Nazywamy je uczuciami, ponieważ mają być odczuwane, a nie rozumiane; w przeciwnym razie nazywałyby się rozumowaniem. Problem polega na tym, że nasza natura wymaga spòjności: głowa chce zrozumieć serce i jak komar próbuje wkraść się do pokoju serca (siedziby uczuć) wierząc, że uczucia w jakiś sposób powinny być POJĘTE, więc do ataku rusza intelekt (chce je pojąć). Serce staje się ślepe i daje do zrozumienia, że ma pewne Racje, których sam rozum nie zrozumie.
POJĄĆ COŚ oznacza, że intelekt zmierza w kierunku serca, ale bez swej aroganckiej woli zrozumienia: mòwimy wòwczas „pojąłem” zamiast „zrozumiałem”, co sprawia, że nasze zachowanie jest bardziej empatyczne, bardziej delikatne i łagodne - rozum DAJE DO ZROZUMIENIA, że ROZUMIE z elegancją, słodyczą, jest wspólnikiem serca. Wtedy i tylko wtedy serce otwiera się i POZWALA rozsądkowi kontemplować (wspòł-odczuwać, czyli czuć razem). To spojrzenie rozumu na serce jest oświeceniem, z niego rodzi się INTUICJA, spojrzenie, ktòre wszystko rozumie, ale niczego nie mówi i niczego nie może powiedzieć: jest to istota ciszy Mędrcòw, głowa i rozum wreszcie czują (przyzwalają).

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz