetrynie mody. Grozi mu stanie się słowem używanym, by zaimponować, wszech-słyszalnym, ponieważ często powtarzanym bezmyślnie i ostatecznie cierpiącym na inflację i utratę swego znaczenie, stanie się powszechnym.
Pochodzi od łacińskiego „consapere”, które składa się z „z”(con) i „wiedzieć”(sapere). Jego znaczenie jest bardzo subtelne, ponieważ nam wystarcza zazwyczaj „wiedzieć”, a tymczasem to słowo mówi, że oprócz poznania potrzebujemy czegoś, z czym połączymy wiedzę, potrzebne jest to „z” - życie, przeżyte doświadczenie tego, o czym mówimy, że wiemy. A zatem Świadomość to nie tylko wiedza lub poznanie rzeczywistości (głowa), to nie tylko jej odczucie (serce, pożądanie rzeczywistości, smakowanie). Świadomość to połączenie tych dwóch wymiarów: głowy i serca, teorii i praktyki, marzenia z faktem. Świadomość jest kulminacją, jest na szczycie doświadczenia, nie można jej się nauczyć, nie można jej przekazać, to nie jest pojęcie, nie jest wpajalna ... Jest ostatecznym indywidualnym osiągnięciem.


GRZECH

W języku hebrajskim termin ten pochodzi od słowa "chata", co oznacza chybić celu; po łacinie pochodzi od "peccus", wywodzącego się z pes-pedis (stopa). Oznacza wadliwą stopę, coma mancus (brak), co oznacza wadę w dłoni, więc byłoby to tak, jakby włożyć stopę w fałsz dając fałszywy krok. Jeśli jednak dobrze się zastanowimy nad wykonywaną czynnością, to jest ona zgodna z naturalnym prawem, czasem konieczna, jak to, że ucząc się jeździć na rowerze upadamy (szkoda), więc samo słowo grzech jest określeniem żalu, że nie mogliśmy zrobić czegoś dobrze, a rzecz sama w sobie nigdy nie jest zła. Krótko mówiąc, błąd, który popełniamy (grzech) jest integralną częścią uczenia się. Ostatecznie prawdziwy grzech nie polega na błędzie, który popełniamy, ale na tym, że go nie rozpoznajemy, nie akceptujemy, a nawet ukrywamy i powtarzamy. W tym sensie możemy powiedzieć, że albo wygrywamy, albo się uczymy, ale kto się uczy, wygrywa tak czy inaczej.


KOMPLEMENTY

Słowo bardzo złożone. Od łacińskiego „complementum”, a zatem od czasownika spełnienie, wskazuje na obowiązek SPEŁNIENIA wobec innych. I oto qui pro quo: komplement nie jest obowiązkiem, ale przyjemnością, jeśli pochodzi z serca, więc często nie wiemy czy wierzyć w komplementy, czy też traktować je jak alarm, by zachować czujność, ponieważ za komplementem może kryć się pułapka. 
W niektórych regionach Włoch często mówi się "dai non fare complimenti" (nie komplementuj) w stosunku do tych, ktòrzy powstrzymują się od spontanicznego i swobodnego działania: 
- no chodź, weź sobie coś do jedzenia ...
- NIE, dziękuję…
- nie komplementuj (zachowuj się jak u siebie w domu, bądź wolny od zobowiązań, konwenansów, fałszywego wychowania i etykiety, jesteśmy wśród przyjaciół, bądź sobą).
Jak widać, komplement może być przeżywany jako coś fałszywego. Czasami jest nawet niezwykle trudno zdobyć się na komplement, biorąc pod uwagę, jak bardzo w pewnych kręgach stały się one wygodnymi i wyświechtanymi słowami podboju. Wielu z nas może nawet reagować na nie zdenerwowaniem i niechęcią. 
Uważam, że w dialekcie neapolitańskim nadal zachowane jest zdrowe znaczenie rdzenia słowa „complimento, komplement”, które odnosi się do łacińskiego „complicamentum”: coś jest skomplikowane i ma być opakowane lub podane razem z dodatkową wartością, taką jak napiwek lub prezent, który podkreśla naszą satysfakcję: sprzedaję ci jabłko, ale daję ci drugie za darmo, bo cię lubię - oto jabłko komplement. Nie jest to już żaden obowiązek, ale przyjemność. Kiedy napiwki stają się obowiązkiem, czujemy się okradani, komplementujemy na siłę. Wystarczy pomyśleć o świętach lub urodzinach, gdzie musimy wielokrotnie składać radosne życzenia, ale jako komplement obowiązku, a nie przyjemności. Kto z nas nie wie ile fałszu i wysiłku wkładamy w to, aby takie komplementy wykonać i otrzymać?


DIVI

Etymologia słowa "divo" daje do zrozumienia, że Bóg jest naprawdę społecznie martwy. Divo wywodzi się ze słowa "deivos", blasku boskości, a więc niebiańskiego (boga) w opozycji do ziemskiego (humus, czyli człowieka). Gwiazdy z nazwy są zatem bóstwami i teoretycznie odzwierciedlają istotę prawdy, życia, piękna, transcendencji, ale niestety dziś te słowa są bezcielesne, nasze gwiazdy (muzyki, kina, sportu) nie mają raczej czym zabłysnąć, nawet ich człowieczeństwo jest na wyczerpaniu: głód sławy, materialności, tego, jak pozostać na powierzchni tylko w oparciu o bogactwo - Bóg zmaterializował się w pieniądzach. 
Boskość jest niezbędna dla ludzkiej psychiki, ponieważ jest śladem tego wewnętrznego wymiaru, który straciliśmy z oczu. Świat bez Bogów jest równy światu zdominowanemu przez bogów religijnych i politycznych, ponieważ ludzie z potrzeby psychicznej zawsze będą tworzyć i stawać się bożkami, będą podążać za swymi gwiazdami. Dlatego przeszliśmy od jednej skrajności (śmierć bogòw religii, które nie były w ogóle zrozumiałe lub osiągalne dla naszego człowieczeństwa) do ludzkich gwiazd, które nie mają w sobie nic duchowego, a jeszcze mniej transcendentalnego.


ROZCZAROWANIE

To uczucie goryczy, które bierze się z uświadomienia sobie, że rzeczywistość nie odpowiada naszym oczekiwaniom, a nawet naszym złudzeniom. Jest to bardzo piękne i ważne słowo.
Pochodzi od łacińskiego "delusio", od czasownika "deludere", robić sobie żarty, wyśmiewać się. "Ludum" po łacinie oznacza zabawę, bawić się to "ludere", stąd "illudersi" oznacza bycie w grze, "deludere" to zrobienie sobie z kogoś zabawy. 
Ale przede wszystkim należy dokonać pewnego rozróżnienia: czy to ludzie nas zawodzą, czy też to my oszukujemy samych siebie co do ludzi, czy też jedno i drugie? ... 
Już jako dzieci dorastamy mając przed sobą oczekiwania innych: oczekiwania naszych rodziców, którzy chcą, abyśmy byli dobrzy, uczciwi, schludni; oczekiwania nauczycieli w szkole, którzy chcą, abyśmy byli zdyscyplinowani, inteligentni; oczekiwania pracodawcy, który chce, abyśmy byli pracowici; oczekiwania partnera, który chce, abyśmy byli szczerzy, wierni, hojni; wreszcie oczekiwania społeczeństwa w ogóle. Ale jeśli ich oczekiwania nie odpowiadają naszym złudzeniom, musimy ich natychmiast świadomie rozczarować, nie możemy żyć zgodnie z iluzjami innych, nigdy nie wolno nam akceptować iluzji innych, jeśli nie są one tym samym, co nasze złudzenia. Ci inni mają własne życie, a my nasze. W tym przypadku to nie my zawodzimy innych. To oni mają złudzenia co do nas, nie licząc się z naszą aprobatą.
Musimy oddać sobie nasze prawdziwe złudzenia i aby to zrobić, musimy rozczarować wszystkich. Jako pierwsi musimy być rozczarowani wieloma ludźmi, którzy nie mają tych samych co my złudzeń. W ten sposób nie cierpimy, jeśli ktoś nie staje na naszej wysokości i nie wywołujemy cierpienia u nikogo, kto stawia nas ponad naszymi możliwościami, oszukując siebie. Iluzja jest zatem piękna, ale nie zawsze prawdziwa, dopóki się nie rozczarujemy, czyli dopóki nie wyjaśnimy zasad gry tym, z ktòrymi się łudzimy (bawiąc się razem). Ostatecznie rozczarowanie jest trudniejsze, ale piękniejsze, ponieważ nie kryje już żadnego kłamstwa, fałszywych iluzji lub nieporozumień.


NIEŚMIAŁOŚĆ

Słowo to pochodzi od łacińskiego "timere" (timore, strach), bać się. Nieśmiały się boi. Ròwnież słowo "intimidire", zastraszać, oznacza wywoływanie uczucia strachu. Nieśmiali boją się wielu rzeczy. Ich strach zależy tod tego z jaką nieśmiałością mają do czynienia: strach przed nieakceptacją, strach przed popełnieniem błędu, strach przed odrzuceniem etc.. Ale co kryje w sobie ten strach? Przede wszystkim świat emocji stłumiony, zamknięty, niezrozumiany, a przede wszystkim niekochany. Na pierwszy rzut oka nieśmiałość postrzega się jako coś negatywnego, blokadę, granicę, ale za nią kryje się ogromny potencjał: nieśmiały umie słuchać, wie jak być empatycznym, umie być delikatnym, dyskretnym i doskonałym obserwatorem. Ludzie nieśmiali są świetnymi powiernikami, ponieważ wiedzą jak ukrywać sekrety i emocje, a na koniec są bardzo wierni.
Osoba nieśmiała musi jedynie zmagać się nieustannie z potrzebą akceptacji, by nieśmiałość nie doprowadziła jej do samotności i czucia się nieprzydatnym, niegodnym życia. Pozostaje się wtedy zamkniętym ze strachu we własnej ciemności. Jeśli człowiek nieśmiały czuje się wygodnie w swoim kącie i nie przywiązuje wagi do tego, co powiedzą inni, staje się pachnącym i cennym kwiatem. Jego szczerość to skromność, delikatność i dyskrecja. Tutaj strach nie jest już wewnątrz nieśmiałego, ale na zewnątrz i nieśmiały dobrze wie, co mu odpowiada, dostrzega to, co może go zranić i wie jak trzymać się od tego z daleka, nie robiąc przy tym hałasu.







Odgadywanie (wł. indovinare) jest terminem, który stracił swoje pierwotne znaczenie: pochodzi od łacińskiego „divinare”, „być natchnionym przez boskość”, to znaczy wejść w nią, dlatego jest impulsem duchowym, jest uczuciem inspiracji, poszukiwaniem boskości, która nie ma nic wspólnego ze „zgadywaniem”, wykrywaniem poprzez przypadkowe uchwycenie tego, co ktoś ukrywa, by to ujawnić. Nazywam to przesądem, ktòry jest daleki od duchowych i psychologicznych badań introspektywnych. A gdy się coś przypadkiem spełni, còż ... nie uważam tego za proroctwo, lecz za konsekwencję starań i działań, które zmierzają do z gòry przewidzianego finału.
Weźmy taki przykład: jeśli gram w bilarda, to wiem z całą pewnością, że kula uderzona w taki a nie inny sposòb trafi do tego dołka a nie innego. I wiem to nie dlatego, że jestem wróżbitą i przepowiadam przyszłość, ale wiem to dlatego, że jeśli uderzę kulę pod pewnym kątem o drugą kulę i z odpowiednią siłą, takie a nie inne będą konsekwencje mojego ruchu w grze. Prorok nie jest tym, który zna przyszłość, ale tym, który przeżył teraźniejszość tak dobrze i dogłębnie, że zna konsekwencje niezliczonych działań. Jeśli powiem ci, że twoje życie źle się potoczy pod wpływem związku z daną osobą, nie jestem wróżbitą, ale jedynie lub aż człowiekiem widzącym więcej i jaśniej, więc wyczuwając brak miłości mogę spodziewać się i przwidzieć katastrofalny koniec związku.
Więc kiedy mówimy, że używamy księgi Ching lub Tarota, mamy na myśli, że jesteśmy ludźmi, którzy wchodzą (IN, W) sferę BOSKOŚCI, DIVINO, próbując zrozumieć, co dzieje się w sferze świętości naturalnych praw, ktòrym podlegamy, co czulibyśmy, gdybyśmy byli w danej wibracji. Dalecy jesteśmy od szarlatanów i przesądnych wróżbitów - ludzie ci szukają boskości, ponieważ jej nie mają, a przy braku prawdziwej boskości wielu wymyśla ją sobie jako substytut.



DZISIAJ JEST WIELKANOC… 
A KIEDY JEJ NIE MA? !

Pasqua, Pascha oznacza „Przejście”; słowo pochodzi od biblijnego przejścia niewolników żydowskich z Egiptu przez Morze Czerwone w kierunku wyzwolenia w obiecanej ziemi Kanaan. A zatem przejście wyzwolenia, światła, świadomości ... WIELKANOC jest więc każdego dnia, w którym możemy ŻYĆ w pełni (tak jak w dniu, w którym dokonaliśmy przejścia od nasienia do ziemi obiecanej komòrki jajowej: Ovulo = pisanka !!!, a w niektòrych kulturach czekoladowe jajko z niespodzianką). Wielkanoc to każdy dzień, w którym się uśmiechamy, to wszystko to, co sprawia, że ​​uśmiech rozkwita na naszej twarzy. Wielkanoc to podbój naszego serca, naszej wiedzy. Wielkanoc będzie także przejściem od życia przez śmierć (zmartwychwstanie) do ziemi obiecanej lub wymiaru, w którym energia i materia są skonfigurowane w bardziej świetlisty i przejrzysty sposób. Gdziekolwiek zobaczymy prawdę i miłość, tam będzie Wielkanoc.




Yin i Yang stały się dwoma bardzo dobrze znanymi słowami na Zachodzie. Używane są do wskazania dwoistości, rzeczy przeciwnych, ponieważ w swojej filozofii wskazuje na odmienność, a zatem czerń i biel, gorąco i zimno, pierwiastek męski i żeński i tak dalej. Pierwotnie termin Yin-Yang był zapisany dwoma ideogramami zrodzonymi z obserwacji, którą Chińczycy przeprowadzili na jednym i tym samym wzgórzu: Yang składa się ze zbocza wzgórza zwróconego na południe i uderzanego promieniami słonecznymi, podczas gdy Yin to zbocze tego samego wzgórza zwrócone ku północy, wtulone w cień. Jeśli spojrzymy na wydmy, które wiatr tworzy na pustyni, zobaczymy nie tylko ten sam efekt, ale ròwnież to, że wydmy tworzą się na linii fal, a nie na prostej, ponieważ wiatr, będący energią, porusza się falami, a fala to ruchy Yin i Yang, wgłębienia i wypukłości. Chińczycy mogli wtedy nie wiedzieć, że energia bijąca we wszechświecie (cząstki atomowe) jest ruchem będącym ruchem Yin i Yang, kurczeniem się i rozszerzaniem, wdychaniem i wydychaniem… wszystko podlega temu prawu.



LABIRYNT

Etymologia tego słowa to prawdziwy labirynt, niepewny, bo o wielu korzeniach i licznym dziedzictwie. Spośród wielu wybieramy trzy. Słowo labirynt pochodzi od pracy wewnętrznej (labor intus), a oznacza wejście do własnej duszy i psychiki, pełnych meandrów, skrzyżowań, niespójności, sprzeczności i tu pojawia się drugi sens etymologiczny z przedgreckiego języka egejsko - anatolijskiego i oznacza dokładnie "leberhís" (zając), "- ídos" (legowisko), więc mamy tu legowisko Białego Królika: czy coś nam mówi "Alicja w Krainie Czarów"? Nasza nieświadomość jest właśnie tym legowiskiem, w którym nasza dzika strona zbudowała alternatywny wszechświat, który należy zrozumieć i zbadać. Ale dlaczego tak trudno jest wejść w siebie? Strach przed labiryntem, strach przed nie znalezieniem wyjścia. I oto trzecie znaczenie słowa labirynt: z greckiego "λαμβάνω" = biorę i "ρινάω" = oszustwo, czyli „popadam w oszustwo”; jest to lęk przed zgubieniem się, nie odnalezieniem drogi, a przede wszystkim strach przed stawieniem czoła Minotaurowi (nasze wewnętrzne ja, które pożera ludzkie życia). Podobnie jak Tezeusz, z pomocą Ariadny (Miłości), moglibyśmy znaleźć wyjście.


... I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE ...

Jest to typowe zakończenie pięknie wieńczące wszystkie tradycyjne baśnie, wisienka na torcie, banał uważany za oczywisty, ale który, dla świadomego ducha, pozostawia nas z pewnym podejrzeniem, z wątpliwościami, a nawet gorzkim smakiem w ustach. Dlaczego? Szczęścia absolutnego nie można sobie wyobrazić w życiu, w którym zawsze musimy stawiać czoła ograniczeniom i codziennym problemom, więc wiemy, że po pocałunku księcia z bajki bajka się nie kończy, będą też spory między małżonkami i tak zwane docieranie się; baśń nie kończy się wraz z wejściem do zamku: wiadomo, że ten zamek musi być utrzymany w czystości i od czasu do czasu odnowiony, odrestaurowany. Tak więc jest praca, a nie absolutny odpoczynek, którego możnaby się spodziewać po szczęśliwym zakończeniu. Księżniczka staje się otyła, dzieci dorastają, król się starzeje, choruje, a nawet umiera.
Szczęście jest wewnętrzną świadomością, pewnością, SPOSOBEM BYCIA, stanem duchowym, którego nikt nie może nam odebrać, gdy już raz go osiągniemy. Jest nawet zgodne ze smutkiem, rozczarowaniem, śmiercią, jest spokojem duszy, wewnętrznym spokojem.
Radości z kolei są przemijające, są chwilowe, przychodzą i odchodzą, nie należą do wymiaru BYCIA, lecz POSIADANIA: wyjście na spacer, kupienie sobie pięknej sukni i samochodu, zjedzenie całej tabliczki czekolady...Nigdy nie mylmy tych rzeczy ze szczęściem, nie mają z nim nic wspólnego. To tutaj pojawia się ZADOWOLENIE, a nie tylko szczęście. Co to oznacza?
Włoskie słowo "accontentarsi" jest cenne i bardzo pomocne. Pochodzi od łacińskiego "contentus" i oznacza bycie "zawartym" w danych ramach, po prostu bycie zadowolonym. Ludzie zadowoleni nieświadomie (pozbawieni wewnętrznego szczęścia) są  jak bomby gotowe do wybuchu, są zadowoleni, ale nigdy nie zaspokojeni. Ludzie szczęśliwi potrafią być usatysfakcjonowani, zadowoleni; wiedzą jak zaakceptować ograniczenia, biorą od życia to, co dostają.
Bez ograniczeń względem pragnień nie może być szczęścia. Ile razy słyszymy „Chcę go ukontentować”, usatysfakcjonować, więc nie zadawolić w nieograniczony sposób, ale przeznaczyć odpowiednią miarę uwagi, aby go zadowolić w dozwolonych granicach. Jedynie szczęśliwi ludzie wiedzą, jak czerpać satysfakcję, ponieważ życie to  również rozczarowania. Tak więc "żyć długo i szczęśliwie" jest naprawdę ważną rzeczywistością, którą można zakończyć baśń. Nie jest to iluzoryczne oszustwo dla dzieci, ale rzeczywistość uczenia się bycia szczęśliwymi (wewnątrz) i zadowolonymi (na zewnątrz). Zadowoleni żyją długo i szczęśliwie... ;-)



TRAUMA

Z greckiego τραῦμα oznacza „zranić, uderzyć, złamać” . Trauma jest to zatem odpowiednik gwałtownego ciosu, na który nie byliśmy przygotowani, odpowiednik czegoś, czego nigdy się nie spodziewaliśmy. Dzieje się tak głównie w dzieciństwie, ale także w wieku dorosłym, kiedy tracimy ukochaną osobę lub gdy zostaliśmy zdradzeni przez wielką miłość, kiedy doznajemy przemocy fizycznej (napaści) lub seksualnej (gwałt). 
Dziecko zaniedbane, porzucone, dyskryminowane z pewnością przeżywa traumę. Te ciosy naznaczają nas na całe życie. Jak blizny przez większość czasu warunkują i utrudniają nasz sposób odnoszenia się do innych i do świata w ogóle. Instynktownie zaprzeczamy istnieniu takiej rany ze strachu przed ponownym przeżywaniem tego bólu. Tylko ci, którzy słuchają tych cichych wewnętrznych krzyków, mogą rozpocząć proces gojenia.
Porzucone dziecko, by przetrwać, zbuduje w mózgu mury strachu i nieufności, a jego charakter będzie wzrastał z jednej strony w pragnieniu uczucia, a z drugiej w niezadowoleniu - może być zimne, nieufne. Dopóki nie stanie świadomie w obliczu tej rany, wszyscy wokół niego ucierpią z powodu jego temperamentalnej toksyczności, choć samo będzie wierzyć, że ma rację w swej samoobronie, kiedy nikt go już teraz nie opuszcza, ponieważ utożsamia się ze swoim nieudanym Ja. Zwróćmy uwagę jak często wypowiadamy takie zwroty jak: „wszystko mi się przytrafia” „naprawdę mam pecha”, „nie miałem dzieciństwa”, „nikt mnie nie rozumie”, „partner dla mnie jeszcze się nie narodził” ... … są to litanie, które rezonują z doznanymi i nierozwiązanymi traumami. 
Pierwszą rzeczą konieczną do wykonania jest nie żałować, nie robić z siebie ofiary, bo nie jesteśmy już tym rannym chłopcem czy dziewczynką. Uświadomienie sobie dawnych urazów jest wyzwalające: dowiadujemy się, że nie mamy za co płacić, że jesteśmy niewinni, że to nie my jesteśmy winowajcą. A kiedy winowajca zostanie zidentyfikowany, zrozumiemy, że z kolei on sam jest przeważnie osobą po traumie, jest ogniwem w długim łańcuchu traum, który jest przerywalny tylko poprzez przebaczenie i zrozumienie.


KULTURA I KULT

Pojęcie „kultura”(cultura) pochodzi z łacińskiego słowa „uprawiać”(coltivare). Rolnicy często mówią „plony”, aby wskazać zbiory, czyli całokształt uprawy. Na Zachodzie rozwój ludzkości umieścił swoje zaangażowanie w kulturze, inwestując w postęp umysłowy człowieka, więc jeśli chodzi o kulturę, od razu myśli się głównie o czynnościach intelektualnych (kultywacja umysłowa). Ale jaki jest pożytek z kultywowania umysłu, jeśli nie rozwinie się uczuć serca i więzi z duchem? ... I tak oto starożytni kojarzyli z kolei kulturę z kultem, to znaczy z tymi zdolnościami intelektualnymi, ktòre są związane z chęcią, z czuciem, ponieważ istota ludzka jako owoc rozwija się tylko w pełni, a więc także duchowo, stąd kult, jej instynktowne wnętrze, a nie jedynie głowa (kultura). Istotne jest także serce (kult boski). Kultura czysto intelektualna jest szkodliwa, destrukcyjna, niebezpieczna.


SZCZEROŚĆ

Słowo szczery z łaciny: "sine" (bez) "cera" (wosk), odnosi się do przetwarzania miodu; gdy jest on destylowany z plastra miodu, czasem miesza się z woskiem, zanieczyszcza. Miòd "sincero" (szczery), jest czysty, nieskażony. Osoba z makijażem, z woskiem, ze swymi kłamstwami, z fałszywymi wymówkami, nie jest szczera, ale pełna sztukaterii, rusztowań, które wspierają jej podstępy.
Ale musimy również dokonać rozróżnienia pod względem naszego zdrowia psychicznego. Zdrowy rozsądek uczy nas, że nie możemy być w 100% szczerzy. Stuprocentowa szczerość jest zagrożeniem, ryzykiem, jest niekorzystna dla spokojnego życia. Dlaczego? Powody są dwa ...
Pierwszy dotyczy naszego bezpieczeństwa. Nie jesteśmy zobowiązani do bycia transparentnymi przed wszystkimi tylko po to, by udowodnić naszą szczerość. Nasze sumienie nie jest placem publicznym. Wielu chętnie skorzystałoby z naszej szczerości, dlatego lepiej stronić przed tymi, którzy w imię szczerości zmuszają nas do mówienia tego wszystkiego, co myślimy. Kryje się za tym po prostu chęć manipulacji i nie jest to szczerość, ale nadużycie i naruszenie własnej intymności. Nawet przed sędzią mamy prawo zachować milczenie i nie odpowiadać na wszystkie pytania.
Drugi dotyczy tak zwanego ogòlnego dobra i świętego spokoju, bo mówienie wszystkim wszystkiego doprowadzi nieuchronnie do kolosalnych kłótni na wielką skalę, bo wszyscy mamy ograniczenia i wady, a nikt z nas nie ma prawa i obowiązku być zawsze sędzią. Niektórzy ludzie nie są szczerzy, ale bezczelni, ranią bez najmniejszej delikatności czy potrzeby, wydaje się, że lubią obwiniać innych, wyszukiwać u nich wady w imię swej bezwstydnej szczerości. 
A jednak szczerość jest czysta (bez wosku), więc jeśli towarzyszy jej gniew, nienawiść, wulgarność, zniewagi, ból, pogarda, rozdrażnienie, urazy, to wcale nie jest szczera. Szczerość ma miejsce i czas do uszanowania i ma być też szanowana. Prawdę trzeba powiedzieć, ale we właściwym czasie i miejscu, w przeciwnym razie nigdy nie zostanie ona usłyszana ani zrozumiana. Nie zawsze możemy być szczerzy wobec każdego i to już jest fałszem, nieszczerym ideałem. Ktokolwiek mówi, że jest zawsze szczery wobec wszystkich, jest albo fałszywy, albo głupi i raczej nie ma wielu prawd do powiedzenia.



ZŁY

CATTIVO,  kolejne słowo, które utraciło swoje korzenie, ponieważ pochodzi od łacińskiego słowa "captivus" czyli więźnia. Więźniami byli niewolnicy, ludzie w niewoli. Słowo "captivus" zaś pochodzi od czasownika  "captare", co oznacza wejść w posiadanie. W jaki sposòb Cattivo, Zły stał się synonimem zła? 
Obiektywnie rzecz biorąc, kiedy mówimy dobrzy i źli, przyjmujemy za pewnik, że nie wszyscy źli (jeńcy wojenni) byli winni, niektórzy byli zdecydowanie niewinni. A ponieważ dla żołnierzy wszyscy ich więźniowie byli wrogami, wszelkim złem, wszyscy mieli być potępieni. Złoczyńca to ten, kto daje się zniewolić wrogowi, wtedy w sensie moralnym jest więźniem zła, niewolnikiem szatana (wroga), skazanym na śmierć. Ile razy mówimy "on nie jest zły, popełnia wiele błędów, ale nie ze złej woli"? W rzeczywistości często jesteśmy po prostu więźniami naszej ignorancji, a to nie jest czyste zło, które jest pełne mentalnej klarowności, podczas gdy zło zniewolenia jest pełne ciemności i głupoty. Dlatego warto pamiętać, że ludzie nie są ani dobrzy, ani źli, są po prostu bardzo głupi.



SAMOTNOŚĆ

Etymologia tego słowa jest ciekawa, zawiła i złożona. Przeważnie zatrzymujemy się na łacińskim „sollus”, co oznacza bycie samotnym. Warto jednak dotrzeć do starożytnego korzenia greckiego „olos”, co oznacza być wystarczającym, samowystarczalnym, a zatem być „wszystkim”, „całością”, „w jednym kawałku”. 
Z tego punktu widzenia możemy zobaczyć, jak wyłaniają się dwa rodzaje samotności: jeden jest pozytywny, zdrowy, korzystny, pożyteczny, niezbędny, dojrzały ... Jest to stan pełni tych, którzy znają siebie, wiedzą jak być samotnymi, ponieważ zaakceptowali siebie, nauczyli się siebie znosić; to stan samotności (chcemy być sami, mamy się dobrze, nie narzekamy) i dotyczy to tych właśnie, którzy  bardzo dobrze potrafią funkcjonować ròwnież w towarzystwie. Drugi rodzaj samotności jest negatywny, chory, szkodliwy, bezużyteczny i stwarza uzależnienie, czyni ludzi niedojrzałymi, marudnymi, zamkniętymi w sobie; nie są samotnikami, ale osobami odizolowanymi, zwierzętami w klatce własnej zagubionej wewnętrznej istoty (nie chcą być sami, zawsze narzekają na tę sytuację, ale w rzeczywistości nikt ich nie chce, są energetycznymi wampirami i pasożytami). Pierwszej samotności się doświadcza, drugą się cierpi. W pierwszej poznajemy innych przez samego siebie, podczas gdy w drugiej ignorujemy siebie, zakładając, że wiemy wszystko o innych. Prawdziwy samotnik pozornie jest sam, ale sam nie jest: jest z istotą uniwersalną i ze sobą. Fałszywy samotnik jest sam, zagubiony w sobie, nawet wtedy, gdy jest z innymi.



DOŚWIADCZENIE

Słowo "doświadczenie" (esperienza) pochodzi od łacińskiego "experientia" - od "experiens" (doznanie), imiesłowu pochodnego od czasownika "experiri", co oznacza próbować, doświadczać. Słowo to ma swoje indoeuropejskie korzenie, "perire" (zniknąć), co oznacza położyć kres jednej rzeczy i zrodzić inną. Stąd możemy uchwycić głębokie znaczenie tego słowa: ma przeobrazić wszystko to, co mamy w naszej głowie w formie teorii (wiedza),  w praktykę serca (doświadczenie). Rumi powiedział: 
„Jeśli nie przeżyłeś tego doświadczenia, słowa są bezużyteczne. Jeśli przeżyłeś to doświadczenie, słowa są bezużyteczne ...”. 
I to jest już mądrość, którą można zademonstrować bez potrzeby wyjaśniania, ale w świecie stworzonym z technologii słowa stają się istotne, dlatego stajemy się coraz bardziej wirtualni (teorie) i mniej realni (mądrzy). Coraz częściej ludzie nie rozumieją nawet słòw.


POGARDA (wł. DISPREZZO, łac. DISPRETIUM)

Pogarda to słowo, którego używamy głównie w sensie pejoratywnym, a więc jest synonimem poniżania, lekceważenia, dystansowania się lub trzymania z dala od kogoś lub czegoś, co budzi w nas nawet obrzydzenie. Po łacinie „pretium” to „cena, wartość”, a  przedrostek „dis”oznacza zaprzeczenie (jak w przypadku dis-abile/niepełnosprawny, dis-fare/zdekomponowac, dis-pari/nieparzyste), dlatego pogarda jest czymś, co nie ma żadnej wartości, ważności. Pogarda może być również emocją irracjonalną, a mianowicie gdy pogarda staje się w nas negatywna: krytykujemy, lekceważymy, poniżamy, porzucamy lub trzymamy się z daleka od tego, kim/czym gardzimy. Ale pogarda może być również pozytywna, gdy jest racjonalna. Widzimy wtedy jasno dlaczego dana osoba lub rzecz nie ma wartości, dlaczego nie jest warta szacunku, więc nie cierpimy z winy pogardy, ale ją neutralizujemy. Mimo wszystko unikamy pogardzanej osoby lub konkretnej sytuacji, ale nie krzywdząc, nie poniżając ani nie wyładowując naszych emocji w pogardzie negatywnej, by nie przechodzić od przyczyny do zła, bo stajemy się wòwczas nikczemni w ten sam sposób, w jaki gardzimy.


POKORA (wł. UMILTÀ)

To bardzo piękne słowo. Wielka szkoda, że ​​w dzisiejszym świecie straciło sens i swoje głębokie znaczenie. Jego korzeń sięga łacińskiego humus = ziemia, a jest to ten sam rdzeń, co słowo „człowiek”, które pochodzi z sanskrytu „bhu”, a które później stało się „hu”, stąd „humus, humano”, ten, który pochodzi z ziemi. Dlatego bycie pokornym i bycie człowiekiem jest tym samym: byciem świadomym swego pochodzenia, swej istoty. Ale w świecie, w którym panuje arogancja, władza, prawo najsilniejszego, pokora jest rozumiana jako upokorzenie tego, kto „pozostaje w tyle”, „zalicza glebę”(nie jest to ten, kto wie, że jest ziemski). Dziś słowo to ma konotację materialną, więc nikt nie chce być pokorny, ponieważ uchodzi wtedy za biednego i pozbawionego charakteru prostaka. A tymczasem istota tego słowa jest tak naprawdę duchowa. Pokorny jest ten, kto - choć świadomy swojej wielkości - nie wynosi się ponad innych ludzi, nie przejmuje przewagi nad innymi, nie unosi się pychą, nie upokarza, bo wie, że wszyscy jesteśmy równi (wszyscy jesteśmy ziemią, prochem, ludźmi).
Pokorny człowiek wie, jak być sobą (ziemia), jest na swoim miejscu, skąd działa w odpowiedni sposòb (skromnie), czyli słusznie. Aby być pokornym, potrzeba wielkości umysłu, wielkiej duszy, świadomości własnych ograniczeń, wiary w siebie, aby nie stać się ofiarą tych ograniczeń, ponieważ pokorny ani się nie wywyższa, a tymbardziej siebie nie upokarza (uwaga na fałszywych pokornych, którzy poniżają się dla zdobycia uznania otoczenia, dumni ze swojej pokory).

„Pokora wobec wyższych jest obowiązkiem, wobec równych jest uprzejmością, wobec niższych jest szlachetnością, wobec wszystkich jest zbawieniem.”

 - Bruce Lee -


URAZA (wł. RISENTIMENTO)

Wystarczy jeden przedrostek, aby najprostsze i najpotężniejsze słowo było naprawdę subtelne i złożone. URAZA to w języku włoskim RI-SENTIMENTO. Tu następuje zwrot „uczucia” (SENTIMENTO), które pod koniec swej historii przybiera mroczny i ostry charakter, bo o ile uczucie jest czymś dobrym, o tyle staje się ono negatywne i w rzeczywistości uraza jest pełna nienawiści, poczucia winy, pogardy, gniewu. Jeśli przeanalizujemy przedrostek „ri” w innych słowach, dobrze to rozumiemy: ri-petere oznacza zrobić to jeszcze raz, ri-vedere oznacza zobaczyć to jeszcze raz, ri-parare oznacza zrobić to w lepszy sposób, naprawić coś zepsutego. Więc uraza to uczucie, którego nie zrozumieliśmy, nie zaakceptowaliśmy; towarzyszy brakowi wzajemności. Jest to uczucie, które spowodowało traumę i po to musimy je głęboko odczuwać, żeby je zrozumieć, a nie po to, żeby cierpieć. Jeśli pozostajemy przy urazie, nie rozumiemy, że nasza psychika zaprasza nas do rozwiązania węzła, a bez tego zrozumienia utkniemy w stanie podduszenia urazem.


COMPASSIONE (WSPÓŁCZUCIE)

Aby zrozumieć etymologiczne znaczenie tego słowa, musimy odbyć "wycieczkę". Zacznijmy od greckiego słowa „pathos”, które oznacza emocję (przeciwieństwo Logosu, który jest rozumem). Kiedy postrzegamy tę samą emocję co druga osoba, zachodzi „sympátheia”, czyli „czujemy to samo, co czuje druga osoba”, stąd sympatia. Z drugiej strony, kiedy jesteśmy w stanie czuć, a nie tylko myśleć o emocjach drugiej osoby, ma miejsce empatia (em = wewnątrz) - jest to odczuwanie tej samej emocji wewnątrz. Często nazywamy emocje także pasjami, namiętnościami, ale namiętność po łacinie miała znaczenie negatywne. Słowo to pochodzi od czasownika "patire"(cierpieć) - passus, imiesłów czasu przeszłego. Dziś nazywamy również pasjami wiele przyjemnych emocji: pasja miłości, seksu, sztuki, dlatego nie są one tylko bólem czy cierpieniem. To właśnie w chrześcijaństwie słowa „Passione (męka) Chrystusa” i compassione (współczucie), czyli wspòłcierpienie, zawsze stawały się nieco negatywne, ale jak widzieliśmy w grece, była to empatia, po łacinie compassione (współczucie), czyli cierpienie z drugim jego własnej pasji. Współczucie w tym sensie jest obarczone bólem, ale także chęcią pomocy drugiemu w rozwiązaniu jego problemu. Zwróćmy uwagę: niektórzy mylą pasję w miłości ze współczuciem: kochają drugiego z litości, aby ulżyć mu w bólu, a to nie jest miłość, lecz współczucie.

SEKS

Etymologia tego terminu jest złożona. Są tacy, którzy odwołują się do greckiego terminu τεκοs (zrodzony). Inni jednak preferują łaciński rdzeń sex-us czasownika secare (przecinać, oddzielać), co w szerszym znaczeniu oznacza odróżnienie rodzaju męskiego od żeńskiego. W tym przypadku, gdy pytamy jaka jest nasza płeć w innych językach sex, sesso), mamy na myśli oddzielenie lub rozróżnienie płci. 

Ale oto i kilka różnic:

- Płeć biologiczna to tożsamość narządów płciowych, a więc to, czy urodziliśmy się z narządami męskimi czy żeńskimi.
- Tożsamość seksualna lub płciowa to identyfikowanie się z płcią biologiczną naszego ciała.
- Orientacja seksualna to kierunek pożądania erotycznego, emocjonalnego i seksualnego w stosunku do osoby tej samej płci, płci przeciwnej lub obu.
Ale liczba 6 (si, six) wywodzi się również od łacińskiego słowa Sex-us, które znajdujemy we wszystkich językach wywodzących się z łaciny, a także w języku angielskim. Dobrze jest wiedzieć, że dla starożytnych liczby miały ezoteryczną konotację, a obecnie została ona zatracona. Szóstkę uzyskuje się z połączenia pary triad (3+3=6), które spotykają się w kosmiczno-tantrycznym tańcu na różnych subtelnych poziomach: to zjednoczenie pary rozmnaża się poprzez posiadanie dziecka (2x3= 6), to znaczy są 3 osoby ze swoim boskim odbiciem (2+2+2=6).



ZAUFANIE

Słowo zaufanie pochodzi z łacińskiego "fides", czyli wiary, ale wiara jest cnotą boską; to wiara w coś, co czujemy, a czego nie widzimy. Kiedy kierujemy ją do ludzi, staje się zaufaniem (con fides, działaniem tak, jakbyśmy byli boscy, con fidus = z wiarą). W rzeczywistości ufamy tylko tym ludziom, którzy sprawiają, że czujemy ich boską, wzniosłą część. Słowo wiara przychodzi od pewności, jest filarem, siłą, stabilnością i potęgą.


POCHWAŁA

Przyznaję, że nie przepadam za tym słowem, zwłaszcza gdy jest używane w kontekście religijnym (chwała Panu). Słowo „chwalić” (lodare) pochodzi od późnego łacińskiego czasownika „alapari”, co oznacza „przechwalać się”, podczas gdy w klasycznej łacinie „alapa” oznacza /wymierzony/„policzek”.
A teraz zauważmy: kiedy człowiek potrzebuje przede wszystkim pochwały, nie jest pewien siebie, potrzebuje potwierdzenia swej wartości u innych, a do tego jest protagonistą chorym na domniemaną lub nieistniejącą wyższość.
Bóg nie potrzebuje uwielbienia (sam już jest wielki), ale potrzebuje wdzięczności, która pochodzi z naszego zdumienia i objawia się podziwem, podczas gdy uwielbienie często pochodzi ze strachu i wyrosłej na nim potrzeby przypodobania się wrogowi lub możnemu, którzy mogliby nas skrzywdzić. Tak więc chwalić, to napełnić ich ego pochwałami, aby ich udobruchać (chwalenie jest lizusostwem i pamiętajmy o korzeniu klapsa - „alapa”: chwalenie jest jak dawanie klapsa komuś tak, by tego nie zauważył, dzięki głaskaniu jego ego). W rzeczywistości jesteśmy z natury bardzo podejrzliwi, gdy ktoś nas chwali. Myślimy: „albo się nas boi, albo chce nas oszukać”. Czyste serca i zdrowe umysły trzymają się z daleka od pochwał innych, bo wiedzą, że osoba o czystym sercu i zdrowym umyśle nie chwali, ale okazuje innym podziw (podziw = patrzeć z miłością). Kochankowie nie chwalą się nawzajem, ale patrzą na siebie pełni miłości i wdzięczności i od razu rozumieją, ile są warci.


BOŻE NARODZENIE - NATALE 

Słowo to wywodzi się z późnej łaciny; „nativus” oznacza dzień narodzin. Odnosząc się do narodzin Boga Słońca, złączyło się z narodzinami Jezusa i z podbojem chrześcijaństwa w starożytnym pogańskim Rzymie (chociaż Jezus na pewno urodził się w okolicach wiosny, a więc pod koniec marca, a nie grudnia, jeśli podążać za historycznymi drogami Flawiusza i Ewangelii). 
Na poziomie duchowym i ezoterycznym Boże Narodzenie to każdy dzień, w którym się odradzamy: każdego dnia widzimy w sobie światło, każdego dnia odkrywamy prawdę, każdego dnia decydujemy się ożywić marzenia, projekty, uczucia, ideały. Boże Narodzenie to nie data, ale stan umysłu.


SZCZĘŚCIE

Jest to koncepcja ontologiczna, egzystencjalistyczna, głęboko filozoficzna. Wszyscy szukamy szczęścia, nawet jeśli nie wiemy, czym ono jest i gdzie ono jest. Często mylimy je z zadowoleniem, radością lub wesołością, które są bardziej bezpośrednie i związane z rzeczami, które mamy (dom, praca, kochanek), z rzeczami, które robimy (taniec, pływanie, podróże)… Sprawiają, że jesteśmy radośni, ale nie szczęśliwi, bo nawet jeśli są to rzeczy piękne i dobre, są one ulotne i przemijające, podczas gdy szczęście ma nieskończoną istotę, ponieważ szczęście nie polega na robieniu lub posiadaniu, ale jest w wymiarze bycia. W rzeczywistości istnieją ludzie, którzy mają tak wiele rzeczy, a czują się nikim i nie są szczęśliwi. Rzeczy przychodzą i odchodzą, kończą się, a szczęście nie może się skończyć, inaczej w ogóle nie byłoby szczęściem. 
Grecy mieli wspaniały termin na określenie szczęścia: eudaimonìa. Jest to słowo złożone z przysłówka „eu” (dobro) i „daimon” (boskość, duch), co oznacza, że ​​każdy z nas ma daimona, ducha, boską istotę przynoszącą nam dobro najwyższe (katolicy nazywają to powołaniem). Malarz potrafi opisać istotę bytu kolorami, kształtami, rysunkami i jest szczęśliwy, jest wyjątkowy, bo do tego się narodził. Bo bycie szczęśliwym to życie dla tego, do czego się urodziliśmy, odkrywanie swego daimona (demona lub ducha). 
Szczęście po łacinie ma inną etymologię, pochodzi od słowa Felix = obfitość, pełnia, ale chodzi tu o wewnętrzną pełnię bytu. Termin odnosił się do zapłodnienia, kiedy kobieta jest pełna i rodzi życie, kiedy karmi dziecko piersią, co ją uszczęśliwia, bo z przepełnienia przelewa się w drugą istotę.


WIERZYĆ

To bardzo złożone słowo. Zwykle przez „wierzenie” rozumiemy, że zaakceptowanie idei lub uczucia oznacza myślenie lub czucie, iż jest ono prawdziwe. Przykładowo, kiedy bank daje nam kredyt pieniężny: (credito/kredyt = credono/wierzą, że go spłacimy). Ale to nie jest wcale takie pewne... W rzeczywistości słowo wierzyć (credere) ma dwa bardzo stare indoeuropejskie korzenie: Kerd = cuore (serce) + dhe = porre (umieszczać), dlatego wierzyć oznacza włożyć w coś serce. Ale właśnie dlatego, że serce często sprzeciwia się rozumowi, to, w co wierzymy, często nie jest prawdą (ja w nią wierzyłem, ale ona mnie zdradziła). Dlatego „wierzymy”, że lepiej mieć pomoc rozumu, który szuka pewników, a nie wiary. Z pewnością coś w 100% pewne jest do udowodnienia, podczas gdy wiara (taka jak istnienie Boga) nie jest do udowodnienia. Nawet miłość do drugiej osoby nie jest w 100% do udowodnienia, ponieważ w grę wchodzą sprawy serca, stąd ludzkie zachowanie, które jest niepewne, zmienne. W sprawach duchowych wiara staje się Wiarą, ponieważ podmiot, o którym mowa, jest niewidzialny (Bóg), nigdy nie przeżywany (wieczność), nigdy nie doświadczany (nieśmiertelność). Dlatego w duchowości wiara to mało, prawie nic, bo nic nie znaczy. W duchu trzeba czuć, żyć, jak miłość dzień po dniu; to teraźniejszość, stałe dowodzenie, nigdy przyszła obietnica. Rzeczywiście, można by powiedzieć, że wiara to paradoks. Bo jeśli wierzymy w Boga, to wiary już nie potrzebujemy, bo już wiemy, że On istnieje (jesteśmy na 100% pewni), więc po co nam wiara? Dlatego musimy zaakceptować fakt, że wszystkie wiary są wątpliwe, jeśli kierujemy się rozumem, ale nie, jeśli wkładamy w nie serce (wierzyć = wkładać w to serce).


INNOCENZA - NIEWINNOŚĆ

Jest to słowo, które brzmi niewinnie, ale wcale takie nie jest, jak same dzieci, które ogólnie identyfikujemy jako niewinne, choć często mogą być przebiegłe, chytre, psotne, złośliwe a nawet okrutne. Słowo to pochodzi od łacińskiego „innocens” złożonego z przedrostka „in”, który w tym przypadku oznacza „nie” oraz czasownika „nocere”, co oznacza wyrządzanie krzywdy. Niewinna jest osoba, która nie wyrządza krzywdy. Tak to wygląda z pozoru, bo przedrostek „in” oznacza też bycie w środku i tutaj sytuacja nabiera zupełnie innego znaczenia.
Aby to zrozumieć, musimy podać przykład: słowo "invisibile", niewidzialny = in (nie) widzialny, niewidoczny, ale nawet jeśli czegoś nie widzimy, nie oznacza to, że to nie istnieje, więc to tam jest, ale tego zwyczajnie nie zauważamy. Tak jest właśnie ze złem w niewinnym (in = wewnątrz, nocere = czynienie zła), zło jest, ale nie jest zamierzone. Dowodem tego są dzieci: są niewinne, ponieważ z natury dążymy do dobra, ale postępują perfidnie, złośliwie, niepoprawnie (kłamią, dokuczają, skłócają rodziców, są zazdrosne o rodzeństwo, a nawet czerpią przyjemność z zabijania drobnych zwierząt itp.). Dzieci doświadczają zła jako wiedzy, ale tracą niewinność, kiedy zło staje się ich wyborem. W tym momencie, kiedy zdobywa się wiedzę, wielu zaczyna mylić niewinność z ignorancją, która jest brakiem wiedzy, a nie niewinnością. A jednak, kiedy ludzie zdobywają wiedzę, tracą niewinność, ponieważ bardziej ufają wiedzy niż czuciu.


SCIENZA I COSCIENZA
(nauka i sumienie)

Łaciński przedrostek „con”, oznacza razem, zebrać, zjednoczyć, a czasownik „scire” oznacza wiedzieć, ale jest to szczególny czasownik, jest to wiedza, którą osiąga się poprzez proces dzielenia, krojenia na kawałki, ponieważ pochodzi od greckiego σχίζω (scizo = podzielony). Z tego powodu "consciencia" jest rozumiana jako proces poznawania poprzez skomplikowany proces zbierania danych; słowo nauka (scienza) ma to samo znaczenie co sumienie (coscienza).
Zapewne dlatego dzisiaj nasz Bóg stał się nauką, jest tym, który ma wszystkie odpowiedzi i prawdę w ręku. A jednak ta asymilacja pojęć stopniowo wyeliminowała duchową świadomość z ludzkiej mentalności do tego stopnia, że ​​obecnie wielu utożsamia ją z inteligencją lub wiedzą. Podczas gdy świadomość jest wewnętrzną wiedzą o naszej istocie lub duszy, wiedza jest zbiorem idei, informacji, nawyków, koncepcji, które gromadzimy.
Idee, nawyki, informacje, koncepcje oczywiście wpływają na sumienie, z tego też powodu sumieniem łatwo jest manipulować przy pomocy wiedzy, np.: dla Aborygena nie jest niemoralne być nagim (jego naturalne sumienie go nie zawstydza), podczas gdy nagi chrześcijanin w pobliżu wstydzi się (jego sumienie, ukształtowane przez wiedzę o skromności, budzi w nim poczucie winy), więc jak widać kultura drastycznie wpływa na ludzkie sumienia.
Rodzi to duży problem: jeśli istnieje tylko jedna prawda, jak dany czyn czy zachowanie może być grzechem w jednej kulturze, a nie w innej? I tu pojawia się względny problem moralności, która nie jest taka sama dla wszystkich, co każe sądzić, że istnieje jedyna w swoim rodzaju i prawdziwa istota dla wszystkich istot ludzkich (sumienie), która rzadko wychodzi na powierzchnię, pozostaje w większości ukryta (nieświadomość); ludzie rzadko czerpią z tego wymiaru, jest jak iluminacja, oświecenie.
Przeważnie ludzie zawsze śpią: studiują, pracują, żenią się, mają dzieci itp.. ale śpią, zwą sumieniem tylko zasady kulturowe i społeczne, nie wiedzą, że to właśnie wewnętrzne przebudzenie odkrywa przed nami esencję istoty ludzkiej. Kiedy naprawdę sięgniemy do naszego sumienia i przebudzimy się, poznajemy, że musimy oduczyć się wszystkiego, co nam narzucono, przesiać wszystkie nasze przekonania i wierzenia, zrozumieć subtelne manewry manipulacyjne kultury, religii, polityki, całe nasze życie okazuje się być zagrożone i potrzebuje zmiany.


DIALOG I DYSKUSJA

W starożytnej grece słowo διάλογος składa się z dià, „poprzez” i lògos, „mowa”. Dosłownie jest to ruch, podczas którego dwie lub więcej osób pozwala sobie na przejście słowem z jednej strony na drugą. Pomyślmy o słowie średnica (diametro), składającym się z dia „przez” i métron „miara”. Średnica to linia przechodząca z jednej skrajności w drugą, więc nawet ci, którzy dialogują, konfrontują się ze sobą na skrajnościach. 
Problemem w dialogu jest zwykle dyskusja, kolejne ciekawe słowo: od łacińskiego „dis” (oddzielać) i „scutĕre” (potrząsać), więc w dyskusji próbuje się potrząsnąć drugim, aby go podzielić, oddzielić od tego, co według nas nie jest prawdą i odciągnąć go od jego pomysłów. Kiedy się kłócimy, walczymy i prawda nie wchodzi już w grę. Pozostają problemy osobiste i przejmują kontrolę niepewność, potrzeba potwierdzenia własnej wartości, chęć dominacji itp. ... Prawdziwy dialog toczy się zatem pomiędzy ludźmi pewnymi siebie, żyjącymi w pokoju w sobie, pomiędzy ludźmi, którzy dzielą się swoją opinią nie po to, by być akceptowanymi oraz bez obawy, że nie zostaną zrozumiani. W dialogu ustala się, że każdy pozostaje na swoim miejscu (na krańcach dia-metros, dia-logos).
W dialogu ma miejsce słuchanie drugiego, w dyskusji się krzyczy, bo już drugiego nie słuchamy, ale chcemy narzucić mu wój pogląd przemocą werbalną. W dialogu jest miejsce na wątpliwości, w dyskusji każdy myśli, że ma rację, nigdy nie ma miejsca na wątpliwości i refleksję. W dialogu panuje otwartość, w dyskusji jest prozelityzm, głoszenie kazań, kampanie polityczne, plotki, oszczerstwa i każdy rodzaj ideologii.


ORGAZM I ESTAZA

Na zdjęciu widzimy św.Teresę z Avila i bł.Ludowinę Albertini. Wybraliśmy dwie katolickie święte z bardzo prostego powodu: fizyczny orgazm to nic innego jak ekstaza ciała, a te dwie święte często przeżywały ekstazę wychodząc ze swoich ciał. W rzeczywistości słowo ekstaza oznacza ex = na zewnątrz, stasis = przebywanie lub bycie, zatem podobnie jak podczas orgazmu, czuje się, że wychodzi się na zewnątrz; kiedy mamy orgazm, mówimy „dochodzę”, nawet jeśli logiczniej byłoby powiedzieć „wychodzę”, ale ładniej jest powiedzieć „dochodzę”, bo w ten sposòb idziemy w  stronę ukochanej osoby.
Słowo orgazm jest bardziej elementarne: pochodzi od starożytnego greckiego „orgao”, które oznacza wzburzenie, a także od sanskryckiego „urg'as”, które oznacza wybuch siły, stąd słowo „urgenza”, naglenie/nagła potrzeba, bycie w uścisku nieuchronnej sytuacji, pragnienia. Współczesny grecki opisuje to słowem ὀργασμός (orgasmos = obrzęk lub pełnia), ale słowo to wywodzi się z innego rdzenia: orgia, „ὄργια”, co oznacza wściekłość, złość, temperament. Orgazm jest zatem wyjątkowym, porywczym ruchem całej duszy-ciała, maksymalnym wysiłkiem, szczytowym momentem, najwyższym napięciem.


PROSTYTUTKA

(Foto: Fototeca Gilardi)

Jeśli przeanalizujemy etymologicznie słowo "prostytutka", odkryjemy z zaskoczeniem, że wszyscy jesteśmy prostytutkami. Tak, dobrze przeczytaliście: wszyscy jesteśmy dziwkami... 
Pochodzenie słowa "prostytutka" odnajdujemy w książce „Opowieści tom 1” Herodota (480 p.n.e.), gdzie podaje on, że w starożytnym Babilonie zgodnie z prawem wszystkie kobiety musiały choć raz w życiu udać się i stanąć przed ołtarzem świątyni Wenus, by ofiarować się cudzoziemcowi, który po wybraniu kobiety rzucał pieniądz na ich łono.
Etymologicznie przedrostek „pro” = z przodu + czasownik „statuere” = odsłonić się, dlatego prostytutka oznacza „wystawić na przód”, a zatem „tworzyć rynek”, gdzie w jej przypadku własne ciało jest towarem do zaoferowania. Z kolei w języku greckim korzeniem jest słowo pernemi (πέρνημι) = sprzedawać, rdzeń słowa „porno” (πόρνη) tj. sprzedany, od którego w języku greckim pochodzi słowo "prostytutka", ktòre znaczy to samo co sprzedana.
A zatem prostytutka to ktoś, kto sprzedaje siebie, więc wszyscy jesteśmy dziwkami: rolnik sprzedaje siłę swoich ramion, piosenkarz sprzedaje swój głos, modelka sprzedaje swój wizerunek, ksiądz sprzedaje swoje nadzieje na niebo, politycy sprzedają swoje obietnice, nauczyciele swoją wiedzę... Wszyscy w jakiś sposób sprzedajemy siebie.


SŁOWO PENE (PENIS)...

Pochodzi od łacińskiego słowa „penis”, co oznacza ogon, od czasownika „pendere”, co oznacza coś, co zwisa, dlatego też słowo to odnosiło się do wiszącej części lub przydatku zwierzęcia; ale była to także liczba mnoga w słowie oznaczającym karę, sankcję przewidzianą przez prawo dla tych, którzy popełnili przestępstwo, czyli pene/ kary. To bardzo zabawne, ale przede wszystkim zasmucające i przygnębiające patrzeć na penisa jak na ogon diabła, zwierzęcą część człowieka, którą uderza i karze. Wyjaśnia to wiele rzeczy, chociażby fakt, dlaczego u kobiet penis staje się karą, jak bardzo na poziomie społecznym kobieta postrzega penisa raczej jako karę niż przyjemność szczegolnie w krajach, gdzie w użyciu jest słowo "pene" (kary).


VAGINA (POCHWA)

 Pierwotnie słowo "vagina" nie oznaczało narządu płciowego kobiety, a wyściółkę, futerał dla miecza, osłonę, otoczkę przedmiotòw. W dziełach rzymskiego dramaturga Tytusa Maccio Plautusa (180 p.n.e.) znajdujemy słowo "pochwa" używane do określenia narządu płciowego kobiety w sensie metaforycznym (penis był bronią, a pochwa futerałem dla tego miecza). Po łacinie narząd żeński nazywał się „sromem”(vulva). Przeważyło jednak słowo "pochwa" w jego teatralnym i chorobliwym znaczeniu, a można je znaleźć już w książce o anatomii autorstwa Niemca Johanna Veslinga z 1641 roku.


SENO (PIERŚ)

Współczesne włoskie słowo "seno" pochodzi od łacińskiego słowa sinus, które oznacza „zatokę” lub „dopływ” czy „wpust”, z powodu błędu w tłumaczeniu (z arabskiego) sanskryckiego słowa jiva, inaczej jya, które oznaczało układanie ubrań (togi): starożytni Rzymianie zwykli byli zakładać je na szyję i opuszczając dwie wiszące części z przodu tworzyli otwór lub wlot - stąd słow baia (zatoka). Ponieważ jest to część przyjazna, służy również jako określenie łona: forze che si sprigionano dal SENO DELLA TERRA - „siły uwalniane z serca ziemi”. W geometrii sinusem kąta ostrego w trójkącie prostokątnym nazywamy stosunek (iloraz) długości przyprostokątnej leżącej naprzeciwko kąta do długości przeciwprostokątnej. To jest prawdziwe tłumaczenie arabskiego słowa jiya, które następnie przeniesiono na łacinę jako seno czyli pierś.


BĘKART

BASTARDO (wł.), BASTARD (ang.)
Pochodzenie tego słowa to germańskie słowo bast = muł + hart = natura. Prawdopodobnie wywodzi się od słowa basto/"stado" i nawiązuje do zwierzęcia jucznego, a zwłaszcza do muła zrodzonego ze skrzyżowania konia z osłem. Termin ogólny jest najczęściej używany do określenia hybrydy dwóch ras, zwłaszcza zwierząt lub roślin.
Moralność chrześcijańska przyjmuje ten termin, aby wskazać na nielegalne narodziny dziecka, które nie przychodzi na świat w sakramentalnym węźle małżeńskim, dlatego wszystkie dzieci urodzone przez rodziców stanu wolnego są obraźliwie nazywane bękartami. Ale w naszych oczach to ten typ moralności jest bękartem - moralność, która splata to, co boskie z ludzkim (dwie rasy), nie biorąc pod uwagę ludzkich ograniczeń, oceniając je nieograniczonymi wizjami teologii.
W języku potocznym przez bękarta rozumie się osobę, która nie postępuje zgodnie z naturą, zgodnie z zasadami, zgodnie z danymi obietnicami, a więc jest to ktoś, kto mówi jedno, a robi drugie, czyli drań. Jednak na poziomie artystycznym wszyscy wielcy geniusze, którzy oderwali się od norm i zasad są w zasadzie nazywani bękartami w dobrym tego słowa znaczeniu.






„Gymnasium” pochodzi od greckiego słowa „gymnazein”:
wykonywanie ćwiczenia (siłownia) nago (nazein). Jest w tym jednak powód logiczny i drugi duchowy: Grecy powszechnie używali tunik jako ubioru, a na wydarzenia sportowe nie przewidziano wygodnego stroju, więc rozbieranie się było normą. Z drugiej strony nagie ciała sportowców cieszyły oczy posągową pięknością, która miała przypominać bogów Olimpu.



SKANDAL

Aby rozważyć to słowo, warto podać przykład Jezusa, którego określa się jako przeszkodę, ponieważ jak mówi sama Ewangelia, Jezus dopuścił się aktów gorszenia: przebaczał, stawiał się na miejscu Boga, rozmawiał z prostytutkami, nie przestrzegał szabatu (to ostatnie byłoby poròwnywalne z katolikiem, ktòry nie chodzi w niedzielę na mszę) itd... 
Termin ”skandal” wywodzi się z greckiego σκάνδαλον (skàndalon), które oznacza ”przeszkodę”, „potknięcie”. Kamienie w pobliżu brzegu morza, podobnie jak same przybrzeżne skały, które wprowadzały statki na mieliznę, nazywano "scandalum". Zatem skandal jest pułapką, czymś, w co wpadamy i gdzie zatrzymujemy się trwale. 
Ale łacińskim odpowiednikiem greckiego słowa jest „scandere”, co oznacza wspinanie się; także schody (scala) i wspinanie się (scalare) pochodzą od słowa scandalo, ponieważ za każdym razem, gdy przezwyciężamy skandal lub wspinamy się na niego, odkrywamy wyższą rzeczywistość. Jeśli widzimy kobietę ubraną zmysłowo i jesteśmy tym zszokowany (o mój Boże!), ten nasz zszokowany ton głosu jest w zasadzie wezwaniem nieświadomości, która mówi nam: „sama chciałabyś się ubierać zmysłowo, ale nie masz na to odwagi, albo jest ci to zabronione.” Kto czuje się zgorszony, ten ukrywa niemożność zaakceptowania faktu, że to, co go gorszy, po prostu go przerasta a nawet jest od niego lepsze, nie może się na to wspiąć, przewyższyć, pokonać. 
lasyczny przykład zgorszenia to faryzeusze w obliczu kobiety przyłapanej z kochankiem, ktòrej Jezus daje przebaczenie zamiast ukamienowania. Jezus mówi faryzeuszom zdanie, ktòre ma podwójne znaczenie: „Kto z was nie chce być jej kochankiem, niech rzuci pierwszy kamieniem” (kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem)... I faktycznie byli zgorszeni, bo w głębi serca chcieli być z tą kobietą w łóżku - skandal przypomina o naszej nieświadomości.
Choć Jezus był człowiekiem zgorszenia, był też mądry i wiedział, że nie wolno jest gorszyć, na przykład dziecka: „Lecz kto by się  stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyńskim zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza” (Mt 18,6), ponieważ nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się deptanie lub niszczenie wolności drugiego człowieka lub jego niewinności.
Prawdziwie mądry człowiek wie, jak zgorszyć, nie powodując traumy, wie, kiedy, gdzie i przed kim wywołać skandal. Wolni ludzie niczym się nie zgorszą, za dużo już widzieli i przekroczyli granice ludzkiej małostkowości. Z tego powodu Jezus powiedział: „A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi” (Mt 11,6). To tak, jakby powiedzieć: „Ja jestem Bogiem i nie próbujcie mnie sprowadzać do swoich zamysłów i idei. Kto zna Boga, ten wie wszystko i nic go nie zgorszy.”


Słowo „świątynia” (tempio lub templo w językach łacińskich) pochodzi od łacińskiego słowa „templum”, którego indoeuropejski rdzeń brzmiał „tem” (ciąć) i było używane do określenia świętych ogrodzeń (temenos), miejsc oczekiwania na święte spotkanie. Początkowo nie było to słowo używanye do oznaczania budynków sakralnych. Dlatego słowo kontemplować (contemplare) oznaczało uważne i głęboko żywe spojrzenie badaczy, którzy czekali na święte sygnały. Dla wszystkich starożytnych Bóg objawiał się w każdym miejscu, był wszędzie w Naturze i tempio to nie było miejsce, ale osoba zdolna Go widzieć w każdym miejscu. Nawet nasze ciało jest świątynią ducha Bożego, jak mówi sam św. Paweł w 1 Liście do Koryntian 3,16–17). Z biegiem czasu miejsca te zostały zarezerwowane i zamknięte, stąd narodziny świątyń w postaci budynków, synagog, katedr, kościołów, meczetów.
W Biblii znajdujemy pewne sprzeczności, np. Bóg ukazuje się Salomonowi i mówi mu: „wybrałem to miejsce na mój dom ofiar”, ale jest to wizja bardzo instytucjonalna i polityczna, ekskluzywna, która tworzy elity i separację. W Nowym Testamencie czytamy z kolei, że Najwyższy nie mieszka w budynkach wzniesionych ludzkimi rękami, jak mówi prorok: 
"Niebo jest moją stolicą, a ziemia podnóżkiem stóp moich. Jakiż dom zbudujecie Mi, mówi Pan, albo gdzież miejsce odpoczynku mego? Czyż tego wszystkiego nie stworzyła moja ręka?” (Dz. Apostolskie 7,48-50) 
Szkoda, że ​​prymitywne chrześcijaństwo nie było w stanie przełamać tamy imperium i dało się zamknąć w świątyniach i kościołach zbudowanych z kamienia.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz