W POSZUKIWANIU UTRACONEJ MIŁOŚCI

 

Jeśli rodzimy się z miłości i żyjemy z i dla miłości, dlaczego we wszystkich szkołach i uniwersytetach nie ma profesury poświęconej miłości? Powinniśmy zacząć o tym myśleć już od dzieciństwa. Oczywiście nikt nie jest znawcą miłości, wszyscy jesteśmy uczniami, ponieważ nigdy nie przestajemy odkrywać, o ile jesteśmy naprawdę ludźmi o głębi takiej, jaka dotyczy samej miłości. Rozmowy o miłości i analizowanie tej kwestii jest najzdrowszą rzeczą na świecie. 
Są ludzie, którzy rozwodzą się w wieku 50 lat, inni biorą ślub po raz trzeci w wieku 50 lat, co oznacza, że ​​nie jest tu mowa o problemie tylko ludzi młodych, ale także osób starszych, ponieważ miłość zawsze nas zaskakuje i nigdy nie przestaniemy pojmować jej najgłębszych aspektów. Miłość jest lekarstwem na wszystkie choroby, ale jeśli nie jest przeżywana, staje się również chorobą, podstawą wszelkiego zła.
Słowo miłość jest sponiewierane. Wypowiadane jest bezmyślnie i bez zastanowienia na wzòr bezmyślności w wypowiadaniu przekleństw; często jest używane odarte ze swego znaczenia, w najbardziej nieodpowiednich momentach. Powiedzenie "kocham cię" jest również jak magiczna formuła, która otwiera drzwi, nogi, mózgi, serca ale także grobowce rozczarowań ... Jest jak samo słowo Bóg - oczarowuje, ale też boli, gdy nie wiemy co naprawdę oznacza, a zwłaszcza, gdy nie przeżywamy jej właściwie ... Nawet nasze doświadczenia nie wystarczą, aby mówić o miłości, bo potrzeba do tego odkryć wymiar duszy, ducha, ponieważ dusza jest najpotężniejszą energią, która ożywia każdego ducha, jest duszą duszy. Dlatego łączymy te refleksje z cyklem CZYM JEST DUSZA, aby odnaleźć się w miejscu, w którym się zgubiliśmy.


MIŁOŚĆ JAKO ŚLAD GENETYCZNY I PSYCHOLOGICZNY !

Jeśli dziecko urodzi się w Chinach z chińskich rodzicòw, nauczy się mówić po chińsku, to logiczne ... kto urodził się na Alasce, będzie nosił wełniane lub futrzane okrycia, jeśli urodził się na Karaibach, będzie mówił po hiszpańsku i ubierał się w kolorowe koszule i szorty. Co mam przez to na myśli? Otòż że miłość jest językiem, którego można się nauczyć w pierwszych latach życia: jako dzieci, nawet jeśli do tej pory nie byliśmy tego świadomi, nauczyliśmy się języka miłości z tego, co widzieliśmy i czuliśmy w otaczającym nas środowisku. 
Największym dziedzictwem, jakie może otrzymać człowiek, jest dorastanie z rodzicami, którzy okazują uczucia: przytulanie, dopieszczanie przez rodzicòw, którzy potrafią docenić, słuchać, którzy dają czas na wspòlną zabawę, wspólne oglądanie filmu, czytanie ... Ale jest i wręcz przeciwnie, gdy psychika dziecka odmawia potępienia ojca lub matki, eliminując w ten sposób niejednoznaczne zachowanie rodziców i biorąc na siebie winę, choć niewinną ... jak Chrystus. I to dlatego dogmat Jezusa jest tak potężny: poświęcanie się za grzechy innych, choć pod spodem jest w tym coś psychologicznie dewiacyjnego. Jeśli dorastanie zachodzi w środowisku wyrzutów, przemocy, psychika odczytuje ten język jako wzór, a kiedy jesteśmy starsi, mniej więcej świadomi, zwykle zachowujemy się w ten sam sposób lub próbujemy naprawić szkody, cierpiąc je (na przykład dziewczyna, która miała agresywnego ojca, kończy w związku z równie gwałtownym mężem: próbuje odkupić "winy" i wybaczyć ojcu, ale to zwykle nie działa, nie dajemy rady robić za Chrystusa). Dlatego jeśli urodzimy się w rodzinie bez miłości, będzie dla nas trudne (nie niemożliwe, jednak wrodzone potencjały zawsze będą miały możliwość odkupienia, jeśli będziemy umieli je uchwycić w przyszłości) nauczenie się rozpoznawania języka prawdziwej miłości. W NATURZE dziecka tkwi rozumienie swojego otoczenia jako otoczenia miłości, więc jeśli matka zawsze krzyczy, dziecko wierzy, że krzyk jest również MIŁOŚCIĄ; jeśli ojciec uderzy matkę, dziecko to zaakceptuje na zasadzie represji psychicznej, a kiedy wybuchnie złością, uderzy kogoś bliskiego, kogoś, kto go kocha (zobaczmy jak wielu mężów bije żony, o których mówią, że je kochają ... są chorzy psychicznie, mają bardzo wypaczoną miłość, niewłaściwy, patologiczny język ekspresji). 
Może się to wydawać absurdalne, ale nieświadomość dziecka (w wieku od 1 do 7 lat) jest tak czysta, że ​​woli poświęcić się i anulować siebie, niż zaprzeczać rodzicom i oskarżać ich o cokolwiek (oskarżenia przyjdą później - z czasem i z wiekiem). NIGDY nie możemy dać tego, czego nie mamy; jeśli nie otrzymaliśmy miłości, musimy ją najpierw zdobyć, aby móc ją później dać ... Zanim zdenerwujemy się na naszego partnera, ponieważ nigdy nie daje nam kwiatòw, spróbujmy zrozumieć, czy w jego języku ten gest jest aktem miłości, czy po prostu taktyką seksualnego podboju kobiety, czy nawet oznaką słabości i uległości ... nigdy nie zakładajmy z gòry, że wszyscy mówią naszym emocjonalnym językiem, bo jesteśmy niezwykle różni w przejawach emocji. Gdyby wszyscy zdawali sobie z tego sprawę przed zaręczynami lub małżeństwem, zaoszczędziłoby to ludziom wiele bólu, rozczarowania i frustracji ...


TYSIĄCE RZECZY, KTÓRE NAZYWAMY MIŁOŚCIĄ ...
ALE MIŁOŚCIĄ NIE SĄ ... SĄ TYLKO JEJ CIENIEM

Ustaliliśmy poprzednio, że jako dzieci powinniśmy uczyć się języka miłości z naszego otoczenia: jedni żyli w kochającej rodzinie, otoczeni szacunkiem, uwagą, drudzy żyli w rodzinie pełnej przemocy, nie słuchając siebie nawzajem, bez dialogu; jeszcze inni dorastali bez rodziny, bo wszyscy byli nieobecni ... I to warunkuje nas na resztę życia, tworzy traumatyczne mechanizmy, które trudno zdemontować. Ale trauma nie jest wymówką, by nieustannie zatruwać życie innym. Jeśli chcemy ròwnowagi, możemy i powinniśmy pracować nad poprawą siebie.
Wszystkie rany lub cienie, które otrzymujemy jako dzieci, są ranami przeciwko miłości i jest ich wiele. Podsumowujemy je w 9 ranach (z nich rodzą się enneatypy lub cechy charakteru). Ważne jest, aby spróbować je zidentyfikować, ponieważ nikomu z nas ich nie brak. Nasi rodzice nie byli doskonali, uczyli się nimi być z marszu, razem z nami (nikt nie jest przygotowany do rodzicielstwa), dlatego że sami mieli swoje traumy, które nam przekazali. Jesteśmy wezwani do zerwania tego łańcucha zależności, porzucenia tych uwarunkowań, zrozumienia skąd bierze się to nasze poczucie winy, brak poczucia adekwatności, odczuwanie próśb innych osòb w charakterze obowiązków do wykonania, które obciążają i miażdżą duszę ... i tak dalej. 
Wszystkie ścieżki inicjacyjne zaczynają się drogą "łososia", wstecz: wracając do źródła; wracamy do dzieciństwa, w którym się urodziliśmy i próbujemy odkryć zranione dziecko, które jest w każdym z nas.
Czym jest miłość? ... Miłość jest OWOCEM. Wszystkie piękne rzeczy często mylimy z miłością (pociąg fizyczny i intelektualny, zauroczenie daną osobą, seks, fascynację i wszechogarniającą namiętność, oddanie danej osobie, pragnienie jej i odczuwanie jej pełzającego braku ... itd.). ...), a są to dopiero nasiona, rosnąca roślina, gałęzie, liście, a nawet kwiaty ... ale nie są to jeszcze owoce, ktòre rodzą się po długim czasie i wielu latach, "na końcu" ... A tymczasem natychmiast lub po kilku miesiącach czy tygodniach, gdy widzimy kogoś, kogo lubimy i kto nas pociąga, mówimy „kocham cię”. Szalony jest ten, kto tę miłość wyznaje, a także ten, kto w nią wierzy: oboje mylą nasionko z owocem.
Musimy zaczynać inaczej; powiedzieć: "jesteś piękna, podniecasz mnie", wyrazić wzajemną chęć uprawiania seksu, ale to są trudne prawdy, lepiej skłamać, bo ona woli być zdradzona i oszukana, bo tak ją wychowano. To smutna i okrutna prawda. Sprawiono, że dorastaliśmy w atmosferze oszustwa i uczono nas jak oszukiwać: udajemy wielce zakochanych, dorosłych i odpowiedzialnych, a żyjemy w kłamstwach miłości. Chcę tej dziewczyny? Nie mogę jej powiedzieć, że pociąga mnie fizycznie, bo powiedziałaby mi, że jestem wulgarny, bezczelny i powierzchowny ... Więc jak ją zdobyć? - cóż za brzydkie słowo „zdobyć”... jest jak uczynienie jej/jego moją własnością i zarządzanie nim/nią. Wypowiadając magiczne słowo „kocham cię”, to znaczy udając owoc, koniec, całkowite doświadczenie. Dziewczyna się oddaje, a on robi dla niej wszystko i przez chwilę oboje czują się jak bòg i bogini. Nauczono nas jak używać słowa „kocham cię” jako egzorcyzmu, przed ktòrym wszystkie drzwi, nogi, serca, oczy są otwarte, wszystkie pròcz rozumu. I mamy szeroko zakrojone oszustwo.
Otaczają nas całe masy ludzi, którzy pobierają się, mają dzieci i wciąż nie wiedzą czym jest miłość, nie widać w nich owoców, bawią się jak dzieci w kochanie, starają się nawet z jak najbardziej dobrymi chęciami, ale nadal bawią się gałęziami, kwiatami, nasionami, wiecznie bez owoców.
Nazywanie wszystkich namiętności miłością jest jedną z najbardziej absurdalnych i okrutnych chorób ludzkości. W ten sposób wykopaliśmy sobie własny emocjonalny grób, strzeliliśmy sobie w kolano i narzekamy oraz obwiniamy tych innych, którzy nie potrafią kochać i są nam niewierni, i bawią się naszymi uczuciami. I nie dostrzegamy, że wszyscy jesteśmy dziećmi mentalności, w ktòrej dorastaliśmy: fałszywej miłości dzieci, które wierzą, że są dorosłymi i wielkimi kochankami, to znaczy ekspertami w miłości.



Jezus powiedział: „kto jest wolny od grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem” i to samo można powiedzieć na poziomie psychoanalitycznym: „kto jest wolny od nerwicy, niech powie, że jest normalny”. Wszyscy mamy rany, które nosimy w sobie od dzieciństwa i w jakiś sposób doznaliśmy zniekształconej wiadomości o tym, czym jest miłość.
Powiedzieliśmy wcześniej, że akceptujemy i uczymy się miłości jako języka (jeśli mówią do nas po angielsku, uczymy się angielskiego, jeśli mówią do nas na przekór, uczymy się złośliwości). Przede wszystkim trzeba nam wiedzieć, że nasi rodzice nie są doskonali i także oni kiedyś cierpieli z winy naszych dziadków i ich wad, i jeśli ich nie przezwyciężyli, to my je dziedziczymy. Kiedy czytamy w Biblii, że grzechy rodziców spadną na ich dzieci przez wiele pokoleń, nie chodzi o zemstę, ale o konsekwencje - jest to łańcuch i wszyscy jesteśmy wezwani do zerwania tych łańcuchów, aby się uwolnić. Trzeba nam też wiedzieć, że nasi rodzice nie mieli doświadczenia z dziećmi, byli nowicjuszami. Nikt nie rodzi się ojcem ani matką, dzieci są istotami wolnymi i każdy reaguje inaczej; jesteśmy swobodą w ruchu, nie da się nikogo skatalogować, zaplanować, przewidzieć z gòry postacie naszych dzieci. To normalne, że ojciec i matka popełniają błędy, gdy uczą się swojego „fachu”, ale nie jest normalne, że nie uczymy się na ich błędach i nie potrafimy ich później rozwiązać, gdy nadchodzi nasza kolej.
W języku miłości cierpimy z powodu 9 ran. Wymieniamy tylko 9, aby mieć punkty odniesienia i móc się na nich skupić, ale pewne jest, że jest ich znacznie więcej; 9 to po prostu ślad, wskazówka, szkic lub zarys. Dlatego niektórzy ludzie cierpią w tym samym czasie nawet więcej ran, a nie tylko jedną, i dlatego z tych ran powstaje 9 enneatypów naszej postaci, które mieszają się ze sobą, ponieważ nie mamy tylko jednej rany, czasami możemy mieć wachlarz ran. Musimy więc być elastyczni, a nie sztywni, w przeciwnym razie ryzykujemy, że nie znajdziemy się w tych ustalonych schematach lub kategoriach, ponieważ nie jesteśmy standardowymi pakietami - jesteśmy bardzo złożeni i stale się rozwijamy.
Ran jest zatem 9; 3 z nich są spowodowane nadmiarem miłości, a pozostałe 6 jej brakiem:
- Wymagania
- Porzucenie
- Adoracja
- Ograniczanie
- Odrzucenie
- Modelowanie
- Zdrada
- Niesprawiedliwość
- Nadopiekuńczość
W kolejności, w jakiej je umieściliśmy, geometrycznie, zgodnie z prawem trójkąta, nadmiarowe rany to 3, 6 i 9 ... pozostałe są spowodowane brakiem (ta kolejność jest konieczna, by dostosować rany do enneagramu). Przyjrzymy się tym ranom jedna po drugiej ...


Dlaczego jest ich tylko 9? 

W rzeczywistości ran może być wiele, ale cyfra 9 ma skupiać w sobie punkty odniesienia, które wynikają z ezoterycznego "prawa dziewięciu" znanego z geometrycznej figury Enneagramu, ale także z sekwencji Tesli - 9 to wzór życia. To nie przypadek, że w naszym ludzkim istnieniu 9 jest miesięcy ciąży, 9 jest po prostu śladem, szkicem podążającym geometryczną ścieżką. Figura Enneagramu skrywa ezoteryczną tajemnicę płynności, jej linie to wewnętrzne ruchy, to tańce, to pchnięcia, to tropy. Nauka ich czytania to nauka poznawania siebie.
To nie są stałe punkty ani schematyczne katalogi, jak enneatypy u Naranjo i Ichazo; to prądy energetyczne, wibracje, które przemieszczają się jak limfa w drzewie. Z tego powodu niektórzy ludzie doznają wielu ran jednocześnie, a nie tylko jednej, a z tych ran tworzy się 9 podstawowych archetypów Arkanów Tarota, które są takie same jak nasz charakter, które mieszają się ze sobą, bo nie mamy jednej rany, czasem mamy więcej niż jedną. Musimy więc być elastyczni, a nie sztywni, inaczej ryzykujemy, że nie odnajdziemy się w tych sztywnych schematach czy katalogach, bo nie jesteśmy standardowymi pakietami, jesteśmy bardzo złożeni i ciągle ewoluujemy. Zwłaszcza jeśli dojrzewamy, zawsze jesteśmy w ruchu.

Jest 9 ran, ale 3 wynikają z nadmiaru miłości, podczas gdy pozostałe 6 powstaje z powodu braku miłości:
- Roszczenia
- Opuszczenie
- Czczenie
- Ograniczanie
- Odrzucenie
- Modelowanie
- Zdradzanie
- Skazywanie
- Chronienie

W kolejności, w jakiej je umieściliśmy, geometrycznie, zgodnie z prawem trójkąta, rany nadmiaru to 3, 6 i 9... Pozostałe to brak (przestrzegamy tej kolejności, aby móc zbliżyć się i dostosować do Enneagramu). W kolejnych postach zobaczymy wszystkie rany, jedna po drugiej, wraz z ich Arkanami...



W JAKI SPOSÓB POWSTAJE I PRZEMIENIA SIĘ CHARAKTER

Istnieją 3 siły, które popychają nas do poszukiwania pożywienia: siła jelitowa (pożywienie materialne), siła serca (pożywienie emocjonalne) i siła mózgu (pożywienie intelektualne). Wszyscy jako dzieci, niektórzy mniej lub bardziej, cierpimy z powodu ran miłosnych, zniekształconych wiadomości, niewłaściwego języka i dorastamy myśląc, że wiele rzeczy jest miłością, ale tak naprawdę jest to egoizm w najczystszej postaci. Zaklasyfikowaliśmy te rany w 9 punktòw (3 z nadmiaru miłości i 6 z niedoboru czy braku miłości), zgodnie z ciągiem matematycznym (3,6,9 to uniwersalny kod energetyczny).
Co dziecko robi z tą raną? Zachowuje się jak ostryga: krystalizuje ją (uwaga, krystalizacja jest fazą przejścia materii z cieczy w stałą, jest to zatem przemiana, która implikuje zmniejszenie entropii; Chrystus jest niczym innym: jest tym, kto rozwiązuje, ratuje, przemienia, przyjmuje płynny stan psychiki - ropa = trauma - i czyni ją silną, stałą); w ten sposób wewnątrz ostrygi tworzy się perła, a w duszy formuje się charakter. W ten sposób entropia (zaburzenie) maleje, psychika przekształca tę wadę i przemienia ją w cnotę, ale dopóki człowiek nie wie, że jest to wada, która pulsuje i chowa się pod cnotą, będzie ofiarą kompensacji psychicznej. Podamy 9 przykładòw...


RÓŻNE POSTRZEGANIE JEDYNEGO MODELU

Pomimo posiadania tych samych rodziców każde dziecko inaczej postępuje i inaczej rozumie wzorce (jest to zagadka, na którą nie znaleziono odpowiedzi, przyczyn może być wiele: wpływy społeczne, czynniki kulturowe, uwarunkowania itp.). Niezwykle ważne jest, aby mieć na uwadze ten schemat, aby zrozumieć, że ludzi nie można umieszczać w sztywnych i absolutnych ramach, a wiedza medyczna służy jedynie jako przewodnik, nigdy jako stałe prawo. Przestudiujmy taki przykład:


- Pierwszy syn: Mama jest cudowna, robi wszystko, trochę za dużo narzeka, ale jest idealna, chciałbym mieć taką kobietę, więc będę surowy dla kobiet. Będę jak mój ojciec, zdobędę kobietę taką jak moja matka.
- Pierwsza córka: Moja mama ma rację, biedactwo, mój ojciec jest okropny. Zostanę sama... albo będę zakonnicą.
- Drugi syn: Mama ma rację, mężczyźni są okropni, nie chcę być mężczyzną. Ale chcę odkupić mojego ojca: pokocham mężczyznę.
- Druga córka: Biedny tata, nikt go nie kocha, ja będę.
- Trzeci syn: Nie chcę być jak mój ojciec, mama na to nie zasługuje, to dobra kobieta. Chcę być wyrozumiałym mężczyzną, aby zasługiwać na dobrą kobietę.
- Trzecia córka: Mama ma rację, mężczyźni są do dupy, kocham moją mamę i kocham też kobiety, nigdy nie pójdę z mężczyzną.
- Czwarte dziecko: do diabła z rodziną, pozostanę singlem i dobrze się zabawię.

Tak więc 7 dzieci tych samych rodzicòw otrzymało różne komunikaty od tego samego modelu, ponieważ język emocji inaczej kształtuje psychikę i strukturę każdego z nas. Mając to na uwadze, będziemy mogli przeanalizować 9 ran pochodzących z dzieciństwa...


°°°

Istnieje 9 głównych ran, które prawie każdy z nas cierpi w ciągu życia. Są tacy, którzy mają tylko jedną ranę, inni mają dwie lub więcej, ale ci, ktòrzy są bez ran, nie pochodzą z naszej planety. Rozpatrzmy wszystkie po kolei...


RANA ROSZCZEŃ ... z nadmiaru

Na pewno spotkaliśmy ludzi, którzy mają obsesję na punkcie czystości, precyzji, skrupulatności. Jeśli mają drobinkę kurzu na biurku lub małą zmarszczkę na sukience, nie potrafią już nic zrobić, stają się niespokojni. Oczywiście nie ma nic złego w mierzeniu wysoko, w ciągłym dążeniu do poprawy, krótko mówiąc, w oczekiwaniu od siebie wszystkiego, co najlepsze. Wielu z Was mogłoby te cele określić jako absolutnie pozytywne i godne pochwały, ale nie zawsze tak jest. Czasami ta postawa idzie dużo dalej i przeradza się w patologiczny perfekcjonizm. Bycie perfekcjonistą w niedoskonały sposób staje się męką zarówno dla perfekcjonisty, jak i dla otaczających go osób.
Przyczyna ma swoje korzenie w sztywnym i wymagającym środowisku rodzinnym. Dziecku zadaje się ranę zwaną "pretension", oczekuje się, że się nie omyli, oczekuje się, że musi mieć wszystko w porządku, a więc pod kontrolą, oczekuje się, że musi dążyć do maksymalnej wydajności. To żądanie zadaje mu ranę: jeśli nie jestem doskonały, nie jestem nic wart, jeśli nie robię tego wszystkiego, czego ode mnie oczekują i wymagają, rozczarowuję innych.  Rodzi się w tych warunkach wiara, że miłość jest trofeum: jestem kochany, jeśli jestem doskonały. Rodzi się strach przed porażką, osoby takie nawet nie proszą o pomoc w potrzebie, bo tym zawiedliby innych; mają niską samoocenę, dla nich błąd nie jest częścią normalnej praktyki, ale jest porażką. Są surowi i bezkompromisowi, ale w rzeczywistości perfekcjoniści mają kruche ego, z wielką potrzebą autonomii. Boją się uzależnienia, ponieważ może ono dać innym władzę nad nimi, potrzebują być o krok przed swoim przeciwnikiem, ponieważ jest w nich silne pragnienie kontroli. W swym rozumowaniu kierują się sztywną logiką wszystkiego lub niczego i mają wielkie wymagania dotyczące swch uczuć.
Ludzi tych trzeba reedukować. Punktem wyjścia jest ich niedoskonałość, którą ukrywają, której boją się pokazać. Potrzebują odkryć, że w Naturze sama doskonałość nie istnieje, wszystko jest perfekcyjne, ale nigdy doskonałe, wszystko się rozwija i wzrasta, więc jest i miejsce na niedoskonałości bez potępiania, osądzania czy odbierania uczucia.

Są jednak dzieci, które nie podporządkowują się prawom swoich rodziców, są buntownicze, więc wobec wymagań doskonałości reagują z wyrachowaną przeciętnością. Tak więc roszczenie powoduje dwie rany, jedną przez nadmiar (perfekcjonizm), a drugą przez brak (przeciętność). Zobaczymy najpierw cechy przeciętniaka...


RANA WYSUWANIA ROSZCZEŃ Z BRAKU

Jeśli żądanie i wymaganie prowadzi do maniakalnego perfekcjonizmu, to jego przeciwieństwem jest sytuacja, gdy dziecko nie przyjmuje wysuwanych żądań, buntuje się, choć nie robi tego w sposób wyrachowany, krótko mówiąc, na złość. W ten sposób robi wszystko połowicznie, nie odmawia całkowicie, ale się też nie przykłada. Słowo przeciętność (mediocre) pochodzi od słowa „medio”, a wskazuje na pozostawanie neutralnym, pośrodku, bez decydowania. Jest to jedyny środek, który nie jest zrównoważony. Człowiek przeciętny jest niejednoznaczny, ale w głębi duszy nie chce zadowolić rodzica z jego roszczeniami. 
Na poziomie społecznym jest tak samo: prawo jest doskonałe, więc robię minimum, żeby uniknąć kary, ale nie robię niczego całkowicie, żeby nie dać innym satysfakcji.
Przeciętny wybiera nie robić, nie ryzykować, nie odkrywać, nie próbować, nie popełniać błędów, nie widzieć i nie znajdować. Osoba, która pozwala sobie na przeciętność, po prostu nie wykorzystuje pełni swoich możliwości, ponieważ nie podejmuje wysiłku poza swoją strefą komfortu. 
Żyjemy w przeciętnym społeczeństwie właśnie dlatego, że istnieje wiele wymagań: żądania ze strony polityków, rządów, religii, reklamy, rynku, kapitalizmu, żądania ze strony świata pracy. A jakie są wyniki? Mamy przeciętnych lekarzy, przeciętnych psychologów, przeciętnych policjantów, przeciętnych polityków, przeciętnych księży… itd.


RANA OPUSZCZENIA (Z NADMIARU)

Druga rana: porzucenie. Jest to jedna z najczęstszych ran wyprowadzonych z dzieciństwa, zwłaszcza w czasach takich jak nasze, gdzie rodzice, aby mieć rodzinę, muszą poświęcać prawie cały swój czas na pracę i rozwój społeczny. W konsekwencji porzucają swoje dzieci i ograniczają się, jak to się dzieje z psem i kotem, do przynoszenia do domu jedzenia, ubrań i zabawek, zaniedbując uczucia, dialog, współudział, wspólne zainteresowania itp. Dlatego mówimy nie tylko o porzuceniu fizycznym i radykalnym (jak w przypadku śmierci rodzica lub opuszczenia rodziny), ale także o porzuceniu emocjonalnym, gdy rodzice nie zwracają na dzieci uwagi, nie prowadzą z nimi dialogu, nie stymulują ich zainteresowań i ograniczają się do bycia sponsorami, bankomatami...
Tak więc dziecko może mieć wszystko na poziomie materialnym (dom, jedzenie, ubranie, zabawki), ale na poziomie psychicznym i duchowym wszystkiego mu brakuje (wyznań, przebaczenia, wysłuchania, przywiązania, pieszczot, buziaka na dobranoc, rady, a nawet nagany). Niewiarygodnie lepiej jest, gdy porzucenie spowodowane jest śmiercią rodzica: odszedł, spokój; nic nie można z tym zrobić, jedynie pogodzić się, nie ma winy. Kiedy natomiast rodzic opuszcza rodzinę, ten rodzaj porzucenia zamienia się w drugą ranę: odrzucenie, ponieważ dziecko nigdy nie zrozumie dlaczego zostało opuszczone, nieświadomie odczyta to jako odrzucenie (a to jest już piąta rana). Porzucenie staje się czarnym znakiem zapytania, czarną dziurą, która wysysa z dziecka całe uczucie, przez co rośnie w nim głód uczucia, uwagi, aprobaty, zrozumienia. Jest sentymentalnym sierotą, emocjonalnie zależnym, pozostaje bardzo dziecinne, niepewne siebie, nieśmiałe i oczywiście zawsze czuje się ofiarą każdego wydarzenia (bo ja zostałam porzucona).


RANA OPUSZCZENIA (Z BRAKU)

W przeciwieństwie do dziecka, które cierpi porzucenie z powodu nadmiaru, ta typologia natychmiast odrzuca porzucenie i walczy z nim tą samą bronią: porzuca wszystko i wszystkich wokół siebie, wchłaniając tym samym porzucenie jako sposób na życie i zemstę, więc nie wygląda na innych, ale ich unika, nie chce zależności emocjonalnej, ale boi się wyboru, kocha życie w swoim opuszczonym świecie, tworzy wokół siebie bańkę powietrza, którą się chroni, by nie zostać ponownie skrzywdzonym. Taki człowiek uwielbia być sam, mieć niewielu przyjaciół lub nie mieć ich wcale, cały świat poza jego mentalną wyspą jest zagrożeniem. Jest nieufny, drażliwy, pesymistyczny, smutny, nostalgiczny, rozgoryczony, często bystry, intuicyjny i bardzo wrażliwy, ale bardzo powściągliwy. Jeśli uda nam się zdobyć jego zaufanie i wejść w mury jego serca, stanie nam się wierny i oddany, ale istnieje ryzyko, że będzie chciał nas uwięzić w swojej wieży (swoim życiu), w swoich emocjonalnych murach. Będzie nas uwielbiał jak Boga, ale zapewnie nie będziemy mogli wyjść z jego sanktuarium.


RANA ADORACJI

Jest to trzecia rana i pamiętajmy, że rany 3,6,9 (sekwencja Tesli) to rany spowodowane przerośniętą miłością, podczas gdy pozostałe są spowodowane niedoborem miłości. Spotykamy tutaj dziecko uwielbiane; jest dosłownie Bogiem na ziemi, rodzice są na jego usługach, nie potrafią mu odmówić. Dla nich dziecko jest bóstwem, nie widzą w nim żadnych błędów ani wad, pobłażają każdemu jego kaprysowi myśląc, że taka postawa z ich strony jest przejawem miłości. Ta rana zawsze wynika z nadmiaru, a nie z braku. 
Dziecko jest zbyt małe, by uciec przed pokusą bycia Bogiem, zmysłowy i przyjemny aspekt sytuacji natychmiast zwycięża, dziecko nie jest w stanie odmówić posiadania takiego tronu i takich godności i z marszu odczytuje te względy jako należny i zasłużony dar miłości. Jeśli jest jedynakiem, jest jeszcze gorzej, bo przesłanie - zawsze to samo - jest wzmocnione: jesteś wyjątkowy, tak jak Bóg jest tylko jeden. Jeśli ma braci, podporządkowuje ich sobie i identycznie postępuje z przyjaciółmi, kolegami ze szkoły lub z pracy - wszyscy muszą mu służyć, a on zostaje tyranem. Jego duch jest duchem chronicznego Narcyza, jego ambicje są ambicjami megalomana. Każdy, kto nie poddaje się jego zachciankom, jest karany, nawet jego właśni rodzice, ktòrych potrafi potraktować z okrucieństwem.
Kochanie kogoś to robienie dla niego dobra, ucząc go także, że życie składa się również z ograniczeń, z wielorakich „nie”, z upadków i zakazanych przestrzeni. Nieograniczona miłość jest chora i psychopatyczna, jest taka, jakby powiedzieć: "skoro czekolada jest dobra, to niech dziecko je słodycze aż rozchoruje się na raka", nawet nadmiar dobra staje się zabójczy i szkodliwy. To nie jest miłość, to permisywizm, emocjonalna ślepota i słabość charakteru.


RANA OGRANICZANIA

Ograniczenia są w życiu potrzebne, o ile są narzędziem rozwoju, np. łóżeczko dziecka ma barierki, więc chroni dziecko przed upadkiem i dzięki temu nie zrobi sobie krzywdy, ale jeśli zostawimy je na całe życie otoczone "płotem", to kołyska staje się złem, więzieniem. Niektórzy rodzice przez całe życie stawiają swoim dzieciom ogrodzenia i bariery moralne, mentalne i sentymentalne.
Ich ulubionym powiedzeniem jest „nie możesz”, sprawują władzę bez podania przyczyny, umieją tylko zaprzeczać i ograniczać: „zapomnij, nie dasz rady”, „nie jesteś w tym dobry, więc nie, nawet nie próbuj”, „NIE, bo NIE i tyle”. W takim środowisku dziecko dorasta z odciętymi skrzydłami, związanymi rękami, przetrąconymi nogami, zmiażdżonym sercem i zamkniętym umysłem. Tak jest w przypadku dzieci, które ucierpiały z powodu przesadnych granic.
Ale są też dzieci, które nie poddają się tym „nie”, taki stan rzeczy im nie wystarcza, chcą uzasadnienia zakazu i nie zaznają spokoju, dopóki go nie znajdą. Tutaj granica wynika z braku. Dzieci te rozwijają w sobie inny świat, czasem wręcz genialny. Podczas gdy na zewnątrz wszystko jest dla nich ograniczone, wewnątrz odkrywają przestrzenie bez granic. Z biegiem lat rozumieją, że te granice są nie tylko absurdalne, ale są też wkładem lub impulsem, sprężyną, motywacją do ich przekraczania, wiedzą, że zasady są po to, by je łamać i ryzykują przekraczanie nawet tych granic, które nie powinny być przekroczone.


RANA ODRZUCENIA


To piąta rana dzieciństwa, jedna z najbardziej skomplikowanych, ponieważ żyjemy miłością i zawsze staramy się być akceptowani. Daje nam to poczucie bezpieczeństwa, pewności i wartości, podczas gdy odrzucenie wpycha nas w pustkę psychiczną zwaną brakiem szacunku do siebie oraz brakiem poczucia własnej wartości. Kiedy jesteśmy odrzucani jako dzieci, dorastamy myśląc, że jesteśmy bezwartościowi, że nie zasługujemy na życie, że nie zasługujemy na miłość. Dziecko nigdy nie będzie w stanie podać sobie powodu, dla którego rodzic go odrzuca (jeśli dałeś mi życie, dlaczego potem mną gardzisz?). Istnieje wiele sposobów na odrzucenie dziecka: porzucenie rodziny przez rodzica lub nieakceptowanie jego odmiennych sposobów postępowania.
Ważne jest, aby dziecko zrozumiało, że szanuje się np. jego muzykę (nawet jeśli nam się nie podoba, zrobimy wszystko, by mogło jej słuchać), jego sposòb ubierania się, jego chęci posiadania tatuaży... Niektórzy rodzice nie akceptują żadnej różnorodności u swoich dzieci, chcą, by były ich kserokopiami i dlatego odrzucają wszelkie dziecięce inicjatywy: chcą, by robiły karierę na studiach, które rodzic lubi, żeby còrki znalazły chłopaka takiego, jakiego lubi mama... w przeciwnym razie go nie akceptują.
Bardzo ważną rzeczą do rozważenia jest to, że nasza psychika, kiedy czuje się zagrożona, instynktownie (a więc nie w sposób racjonalny) zachowuje się jak zwierzę: albo atakuje, albo ucieka. Weźmy przykład: dziecko odmawia rozmowy z nami i zawsze milczy (strategia ucieczki) lub reaguje na nas gniewnie (strategia ataku). Przeanalizujmy więc zarówno siłę ataku Yang (dla nadmiaru), jak i siłę ucieczki Yin (dla braku)...


ODRZUCENIE Z BRAKU (YIN)

Musimy zrozumieć, że dziecko nigdy nie będzie obwiniać rodziców, jego psychika jest dziewicza, niewinna. Jeśli zostanie odrzucone, zawsze opracowuje ten życiowy cios w ten sposób: „jak mnie odrzucają, to znaczy, że nie jestem wart”, psychika dziecka zawsze bierze winę na siebie. W ten sposób dorastające dziecko odrzuca siebie i swoje ograniczenia. Ci, którzy cierpią z powodu rany odrzucenia nieświadomie mają tendencję do zachowywania się w taki sposób, aby przyciągać sytuacje, w których zostaną odrzuceni (jest to nieświadomy sposób karania siebie), jest to autosabotaż, który robi sobie nasze Ego, gol samobòjczy. Chodzi o subtelną i niewidoczną dynamikę: masochista uważa, że ​​zasługuje na złe traktowanie i akceptuje to jako karę, aby naprawić lub zapłacić za winę odrzucenia. Nie czując się akceptowanym, zachowuje się nieśmiało, ukrywa się, odmawia przebywania z innymi, zawsze ucieka, nie chce zwracać na siebie uwagi, a nawet robi się nieprzyjemny. Kiedy spotyka kogoś, kto go ocenia, traci rozum: „Zrobiłbym wszystko, żeby nie zostać odrzuconym, łącznie z odrzuceniem siebie, by zadowolić innych”. Ten popęd introspekcyjny czyni tego typu osoby bardzo inteligentnymi, ponieważ są refleksyjne, uwielbiają samotność, a to czyni je nadwrażliwymi, a zatem zdolnymi do wychwytywania niuansów w działaniach i emocjach.


ODRZUCENIE Z NADMIARU (YANG)

Inną siłą reagowania w obliczu odrzucenia jest atak, dlatego „skoro mnie odrzucasz, daję ci do tego ważny powód”; dziecko staje się zrzędliwe, drażliwe, bardzo buntownicze, o silnym duchu sprzeciwu. I nie ma znaczenia czy mu się to podoba, czy nie, zależy mu na odmowie, nawet w tym, co mu się podoba (lubi tylko odmawiać). W jakiś sposób, nawet jeśli cierpi z powodu odrzucenia, przyjmuje ten sam mechanizm obronny - odrzucenie. Ten emocjonalny język jest niejednoznaczny, typowy dla tych ludzi, którzy ukrywają się, czekając, aż inni się do nich uciekną i odszukają, myślą, że ich nieobecność sprawi, że inni będą cierpieć. Każą na siebie czekać, chcą być pożądani; w kłótni bardzo chcieliby, aby druga strona przeprosiła lub poprosiła o wyjaśnienia, ale jako pierwsi nie potrafią przeprosić ani zawrzeć pokoju. A jednak w milczeniu okropnie tego pragną.
Pierwszą rzeczą, którą należy zrobić, aby wyleczyć się z rany odrzucenia, jest zaakceptowanie odrzucenia: nie polegamy na nikim, nic się nie zmieni, jeśli to zaakceptujemy. Zaakceptujmy ze spokojem, że nie możemy zadowolić wszystkich. W ten sposób rozbrajamy niszczycielską moc doświadczenia odrzucenia, które jest częścią życia i w żaden sposób nie definiuje naszej wartości.


RANA MODELOWANIA

Szósta rana jest bardzo subtelna i głęboka, często niedostrzegalna przez rodziców, którzy nie zdają sobie sprawy, że ich miłość jest chora: chcą dziecka na swój obraz i podobieństwo, trochę jak Bóg z człowiekiem, i starają się je kształtować zgodnie z ich upodobaniami, ukrywając się za świętą wymówką „Ja wiem, co jest dla ciebie dobre, bo mam doświadczenie, a ty nie”. 
Najpierw zaszczepiają w dziecku nadmierną dawkę miłości, aby zdobyć zaufanie dziecka i wydaje się to zupełnie normalne, a nawet piękne oraz godne pochwały działanie, ale potem zaczynają kształtować w dziecku ich własny wizerunek: „Ubieraj się jak ja, strzyż włosy u mojego fryzjera, słuchaj mojej muzyki, wykonuj zawód, który ja wykonywałem, bierz ze mnie przykład, to ja powiem ci z kim możesz się zadawać itp...".
Oczywiście dziecko jest za małe, aby zrozumieć tę pułapkę. Do 7 roku życia dzieci postrzegają swoich rodziców jako swych superbohateròw, ich rodzice są ich Bogami, są wszystkim i dlatego bez oporów naśladują swoich rodziców: to naturalne, że rodzice są naśladowani, są wzorem. 
„Dzieci nigdy nie były dobre w słuchaniu rodziców, ale zawsze ich naśladują” – powiedział James Baldwin. 
Nie ma więc potrzeby modelować dzieci, skoro same z natury naśladują. To, co powinien robić rodzic, to pozwolić dziecku na odnalezienie własnej tożsamości i wyrażenie siebie na swój własny sposób. Rodzic modelujący usunie w dziecku jego osobowość, a w jej miejsce powstanie sztuczna zbroja lub skorupa, z której bardzo trudno będzie mu się wydostać.


RANA ZDRADY

Siódmą raną dzieciństwa jest zdrada, postawa, która ma wiele odcieni, stopni, tonów, odmian, cech. Trauma seksualna, w której żyje nasze społeczeństwo, nadała temu słowu zazwyczaj czysto seksualną wartość, dla której zdrada jest postrzegana jako kwestia niewierności. Zdrada etymologicznie oznacza dawanie czegoś za wiele, dawanie, czegoś, co nie jest należne (tradire: tra- „poza” i dăre „dawać”). Jak rodzic może zdradzać dziecko? Bardzo łatwo: kiedy mówi dziecku, żeby nie kłamało, a sam kłamie namiętnie wszędzie; kiedy mówi dziecku, żeby nie przeklinało, a sam jest wulgarny; kiedy w miejsce dawania własnego dobrego przykładu prosi o nienaganne zachowanie; kiedy matka bezpodstawnie źle mówi o ojcu lub kiedy ojciec znajduje sobie kochankę etc.... Przykłady są niezliczone. Dziecko traci zaufanie i rodzi się w nim desperackie pragnienie kontrolowania wszystkiego, sprawdzania wszystkiego, staje się podejrzliwe i nieufne. Na tej ranie dziecko tworzy perłę wierności i odpowiedzialności, pragnie szczerości, nie znosi kłamstwa, boi się zdrady, dlatego trudno mu znaleźć partnera, któremu będzie mógł w pełni zaufać.


RANA NIESPRAWIEDLIWOŚCI

Sprawiedliwość ludzka zawsze była pojęciem niejednoznacznym, ponieważ ci, którzy ją stosują, często nadużywają swojej władzy, gdyż nie są sprawiedliwymi ludźmi. Odwołujemy się do Bożej sprawiedliwości, więc wierzymy, że stoi za nami sam Bóg, ale sprawiedliwość Boża jest bezstronna, pełna miłosierdzia, bardzo odległa od ludzkiego kryterium. Niektórzy rodzice, czując, że są na miejscu tegoż to Boga, wychowują swoje dzieci w rygorze sprawiedliwości, ale nie są jak E1, który otrzymuje żądanie czynienia rzeczy doskonałych, aby stać się wyższą istotą. Tutaj rodzice poniżają swoje dzieci, aby czuć się od nich lepsi.
Jest to typowa edukacja ludzi bardzo moralizujących, rodziców, którzy wierzą, że są lepsi od innych, a ich dzieci nigdy nie mogą ich zawieść. Tutaj są tylko zasady, których należy przestrzegać, nigdy żadnych wyjaśnień ani proszenia o nie, istnieje prawo. A prawo należy wypełnić bez sprzeciwu, na zasadzie ślepego posłuszeństwa. Jest to edukacja społeczna, polityczna, wojskowa, a nawet typowa dla niektòrych miejsc kultu religijnego (klasztorów, seminariów). To rodziny, w których pozornie wszystko jest zawsze idealne, doskonałe modele, nienaganna etykieta, członkowie wyglądają jak ołowiani żołnierze. A jednak w głębi duszy osoby drąży dusząca sztywność i ciśnienie wzrasta, gotowe do wybuchu; jest to wiara, która runie jak w przypadku wybuchu bomby zegarowej. Kwestia czasu. 


RANA OCHRONY

Dziewiąta i ostatnia rana; podobnie jak numer 3 i 6, rana 9 jest również raną spowodowaną zbyt dużą miłością, chorobliwą, zepsutą, przesadną, a zatem skrajną, a wszystkie skrajności są niezrównoważone. Jakkolwiek dobre może się nam wydawać, nawet ślepe dobro staje się złem.
Mamy tu do czynienia z niekompetentnymi rodzicami. Uważają oni, że dziecko trzeba chronić, pomagać mu pod każdym względem; to ci rodzice odrabiają za dziecko lekcje, mierzą mu temperaturę nawet gdy jest zdrowe, boją się, że wyjdzie z domu, bo meteoryt mógł mu spaść na głowę. Sami je ubierają; zawsze przygotowują mu ubranie, nigdy nic nie może robić, bo może mu się coś stać, dorasta i nie wie, jak się ubrać, bo nie wie, gdzie są jego majtki, nic nie umie ugotować, bo mu woda wyparowuje, mama boi się, że może się poparzyć. Jednym słowem tacy rodzice wychowują osobę upośledzoną umysłowo, wmawiając jej, że jest bezradna i niezdolna. Zawsze czując się nieadekwatnie, dziecko staje się oczywiście apatyczne i bezczynne.


POZBAWIENIE OCHRONY

Jak zawsze, energie działają na dwa sposoby - albo przez nadmiar (Yang), albo przez brak (Yin). Ochrona przez nadmiar ma miejsce, gdy dziecko jest nadmiernie chronione przez rodziców, którzy czynią je nieadekwatnym i niepewnym. Ale nie wszystkie dzieci godzą się na szklarnianą egzystencję, niektóre reagują i ją burzą, albo tworzy się między nimi a rodzicami dolina mgły, gdzie nie ma aktywnego związku i dziecko izoluje się w swojej bezczynności, zamyka się w swoim szklarnianym otoczeniu zwanym bezczynnością i powtarza ten sam patron podopiecznego: osamotniony, nieobecny, przystosowujący się, obojętny, ale i spokojny, sympatyczny utopista i marzyciel. Myśli, że nie jest ceniony, więc nie ma sensu się zapracowywać, lepiej nie robić hałasu, żeby nie zostać zauważonym. Dlatego boi się konfrontacji, zmian, problemów, wszystko to burzy jego spokój.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz